Wstydliwa historia Lwów na globalnych turniejach

Choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, MAD Lions od początku swojej ery w LEC jeszcze nigdy nie ominęli Worldsów. Od początku, czyli od 2020 roku, kiedy to doszło do rebrandingu Splyce, na mocy którego Lwy pojawiły się na najwyższym europejskim szczeblu rozgrywkowym. A co za tym idzie, tegoroczne mistrzostwa są już ich piątymi z rzędu. Brzmi to całkiem nieźle, prawda? Oprócz Fnatic i G2 Esports żadna drużyna ze Starego Kontynentu nie może pochwalić się tak regularnymi występami na najważniejszej imprezie. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej brutalna. MAD bowiem znacznie częściej przynosiło Europie na scenie międzynarodowej wstyd niż chwałę. Cofnijmy się zatem kilka lat wstecz i przypomnijmy sobie tę "piękną" przygodę.

MAD Lions 2020: Orome – Shad0w – Humanoid – Carzzy – Kaiser

MAD Lions, Worlds 2020fot. Riot Games

Kontrowersje rozpoczęły się już w sezonie 2020. MAD Lions weszło w ten rok z niemal całkowicie świeżym składem – z czasów Splyce pod szyldem Lwów ostał się jedynie Marek "Humanoid" Brázda. Udany debiut zakończony awansem do ćwierćfinałów Worldsów 2019 zagwarantował młodemu czeskiemu midlanerowi miejsce w nowej drużynie. Drużynie, w której z zaledwie rocznym stażem miał stać się najbardziej doświadczonym zawodnikiem. Do Brázdy dołączyło bowiem czterech nowicjuszy prosto z lig regionalnych: Andrei "Orome" Popa z akademii MAD, Zhao "Shad0w" Zhi-Qiang i Norman "Kaiser" Kaiser (wcześniej znany jako Gistick) z mousesports oraz Matyáš "Carzzy" Orság z BIG. Zespół nieoszlifowanych talentów początkowo wypalił lepiej, niż większość zakładała. Trzecie miejsce w wiosennych play-offach, drugie w letniej fazie zasadniczej...

Schody zaczęły się podczas letnich play-offów. Warto przypomnieć, że z uwagi na wyniki z poprzednich lat i nieobecność Wietnamu Europa wysyłała wtedy na mistrzostwa świata cztery drużyny. Informacja ta ujrzała jednak światło dzienne zbyt późno, żeby zmienić format fazy pucharowej, który dostosowany był do wyłonienia trzech reprezentantów. Wyszło więc na to, że MAD Lions zakwalifikowali się na Worldsy, wygrywając tylko jedną serię BO5 w dolnej drabince. Ale to był dopiero przedsmak tego, co miało nastąpić na samym turnieju. Lwy rozpoczęły zmagania od play-inów i... na nich je zakończyły, jako pierwsza drużyna z głównego regionu w historii nie awansując do kolejnego etapu. Humanoid i spółka byli o włos od zajęcia ostatniego miejsca w grupie. Ostatecznie udało im się utrzymać dzięki dogrywce z INTZ, ale na Papara SuperMassive nie wystarczyło już pary. Co istotne, przedstawiciele Turcji nie byli nawet formacją na miarę top 4 i sami zostali wyrzuceni przez Unicorns of Love.

MAD Lions 2021: Armut – Elyoya – Humanoid – Carzzy – Kaiser

MAD Lions, LEC 2021 Summer Finalsfot. Riot Games/Michał Konkol

Nic więc dziwnego, że przed startem sezonu 2021 musiało dojść do roszad personalnych. Tym razem nie były one aż tak drastyczne. Środkowa aleja i botlane pozostały nienaruszone, natomiast z organizacją pożegnali się Orome i Shad0w. Do dżungli trafił wtedy kolejny młody talent – Javier "Elyoya" Prades Batalla z Movistar Riders. Znacznie większym zaskoczeniem był zaś wybór toplanera. Włodarze sięgnęli bowiem po jednego ze swoich tureckich "oprawców", İrfana Berka "Armuta" Tükeka. Nie da się ukryć, że dla wielu było to powodem do drwin, bo MAD Lions przez swoją worldsową wpadkę zgromadzili wokół siebie pokaźne grono antyfanów. Szybko jednak okazało się, że nie ma tu z czego kpić. Lwy w odświeżonym składzie zwyciężyły bowiem oba splity, kładąc przynajmniej tymczasowo kres hegemonii G2 Esports.

