Klątwa: Początek
Mowa tutaj o G2, które z NAVI mierzyło się już podczas wiosennej fazy grupowej BLAST Premier 2024. Wtedy członkami Samurajów byli jeszcze Rasmus "HooXi" Nielsen i Nemanja "nexa" Isaković, ale nie uchronili oni swojej drużyny przed porażką. Albo raczej dwiema porażkami! Pierwsza przyszła w finale górnej drabinki grupy C. W tamtym momencie oba składy miały jeszcze status niepokonanych, ale jedynie Natus Vincere potrafiło go zachować, triumfując 2:1. Cztery dni później doszło do powtórki, tym razem w wielkim finale trzeciego zbioru. I znowu powody do świętowania mieli gracze ukraińskiej organizacji. Nie tylko udało im się wygrać, ale przy tym nie stracili nawet mapy, zamykając spotkanie zwycięstwem 2:0. Tak samo wyglądał bilans bezpośrednich starć obu zespołów w sezonie 2024 – 2:0 na korzyść NAVI.
fot. BLAST |
Ale to był dopiero początek tego, co z czasem urosło do miana klątwy! Kolejne dwie potyczki G2 Esports i Natus Vincere miały miejsce na najważniejszym turnieju na całej scenie, czyli na mistrzostwach świata! Do wszystkiego doszło już w drugiej rundzie Elimination Stage. HooXi i spółka mieli wtedy za sobą gładką wygraną z FURIĄ, podczas gdy NAVI nieco namęczyło się z The MongolZ. Ale nie miało to znaczenia, bo znowu lepsi okazali się podopieczni Andrija "B1ad3'a" Ghorodensjkyjego. To oni rzutem na taśmę zgarnęli Nuke'a wynikiem 13:11. A kilka dni później pozbawili Samurajów marzeń o pierwszym w historii globalnym czempionacie. Triumf 2:1 w półfinale sprawił, że G2 mogło już pakować walizki, a Natus Vincere krótko później wygrało całego Majora! A na dodatek poprawiło swój bilans, który wynosił już 4:0.
Powrót klątwy
Potem nastała przerwa wakacyjna. I o ile w Natus Vincere było spokojnie, tak dla G2 był to okres roszad. Odszedł HooXi, a jego miejsce w roli prowadzącego przejął Janusz "Snax" Pogorzelski. Z kolei następcą nexy został ściągnięty zza oceanu Mario "malbsMd" Samayoa. Zmienili się więc gracza, wiecie, co się nie zmieniło? Dokładnie tak! W wielkim finale Esports World Cup w Rijadzie byliśmy świadkami kolejnego etapu tego pasjonującego boju. Co ciekawe, lepiej zaczęli zawodnicy Wiktora "TaZa" Wojtasa, bo to ich łupem po dogrywce padł Ancient. Niemniej były to tylko miłe złego początki. Nuke i Inferno rozegrane zostały już pod dyktando NAVI, które sięgnęło po kolejny w trwającej kampanii prestiżowy sukces. A przy okazji piąty raz w tym roku utemperowało ego Samurajów, chociaż ci przecież byli odmienieni.
fot. Esports World Cup/Adela Sznajder |
Czy to już koniec tej wyliczanki? ALEŻ OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! Równo dwa miesiące po zakończeniu Esports World Cup bohaterowie tego tekstu znowu skrzyżowali miecze. Tym razem areną zmagań była słoneczna Malta, na której rozgrywany był 20. sezon ESL Pro League. Nie był to co prawda wielki finał, a półfinał rozgrywek uznawanych powszechnie za CS-ową ligę mistrzów, ale stawka i tak była znacząca. Szczególnie dla G2, które było już medialnie naznaczone analizami związanymi z "klątwą". Klątwą, która ponownie dała o sobie znać! Wszak to NAVI zwyciężyło, zamykając serię wynikiem 2:1. Dzień później zresztą podopieczni B1ad3'a wznieśli mistrzowską paterę. Tymczasem Snax i spółka mogli wykreślić na ścianie szóstą kreskę, symbolizującą szóstką w sezonie 2024 przegraną ze swoim nemezis.
Czy G2 w końcu się przełamie?
Od kilku dni żyjemy już tym, co dzieje się w Kopenhadze. Wszak to stolica Danii jest miejscem, w którym odbywają się jesienne finały BLAST Premier 2024. Niemniej z dwójki niedzielnych finalistów jedynie Natus Vincere może poszczycić się statusem składu niepokonanego. W międzyczasie mistrzowie świata pozostawili w pokonanym polu Team Falcons i FaZe Clan. A, no i oczywiście G2 Esports. W fazie grupowej Justinas "jL" Lekavičius i jego partnerzy zwyciężyli 2:0, zapewniając sobie pierwsze miejsce w grupie i bezpośredni awans do półfinału. Z kolei podopieczni TaZa zmuszeni byli stawić jeszcze czoło Teamowi Spirit. I wygrało zarówno to spotkanie, jak i te rozegrane przeciwko FaZe oraz Teamowi Vitality. Dzięki temu również znalazło się w finale.
fot. BLAST/Michał Konkol |
Faworyt? Ten, jeżeli spojrzymy na historię, jest oczywisty. Natus Vincere i G2 Esports w tym roku grały ze sobą już siedem razy. I siedmiokrotnie górą byli zawodnicy organizacji z Ukrainy. Do tego zdobyli oni 13 map, tracąc ich tylko 4. Bilans rund? 217 do 169 dla NAVI. Na samym BLAST Premier Fall Final 2024 to także ekipa B1ad3'a wygląda obiektywnie lepiej. Wśród dziesięciu graczy z najwyższym ratingiem na turnieju, aż trzech na co dzień broni żółto-czarnych barw. Natomiast Samuraje w tym gronie doczekali się dwóch przedstawicieli. Z drugiej strony wśród dziesięciu strzelców z najniższymi ratingami znalazł się dwóch z G2. Z NAVI? Żadnego. Indywidualnie to bowiem mistrzowie świata są obecnie składem lepszym i nie ma co ukrywać – ich ewentualna porażka w niedzielnym finale byłaby sporą niespodzianką.
Mecz G2 Esports z Natus Vincere rozpocznie się o godzinie 16:00 polskiego czasu i rozegrany zostanie w systemie BO5. Polską transmisję oglądać będzie można na kanale Piotra "izaka" Skowyrskiego na Twitchu. Po więcej informacji na temat BLAST Premier Fall Final 2024 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.