5. Myrwn nie myli się w obliczeniach
Jeśli mowa o kunsztownych zagraniach indywidualnych, to takim na pewno sprzyja wybór Akali. Nie każdy jej operator potrafi natomiast w pełni wykorzystać walory tej postaci, co w minionych tygodniach pokazywał między innymi Luka "Perkz" Perković. Tego problemu nie ma zaś Alex "Myrwn" Pastor Villarejo, który udowodnił nam, że potrafi władać Skrytą Zabójczynią lepiej niż niejeden midlaner.
Jego popis miał miejsce w 10. minucie drugiej gry pomiędzy MAD Lions KOI a GIANTX. Status górnej alejki był niezwykle wyrównany, co w zestawieniu z Rumble'em dzieje się niezwykle rzadko. Zmechanizowany Zabijaka znany jest bowiem z łatwego i przyjemnego kreowania dla siebie przewag na linii w izolacji. Toplaner Lwów zdawał się jednak nie przejmować teorią. Nie przejmował się również obecnością wrogiej wieży i tym, że przy zanurkowaniach zazwyczaj przydatne jest towarzystwo leśnika. Trafienie Saltem Shurikena wystarczyło, aby sprowokować Hiszpana do pójścia na całość. Zabójstwo Andreia "Odoamne" Pascu było docięte na żyletki. Myrwn władował w rywala całą rotację umiejętności i Podpalenie, zostawiając jedynie drugą instancję Skrytobójczego Wykończenia do ucieczki. Rumun nie użył nawet swojego błysku, wiedząc, że jest już martwy.
4. W żyłach Supy płynie zimna krew (pomimo hiszpańskiego pochodzenia)
Kolejne zagranie moglibyśmy rozpatrywać dwojako. Nie byłoby bowiem błędem spojrzeć na nie jako na monstrualną pomyłkę Matyáša "Carzzy'ego" Orsága. Zdecydowaliśmy się jednak zachować nieco więcej optymizmu i docenić zimną krew Davida "Supy" Martíneza Garcíi. Pojedynek ten wymógł na nim zarówno zwinne ręce, jak i trzeźwy umysł.
Po porażce Teamu Vitality w pierwszej odsłonie serii z MDK czeski strzelec postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Orság podjął się więc potyczki, jakie zwykle obserwujemy na solowych alejach, i z impetem wparował w strzelca Lwów. Nie spodziewał się jednak, że pozbawiony Błysku García zdoła nie tylko uchronić się przed rychłą śmiercią, ale i wyeliminować samego Carzzy'ego. Hiszpański marksman nie spanikował, widząc rozrzucone wokół siebie pióra. Odpowiadając na ciosy rywala, spokojnie wycofywał się w stronę krzaków, trzymając umiejętności na odpowiedni moment. Związany przez Xayah Supa nie wykorzystał nawet swojego Uzdrowienia, w spokoju ładując wzmocnioną Przebijającą Strzałę. Ta zadała znacznie więcej obrażeń, niż reprezentant Pszczół mógłby się spodziewać. Finalne uderzenie z Gradu Strzał wykończyło agresora, a główny bohater mógł w spokoju kontynuować dobijanie minionów.
3. Irrelevant wgniata w ścianę (i w fotele) po raz pierwszy
Gdybyśmy tylko chcieli, Joel "Irrelevant" Miro Scharoll mógłby opanować całą dzisiejszą topkę. Reprezentant SK Gaming ma za sobą fenomenalny tydzień i masę ponadprzeciętnych momentów. Postanowiliśmy jednak dać trochę przestrzeni innym zawodnikom, dlatego Niemiec pojawi się w naszym zestawieniu zaledwie dwa razy.
Pierwszy występ Scharolla pochodzi z serii przeciwko Teamowi Heretics. I choć pierwszoplanowy aktor tego przedstawienia w pierwszych scenach nie brał w nim udziału, to dotarł on w samą porę na punkt kulminacyjny. Potyczka rozpoczęła się od inicjacji Ismaïla "ISMY" Boualema i Madsa "Dossa" Schwartza w dolnym lesie przeciwnika. Ta została natomiast zanegowana i skontrowana przez Marcina "Jankosa" Jankowskiego i jego towarzyszy. SK nie wyszło z tej sytuacji najlepiej, a dołączenie Perkza zapowiadało prawdziwą tragedię. Irrelevant nie przestraszył się jednak widoku śmierci dwójki swoich kolegów i po Teleportacji ruszył prosto w przeciwników. Najpierw na celownik wzięty został Martin "Wunder" Hansen, który uległ Gnarowi jeszcze w zasięgowej formie. Następnie niemiecki toplaner błysnął za ścianę i rozprawił się z Perkoviciem, który z pełnym paskiem zdrowia czuł się nadwyraz bezpiecznie. Niesłusznie, bowiem bestia wbiła go w ścianę i zagwarantowała swojej formacji zwycięstwo w całej tej chaotycznej walce.