I to był rok, na który naprawdę trudno byłoby narzekać międzynarodowo. Zwłaszcza, jeśli chodzi o Mid-Season Invitational, bo na śródrocznej imprezie MAD pokazało prawdziwą klasę. Pierwsze miejsce w fazie grupowej, czwarte w fazie Rumble (co może nie było przesadnie imponujące) i finalnie niesamowita seria przeciwko DWG KIA w półfinale, w której Carzzy i jego świta walczyli do samego końca, sprowadzając ją do pełnej "pięciomapówki". To w połączeniu z naprawdę udanym letnim splitem dało nadzieję na dobre wyniki na mistrzostwach świata. I rzeczywiście mogliśmy być z nich całkiem zadowoleni. Lwy wyszły z drugiego miejsca z historycznie bliskiej grupy, będąc o krok od pokonania Gen.G Esports i zapewnienia sobie pierwszej lokaty. Sukcesy zakończyły się oczywiście na ćwierćfinałach, w których DK zaserwowało im lanie 3:0. Biorąc jednak pod uwagę tendencje spadkowe Zachodu, nie był to wcale tragiczny finisz.

MAD Lions 2022: Armut – Elyoya – Nisqy – UNF0RGIVEN – Kaiser

MAD Lions, Worlds 2022fot. Riot Games/Colin Young-Wolff

Ale gdyby dobra passa miała utrzymać się dłużej, ten tekst pełen żalu prawdopodobnie nigdy by nie powstał. Nadszedł rok 2022, a wraz z nim kolejne istotne przetasowania. MAD Lions stracili bowiem dwóch najważniejszych rycerzy – Humanoid przeszedł wszak do Fnatic, a Carzzy porozumiał się z Teamem Vitality. Powstałe luki trzeba było kimś zapełnić i tak oto padło na Stevena "Reekera" Chena i Williama "UNF0RGIVENA" Nieminena. Ten pierwszy nie utrzymał się jednak w składzie zbyt długo. Po rozczarowującej wiośnie zakończonej na zaledwie siódmej lokacie fotel niemieckiego środkowego zajął Yasin "Nisqy"  Dinçer, powołany z ławki Czarno-Pomarańczowych. To wystarczyło, żeby letnią fazę zasadniczą przypieczętować jako wiceliderzy. A to z kolei zagwarantowało MAD Worldsy... bez wygrania ani jednej (!) serii BO5. Tym razem bowiem Rosja została wykluczona z rozgrywek, a wysoka pozycja na starcie play-offów z automatu postawiła Lwy na minimum czwartym miejscu.

Dalej możemy mówić o powtórce z rozrywki. Ale nie z poprzedniego roku, a sprzed dwóch lat. Kaiser i jego towarzysze ponownie rozpoczęli worldsowe zmagania od play-inów. W grupie poradzili sobie nieco lepiej niż wtedy, kwalifikując się do drabinki eliminacyjnej z trzeciego miejsca. A zbiór nie należał do najłatwiejszych – nad nimi finiszowali jedynie przedstawiciele LoL Pro League, Royal Never Give Up, oraz późniejsi mistrzowie świata, DRX. W kolejnym etapie wietnamskie Saigon Buffalo nie stanowiło dla MAD problemu, ale kiedy przyszło do ostatecznego rozstrzygnięcia, na drodze reprezentantów LEC stanęli Evil Geniuses. Ekipa Kacpra "Inspireda" Słomy nie zostawiła na nich suchej nitki i po raz kolejny odesłała Lwy do domu już podczas fazy wstępnej, wieńcząc ją soczystym 3:0.

MAD Lions 2023: Chasy – Elyoya – Nisqy – Carzzy – Hylissang

MAD Lions, Worlds 2023fot. Riot Games/Christian Betancourt

Kolejny sezon przyniósł kolejne zmiany w składzie, o których wyjątkowo mówiło się raczej pozytywnie. Do drużyny powrócił bowiem syn marnotrawny, Carzzy. Czech przyprowadził ze sobą jeszcze jedno wielkie nazwisko. Po pięciu latach z Fnatic pożegnał się Zdravets "Hylissang" Galabov i to właśnie bułgarski wspierający zastąpił Kaisera. Świeża krew pojawiła się też na górnej alei – MAD Lions podziękowali Armutowi, zamiast niego po raz pierwszy kontraktując koreańskiego zawodnika w osobie Kima "Chasy'ego" Dong-hyeona. I nie można powiedzieć, że nie było efektów! Odmienione Lwy finiszowały zimą na drugim miejscu, ulegając dopiero w finale Samurajom. Wiosna, choć rozpoczęła się tragicznie, zakończyła się z kolei prawdziwym sukcesem. MAD awansowało do play-offów z ósmej lokaty, a następnie... tak po prostu wygrało split, dokonując reverse sweepa w finałowym starciu z Teamem BDS. Przepowiednie o bocie, który w każdym meczu miał robić "0/20 albo 20/0", zdawały się rzutować na cały zespół.

