Kontrowersyjna zmiana br0 na cadiaNa

A co takiego Astralis zrobiło? Przypomnijmy, że we wrześniu formacja zatrudniła cadiaNa, który zajął w składzie miejsce Alexandra "br0" Bro. Niemniej do przenosin doszło już po terminie zgłaszania drużyn na jesienne finały BLAST Premier. W związku z tym AST postanowiło wykorzystać zapis w regulaminie, pozwalający na zgłoszenie awaryjnego zmiennika w przypadku niedyspozycji jednego z graczy. Zadeklarowano więc, że br0 jest chory i nie może przybyć do Kopenhagi, zaś jego zastępcą będzie Møller. Problem w tym, że... Bro cieszył się dobrym zdrowiem, o czym poinformował menadżer zawodnika. I zaczęła się afera, której skutkiem był m.in. protest prowadzących w związku ze zgodą wydaną przez BLASTA. Ci nie pojawili się bowiem na media dayu, drwiąco mówiąc, iż mogą być "niedysponowani". Sam organizator zaznaczył natomiast, iż nie miał podstaw, by nie wierzyć Astralis, gdyż zawsze zakłada dobrą wolę uczestników. Ale mleko już się rozlało.

ESIC nakłada karę, Astralis wyraża niezadowolenie

Nad sprawą na wniosek BLASTA pochyliło się również ESIC i teraz wydało wyrok. Wyrok niekorzystny dla Astralis. – Chociaż działania Astralis nie wpłynęły na wyniki rywalizacji, brak uczciwości w tej sprawie podkreśla istotność solidnego zarządzania w esporcie. ESIC pozostaje zaangażowane w zapewnianie uczciwości, transparentności i odpowiedzialności w branży – możemy wyczytać w komunikacie. W efekcie na organizację nałożono karę w wysokości 15 tysięcy dolarów, które ma ona przekazać na rzecz wybranej organizacji non profit. Ponadto Astralis musi zrezygnować z 10 tysięcy dolarów, które miało zdobyć za udział w BLAST Premier Fall Finals 2024. Sam BLAST przy tej okazji zobowiązał się, że poprawi swoje przepisy w kwestii zgłaszania awaryjnego zmiennika. Wszystko po to, by podobne kontrowersyjne sytuacje nie miały już w przyszłości miejsca i nie powodowały wzburzenia wśród graczy i fanów.

Co ciekawe, samo Astralis przyjęło wyrok, ale nadal obstaje przy swoim. – Uwzględniamy to orzeczenie. Jednocześnie jednak podtrzymujemy, że nasze działania przebiegały w zgodzie z duńskim prawem pracy. Jesteśmy rozczarowani, że orzeczenie i decyzja ESIC nie uwzględniają prawnego obowiązku pracodawcy do ochrony swoich pracowników przy okazji wrażliwych sytuacji. [...] Na chwilę obecną nie mamy innych komentarzy – stwierdzili przedstawiciele organizacji w swoim oświadczeniu. Dodatkowo ogłosili oni, iż przekażą wspomniane wcześniej 15 tysięcy dolarów na rzecz Psykiatrifonden, czyli duńskiej fundacji do spraw zdrowia psychicznego z siedzibą w Kopenhadze.