2. Caps jako jednoosobowa armia
Rasmus "Caps" Winther również ma na swoim koncie mnóstwo błyskotliwych zagrań. Nie jest tajemnicą, że z jakiegoś powodu w jego obecności wszyscy rywale zaczynają grać jakoś... poniżej swoich możliwości. To wystąpienie moglibyśmy natomiast zaliczyć do kategorii "coś, co wydarzyć się nie powinno".
A nie powinno wydarzyć się z dwóch powodów. Przede wszystkim środkowy G2 Esports nie powinien w ogóle znaleźć się w pozycji z poniższego klipu. Przewaga Samurajów nad Teamem BDS wydawała się zaś na tyle miażdżąca, że trudno dziwić się nadmiernej pewności siebie ze strony Duńczyka. Wraz z Sergenem "BrokenBlade'em" Çelikiem zapędził się on głęboko na tereny rywala. Dwójka ta szybko została otoczona przez całą wrogą kompanię. Zamiast się wycofać, Caps zdecydował się jednak pójść jeszcze krok dalej. I tu pojawia się drugi aspekt, który również wydarzyć się pozornie nie miał prawa. Towarzysz Winthera znajdował się już w bezpiecznej pozycji, a midlaner został sam przeciwko czwórce przeciwników. Wydawało się, że będzie to prosta eliminacja dla BDS, ale reprezentant mistrzowskiej drużyny był nieco innego zdania. Zgrabny błysk i wykorzystanie dostępnych umiejętności pozwoliły mu zadać obrażenia horrendalne na tyle, żeby zabrać ze sobą do grobu jeszcze dwóch oponentów. Robi wrażenie.
1. Irrelevant wita oponentów czerwonym dywanem
Tak jak zapowiadaliśmy, Irrelevant pojawił się na naszej liście dwukrotnie i to właśnie on zajął na niej zaszczytne 1. miejsce. Pomimo wysiłków toplanera ujęty poniżej mecz został przez jego ekipę boleśnie przegrany i zaważył o jej odpadnięciu z zimowych play-offów LEC. Sam Scharoll nie powinien mieć jednak wyrzutów sumienia – zrobił, co tylko mógł.
Była to trzecia gra serii przeciwko Fnatic. SK odznaczało się już niemałą przewagą i w dużej mierze pochodziła ona właśnie z górnej alei. Irrelevant znęcał się nad Óscarem "Oscarininem" Muñozem Jiménezem podczas całej fazy gry na linii, którą przypieczętował również solokillem. Rozpędzony Rumble był więc niezwykle istotnym narzędziem po stronie niemieckiej organizacji. A w szczególności jego Wyrównywacz, który rozkładał się pod nogami rywali, prowadząc ich prosto do grobu. Obijająca i skalująca kompozycja Czarno-Pomarańczowych radziła sobie w walce całkiem nieźle pomimo wcześniejszej straty jednego zawodnika. Umiejętność ostateczna Niemca nie była bowiem dostępna. Gdy tylko czas jej odnowienia minął, Scharoll nie wahał się powitać najważniejszych przeciwników czerwonym dywanem i błysnąć im prosto w twarz, zionąc Ognioplujem. Tym sposobem zagwarantował on SK Gaming nie tylko ratunek z opresji, ale zwycięstwo w potyczce ze stosunkiem pięciu za zero.
Ostatni tydzień play-offów LEC rozpoczyna się już jutro. Jako pierwsze zawalczą ze sobą Fnatic i MAD Lions KOI, a nagrodą będzie miejsce w topowej trójce zimowego splitu. Transmisję ze spotkań LEC 2024 Winter będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Więcej informacji na temat bieżącej odsłony LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru: