Sukcesy ligi tureckiej

Turkish Championship League to rozgrywki z bogatą historią. Przez lata tureckie formacje rywalizowały ze sobą o to, by grać na Mid-Season Invitational oraz na Worldsach. W latach 2014-2016 TCL był jednym z trzech najmocniejszych dzikich regionów. W 2014 roku Dark Passage nawet dało radę awansować na Mistrzostwa Świata. A dwa lata później SuperMassive dostało się na Mid-Season Inviational. Wtedy nie było to łatwe, gdyż nie istniała faza play-in i mniejsze regiony walczyły w turniejach tak zwanej dzikiej karty.

Faza play-in została dodana do Worldsów turniejów międzynarodowych w 2017 roku i już wtedy Fenerbahçe Esports spisało się świetnie, awansując do głównej części najważniejszego turnieju w kalendarzu. Potem sporym sukcesem dla tureckiej sceny było wyeliminowanie MAD Lions z Worldsów w 2020 roku. Papara SuperMassive wygrała wówczas 3:2 z reprezentantami Europy w barażu fazy wstępnej. Mimo to mistrzom ligi tureckiej nie udało się przejść dalej, gdyż przegrali z rosyjskim Unicorns of Love. Natomiast to był i tak świetny wynik.

SuperMassive Worlds 2020

fot. Riot Games/David Lee

TCL dołącza do regionu EMEA

2022 rok był najgorszym w historii dla drużyn z ligi tureckiej. Mistrzostwo dwukrotnie zdobyli İstanbul Wildcats, ale na MSI oraz na Worldsach wygrali jedną grę, a przegrali aż dziesięć. W grudniu tego roku ogłoszono, że TCL został zdegradowany. Ligę turecką podpięto pod Europę i utworzyła region EMEA, a zespoły spotkało najgorsze zakończenie z możliwych. Wszystkie były zmuszone rywalizować w EMEA Regionalnych Ligach. Oczywiście jako liga akredytowana, ale uzyskana akredytacja nie zmieniła nastrojów kilku wielkich organizacji. Te zdecydowały się porzucić swoje dywizje League of Legends. Z rozgrywek wycofały się Fenerbahçe Esports, Galatasaray Esports oraz Team AURORA, więc aż dwie bardzo mocne organizacje posiadające z pewnością wiele pieniędzy. Tym samym liczbę zespołów w lidze zmniejszono do ośmiu, a lukę po jednej z nich wypełniło znane m.in. z VALORANTA FUT Esports.

Genialny debiut IW

Pierwszy rok miał pokazać, kto ma rację. Tureccy fani sądzili oczywiście, że ich drużyny zmiażdżą każdego na EMEA Masters. Gracze i eksperci jednak już od jakiegoś czasu wspominali, że najlepsze formacje chociażby z Ligue Française de LoL spokojnie mogłyby rywalizować, a nawet wygrywać z zespołami z Turcji. Wiosną SUP i FUT rozczarowały, ale honor TCL-a udało się uratować Żbikom z İstanbulu. Mistrzowie Turcji przeszli jak burza do finału EMEA Masters, a w tym pokonali 3:2 UOL Sexy Edition.

Niestety latem było już dużo gorzej. FUT znowu rozczarowało, nie awansując nawet do głównej fazy, a NASR eSports Turkey zajęło ostatnie miejsce w grupie. Dobrego imienia ligi tureckiej znów musiało bronić IW, aczkolwiek tym razem to nie wyszło. Emre "Kofte" Akça i spółka ulegli w ćwierćfinale 0:3 Karmine Corp Blue. Po tym spotkaniu Żbiki zrezygnowały z dalszego udziału we wszelkich LoL-owych rozgrywkach. Ponadto z TCL-a wycofało się również znane z Counter Strike'a Eternal Fire.

Przebudzenie Beşiktaşu

Mimo tylu problemów wiosenny split 2024 roku nie zapowiadał się źle. Papara SuperMassive zbudowała skład gwiazd i według grającego w nim Jakuba "Jactrolla" Skurzyńskiego, formacja miała rywalizować o wygranie EMEA Masters. Z drugiej strony Oskar "Vander" Bogdan objął trenerską pieczę nad FUT Esports i też mierzył wysoko. Temu drugiemu plany bardzo szybko się rozsypały, gdyż FUT odpadło w pierwszej rundzie play-offów ligi tureckiej. SUP za to poszło po mistrzostwo, ale na EMEA Masters zajęło ostatnie miejsce w zbiorze C z wynikiem 1-5. Do tego trzecie w lidze tureckiej BoostGate Esports również skończyło z takim samym bilansem w grupie B.

Team Vitality Jactroll LEC

fot. David Nouy (instagram.com/d_nouy)

Honor TCL-a znów uratowała jedna ekipa. Beşiktaş Esports bowiem przebojem awansowało do fazy pucharowej, gdzie sensacyjnie wygrało 3:2 z SK Gaming Prime oraz 3:2 z Teamem BDS Academy. Dopiero w finale wicemistrzów ligi tureckiej powstrzymał Eintracht Spandau, wygrywając 3:1. Mimo to był to świetny wynik, dzięki któremu TCL był dalej w top 3 EMEA Regionalnych Lig. Zwłaszcza że wszystkich rozczarowały występy ekip z ligi hiszpańskiej, które nie wyszły nawet z grupy.

TCL zawiódł latem na całej linii

Nastroje przed letnim splitem mogły być więc różne. Już widać było, że liga francuska dawno odjechała lidze tureckiej, a wysuwać do przodu zaczęła się też liga niemiecka. Nadzieje mogły dawać wzmocnienia przeprowadzone przez SuperMassive. Z drugiej strony powodem do obaw mogło być to, że najlepsi zawodnicy FUT Esports i Beşiktaşu poszli do LFL-a. Jak się później okazało, było to kluczowe, gdyż obie formacje skończyły split poza pierwszą trójką, a w fazie LCQ EMEA Masters poradziły sobie fatalnie. BJK pożegnało się z turniejem po porażce 0:2 z Eintrachtem Spandau, a FUT odpadło po pogromie 0:3 z BK ROG Esports. Na tym etapie EM jedynie MISA Esports z Anılem "HolyPhoenixem" Işıkiem na czele stanęła na wysokości zadania i awansowała dalej, pokonując po drodze między innymi 2:0 Austrian Force willhaben. To była jednak przedostatnia dobra wiadomość dla tureckich fanów w tym roku.

MSI 2021 İstanbul Wildcats Holyphoenix

fot. Riot Games/Colin Young-Wolff

W fazie zasadniczej byliśmy świadkami nieustannych porażek ekip z TCL-a przeciwko drużynom z Prime League, Superligi oraz LFL-a. Awansować do play-offów udało się jedynie Dark Passage i SuperMassive. DP wygrało nawet jedną grę z Teamem BDS Academy, a SUP zwyciężyło BK ROG również w formacie BO1. W 1/8 finału Jonathan "Backlund" Bäcklund i spółka przegrali 0:3 w starciu z Teamem GO, a zawodnicy SuperMassive po horrorze pokonali 3:2 Geekay Esports. Natomiast to była ta ostatnia dobra wiadomość dla TCL-a, ponieważ w ćwierćfinale ekipa Williama "UNF0RGIVENA" Nieminena została rozgromiona 3:0 przez Los Heretics. Tym samym rezultaty zespołów z tego regionu prezentowały się następująco: 2-9 przeciwko LFL-owi, 0-5 przeciwko SuperLidze oraz 3-6 przeciwko PRM. Pozostałe główne ligi były więc o przynajmniej jeden poziom mocniejsze. A lepszy wynik bezpośredni na EMEA Masters zanotowały nawet zespoły z ligi włoskiej. To był ogólnie słaby rok i beznadziejny split dla Turcji.

Co dalej z ligą turecką?

Powodów coraz słabszych wyników ligi tureckiej może być sporo. Jednym z nich jest to, że w ostatnich splitach zawodnicy z tego regionu masowo przechodzą w inne rejony. W samym LFL-u grają Doğukan "113" Balcı, Kadir "Fleshy" Kemiksiz, Polat "Parus" Furkan Çiçek, Eren "Lot" Yıldız, Enes "Rhilech" Uçan oraz Kaan "Naak Nako" Okan, czyli topowi zawodnicy z Turcji. Ponadto nawet w Ultralidze występuje między innymi wspominany wcześniej Kofte, a swój czas u nas miał również Mustafa "pr1me" Bilici. Wielu graczy więc zmienia swoje ojczyste rozgrywki na coś innego, co nie powinno nikogo dziwić. W końcu TCL z roku na rok traci mocne zespoły, a co za tym idzie, traci też pieniądze, których jest więcej gdzie indziej.

W TCL-u obserwujemy powoli to, co wydarzyło się w Ultralidze. Odchodzą organizacje, odchodzą najlepsi zawodnicy, a do tego spadają też wyświetlenia. Letni split, jeśli chodzi o łączny czas oglądania, był aż o 140 tysięcy godzin gorszy od zimowego. A zimowy split był o 200 tysięcy godzin gorszy od letniego splitu 2023 roku. To i tak nic w porównaniu do tego, jak lwią część widzów TCL stracił po zostaniu częścią ekosystemu regionu EMEA. Tutaj mówimy już o utraconym ponad milionie godzin oglądania, a i rekord widzów na transmisji pogorszył się o aż ponad 60 tysięcy osób. Aktualnie oglądalność ligi tureckiej jest na poziomie oglądalności drugiej ligi francuskiej i dużo jej brakuje do lig hiszpańskiej lub niemieckiej. Esportowe League of Legends w Turcji bardzo szybko upada, a przy braku dobrych wyników, możemy spodziewać się tego, że będzie coraz gorzej.