TaZ, czyli nieoczywisty wybór G2
Z perspektywy polskiego kibica o wiele ważniejszy jest los G2 Esports. Wszak to tam obowiązki trenera sprawuje legendarny Wiktor "TaZ" Wojtas. Słynny Wiciu w swoich najlepszych latach był członkiem Złotej Piątki i wraz z nią zdominował scenę Counter-Strike'a 1.6. Potem już w CS:GO zgarnął mistrzostwo świata w Katowicach jako zawodnik Virtus.pro. Po opuszczeniu VP próbował jeszcze swoich sił z Teamem Kinguin, Aristocracy, a na końcu z założonym wspólnie z Filipem "NEO" Kubskim HONORIS. Wszystko skończyło się na początku ubiegłego roku. Gdy wielkie H przeszło do esportowego lamusa, TaZ ogłosił, że kończy wieloletnią przygodę z profesjonalnym Counter-Strikiem. Od początku wydawało się jednak jasne, że nie jest to koniec definitywny, bo Wojtas to CS, a CS to Wojtas. Ale nikt chyba nie spodziewał się tego, że powrót nastąpi tak szybko i to od razu w takiej roli.
fot. PGL/Stephanie Lindgren |
Nie minął bowiem rok od momentu, jak TaZ zawiesił myszkę na kołku, a odezwało się do niego słynne G2 Esports. Organizacja, która pochwalić się mogła m.in. wicemistrzostwem Majora, poszukiwała właśnie nowego trenera. I, zapewne zachęcona sukcesami NEO w FaZe Clanie, zdecydowała się postawić na innego członka G5, czyli właśnie Wojtasa. Wydawało się to zresztą wyborem mocno kontrowersyjnym, bo 37-latek jako szkoleniowy żółtodziób trafił do formacji mającej swoje problemy, a na dodatek dopiero zgrywającej się po niedawnej roszadzie w składzie. Późniejszy debiut na Intel Extreme Masters Katowice 2024 trudno było uznać za zadowalający. Co prawda G2 dostało się do ćwierćfinału, ale w mocno nieprzekonującym stylu, a na dodatek odpadło już w 1. rundzie play-offów. Tym większym więc zaskoczeniem był fakt, że podopieczni TaZa byli jedną z nielicznych drużyn, które Regional Major Ranking zakończyły z bilansem 3-0.
Czy istnieje życie po s1mple'u?
Sytuacja, gdy zespół staje się mocno uzależniony od jednego zawodnika, z pewnością nie jest pożądana. Ale tak przez wiele lat było w Natus Vincere, gdzie kluczową postacią był Oleksandr "s1mple" Kostyljev. Trzykrotny zdobywca CS-owej złotej piłki był dla NAVI tym, kim Leo Messi był dla Barcelony, a Cristiano Ronaldo dla Realu Madryt. Absolutna gwiazda, ale jednocześnie swego rodzaju ciężar. Obecność zawodnika takiego kalibru boleśnie bowiem obrazuje, gdy pozostali członkowie składu niedomagają. I tak też wyglądało to w Natus Vincere. Gdy s1mple mógł liczyć na swoich partnerów, wyglądało to z reguły świetnie. Wszak triumf na PGL Major Antwerp 2021 nie wziął się znikąd. Ale w momencie, gdy Kostyljev zmuszony był w pojedynkę dźwigać odpowiedzialność za wyniki, to wszelkie luki w NAVI były aż nadto widoczne. Niemniej każda historia ma kiedyś swój kres i tak było i tym razem.
fot. PGL |
Pod koniec października s1mple niespodziewanie ogłosił, iż bierze przerwę od gry na czas nieokreślony. To był szok dla całej esportowej społeczności, który wymusił na włodarzach z Ukrainy szybkie poszukiwanie następcy. Padło na niedoświadczonego Ihora "w0nderfula" Zhdanova. Nastoletni Ukrainiec musiał wejść w ogromne buty swojego utytułowanego rodaka. I dziś pół roku później możemy stwierdzić, że chociaż różnicę w poziomie gry oczywiście widać, to trzeba w0nderfulowi oddać, że i tak stara się on być gwiazdą NAVI. Dość powiedzieć, że od momentu, gdy trafił do drużyny, żaden inny członek Natus Vincere nie osiągnął wyższego ratingu niż snajper z Ukrainy. Nie przełożyło się to jednak na wyniki, które nadal były niedostateczne. Tym bardziej zatem nikt nie sądził, że skład stać będzie na to, by znaleźć się w najlepszej czwórce świata. Ba, scenariusz, w którym NAVI nie wchodzi do play-offów Majora, nie był wcale taki mało realny.
G2 vs NAVI: Faworyt? Nie wiadomo
Ale los bywa nieprzewidywalny i efekty tego widzimy teraz. G2 i NAVI zagrają ze sobą w półfinale PGL Major Copenhagen 2024. A przecież rozum podpowiadał, choćby na podstawie wcześniejszych wydarzeń, że przygoda obu tych drużyn skończy się w 1. rundzie fazy pucharowej. MOUZ i Eternal Fire miały okazać się zbyt mocne, ale bynajmniej się takie nie okazały. W przypadku podopiecznych TaZa kluczowy był fakt, że w końcu przebudził się pogrążony dotychczas w letargu Nikola "NiKo" Kovač. Doświadczony Bośniak wczoraj 39-krotnie eliminował zawodników Myszy, ogromnie przyczyniając się do sukcesu swojej formacji. W Natus Vincere natomiast prym wiódł wspomniany już w0nderful. 48 fragów w 51 rundach to wynik niebagatelny, szczególnie na tym poziomie rywalizacji. I jednocześnie może być zapowiedzią fantastycznego snajperskiego pojedynku z Ilyą "m0NESY'M" Osipovem.
fot. PGL/João Ferreira |
Co jednak najważniejsze, trudno w tym wypadku czynić jednoznaczne przewidywania co do tego, kto okaże się dziś góra. I NAVI, i G2 miało już na tym Majorze nie być, a tymczasem jedna z formacji po sobotnim zwycięstwie będzie miała zagwarantowane co najmniej wicemistrzostwo świata. Ciekawym case'em byłoby, gdyby to Samuraje byliby górą. Z jednej stronie awans do wielkiego finału PGL Major Copenhagen 2024 byłby pięknym początkiem trenerskiej przygody TaZa. Z drugiej zaś na pewno tylko wzmógłby on oczekiwania w kolejnych imprezach. A tymczasem G2 już przed Polakiem udowadniało, jak bardzo niestabilną drużyną jest. Nie, żeby NAVI, szczególnie po utracie s1mple'a, zachwycało stabilnością. I to kolejny powód, przez który próba wytypowania półfinałowego triumfatora, jest zadaniem bardzo trudnym, a według mnie nawet niemożliwym.
Mecz Natus Vincere vs G2 Esports rozpocznie się o godzinie 20:00. Obejrzeć go wraz z polskim komentarzem będzie można na kanale Piotra "izaka" Skowyrskiego na Twitchu. Po więcej informacji na temat PGL Major Copenhagen 2024 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.