Przed MSI i letnią rundą rzut monetą ewidentnie nie poszedł po myśli Hylissanga i jego kompanów. Imprezę międzynarodową skończyli oni na miejscach 7-8., nie wygrywając nawet pojedynczej gry. Letni split z kolei podsumowali miejscem siódmym, ale dzięki zebranym wcześniej punktom udało im się zakwalifikować do finałów sezonu. A w nich magicznie sięgnęli po brązowy medal! Można było jedynie zgadywać, w jakiej formie MAD zamelduje się na Worldsach. W sieci pojawiło się mnóstwo żartów, że z uwagi na zmianę formatu przynajmniej nie odpadną w play-inach. Faktycznie, w play-inach nie odpadli, ale z fazą Swiss pożegnali się już po czterech spotkaniach, wygrywając tylko jedno z nich (o ironio, ponownie z BDS). A żeby podsycić poczucie żenady i kompromitacji, aż dwie porażki ponieśli z rąk formacji z Ameryki – Cloud9 oraz NRG. I jak tu nie podtrzymywać mema "MAD na internationalach"?

MAD Lions KOI 2024: Myrwn – Elyoya – Fresskowy – Supa – Alvaro

MAD Lions KOI, LEC 2024 Winter Finalsfot. Riot Games/Michał Konkol

W 2024 roku doszło natomiast do największej przebudowy w historii organizacji. Z jednej strony była to restrukturyzacja na wyższym szczeblu, która zakończyła się zmianą nazwy na MAD Lions KOI. Z drugiej jednak po raz kolejny niemal cały skład został odprawiony z kwitkiem. W szeregach MDK ostał się jedynie Elyoya, wokół którego zbudowano zupełnie nową drużynę. Drużynę niemal w pełni hiszpańską, bo obok Alexa "Myrwna" Pastora Villarejo, Davida "Supy" Martíneza Garcíi i Álvaro "Alvaro" Fernándeza del Amo pojawiło się nazwisko Bartłomieja "Fresskowego" Przewoźnika. Sklejka regionalnych talentów na tle innych zespołów wypadała najzwyczajniej kiepsko i trudno się dziwić, że przez wielu stawiana była na ostatnim miejscu tier list i wszelkiego rodzaju rankingów. A jak to często bywa w takich przypadkach, rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Przynajmniej na początku.

Zimą podopieczni Tomása "Melzheta" Campelosa Fernándeza przedarli się przez naprawdę wymagających rywali (m.in. Fnatic i BDS) i wywalczyli sobie wicemistrzostwo. To sprawiło, że fani LEC zaczęli powątpiewać w swoje wcześniejsze osądy, ale nie na długo. Kolejne splity poszły już o wiele gorzej. Szóste miejsce w wiosennych play-offach i siódme w letnich ponownie osłabiły pozycję Lwów w oczach kibiców i ekspertów. Tylko po to, żeby te mogły zaskoczyć w finałach sezonu, pokonując G2 Esports w walce o top 3! Zwycięstwo to zagwarantowało im wyjazd na Worldsy dzięki późniejszym wynikom Samurajów. Warto wspomnieć, że współczynnik wygranych MDK od lutego do końca sezonu wyniósł... około 36%. Jak więc podejść do nadchodzących mistrzostw świata? MAD Lions znów przecież trafili do fazy play-in, z której jeszcze nigdy nie udało im się wyjść. Będzie "historia lubi się powtarzać" czy może "do trzech razy sztuka"?

Mistrzostwa świata startują już pojutrze. Transmisję z rozgrywek będziecie mogli śledzić z polskim komentarzem na Polsat Games i na co-streamach Damiana "Nervariena" Ziaji oraz Pawła "delorda" Szabli. W języku angielskim transmitować będzie natomiast Marcin "Jankos" Jankowski. Po więcej informacji na temat nadchodzących Worlds 2024, uczestników i harmonogramu zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner.

Worlds 2024