MOUZ zabrało głos w kluczowym momencie
Czy jesteśmy zaskoczeni z widoku MOUZ w półfinale Majora? Niektórzy powiedzą, że tak, inni, że nie. I prawda, jak to zwykle bywa, jest gdzieś pośrodku. W ciągu ostatnich miesięcy siuhy i jego ekipa dawali powody do myślenia zarówno w jeden, jak i drugi sposób. Do tych gorszych momentów z pewnością możemy zaliczyć miniony sezon ESL Pro League. W turniej ten Myszy wchodziły jako obrońcy tytułu, a więc chcąc nie chcąc trzeba było brać je pod uwagę podczas rozmów o głównych kandydatach do zwycięstwa. Tymczasem zespół bardzo szybko pokazał nam, że zbyt wiele oczekiwać od niego nie możemy. Najpierw potknięcie przeciwko w dużej mierze anonimowemu Rooster, później wpadka z Imperial. A skończyło się na tym, że niemiecka organizacja dwukrotnie musiała uznać wyższość Complexity.
fot. Perfect World |
Ale były też momenty lepsze. Niedługo po feralnym EPL-u wydarzyło się Intel Extreme Masters Rio i tam formacji polskiego lidera poszło już zdecydowanie lepiej. Wszak udało się dotrzeć aż do wielkiego finału imprezy, pokonując po drodze takie ekipy jak FURIA, FaZe Clan czy nawet Team Vitality. Ostatecznie trzeba było pogodzić się z porażką w decydującym starciu przeciwko Natus Vincere, ale NAVI na tamtą chwilę było w świetnej formie.
Na obecnie rozgrywanym Majorze też mieliśmy okazję oglądać zarówno świetne momenty MOUZ, jak i te słabsze. Śmiało możemy jednak przyznać, że tych pozytywnych było więcej. Bo pomimo tego, że pojawiły się przegrane z The MongolZ oraz FaZe, to zwycięstwa nad 3DMAX czy MIBR były dość kontrolowane. Prawdziwym dowodem na to, że Myszy stać na duże rzeczy, był ich występ w ćwierćfinale, w którym ponownie podjęły Mongołów. Tam siuhy i jego kompania została przetestowana w dwóch różnych scenariuszach – przy stosunkowo pewnym przebiegu starcia oraz przy konieczności odrabiania strat z nożem na gardle. Oba te egzaminy brygada rodzimego dowodzącego zdała na piątkę.
siuhy z trudnym zadaniem
I wydaje się, że właśnie wkład Szkaradka przede wszystkim w to zwycięstwo był naprawdę spory. Być może siuhy był jedynym graczem swojej drużyny, który skończył spotkanie z ujemnym bilansem zabójstw do śmierci, jednak jego decyzje, zwłaszcza na Anciencie po stronie atakującej, były w zdecydowanej większości trafione. A efektem tego było ucieknięcie spod topora przy stanie 7:12, doprowadzenie do dogrywki, a później wygranie jej.
fot. Perfect World |
W tym miejscu warto jednak pochwalić całą piątkę, bo w meczu tym o zwycięstwie zdecydowało to, która z ekip gra równiej. A tą bez dwóch zdań było MOUZ. Każdy gracz dawał coś od siebie. Podopieczni Dennisa "sycrone'a" Nielsena nie musieli bazować na indywidualnościach, a na grze jako kolektyw. I to właśnie wtedy, gdy każdy z przedstawicieli niemieckiej organizacji daje coś od siebie, formacja ta jest najgroźniejsza. Jest to zdecydowanie łatwiejszy do wyegzekwowania model działania drużyny, gdyż nie jest się uzależnionym od jednego czy dwóch graczy. Wszyscy mogą bowiem przejąć inicjatywę i gdy jedna osoba niedomaga, to druga przychodzi z pomocą. To jest właśnie definicja świetnie naoliwionej maszyny, jaką MOUZ potrafi być.
donk kontynuuje rzeź
I na sam koniec tego wywodu o tym, jak dobrze jest, gdy drużyna gra właśnie jak drużyna i każdy jest w stanie dołożyć cegiełkę do wspólnego sukcesu, przychodzi nastoletni donk i jednym pstryknięciem obala całą tę tezę. Bo Team Spirit opiera swoją grę na całkowicie innym systemie i ten system w jego przypadku sprawdza się dużo lepiej. Tutaj gra wyłącznie pod zespół nie miałaby racji bytu. I tego nie ma co ukrywać – donk i Dmitry "sh1ro" Sokolov są od zabijania, a pozostała trójka od wspierania i ewentualnie kończenia tego, czego nie dokończy dwójka Rosjan.
fot. Perfect World |
Spirit pokazało już jednak w tym roku, że gdy donk nie jest w najlepszej dyspozycji, albo sh1ro ma jakieś problemy, to cała drużyna traci swoją siłę. Problem (albo i nie, zależy jak na to patrzeć) jest natomiast taki, że na tym Majorze nastoletni strzelec ma włączony tryb "go kill" i jest w nim do bólu skuteczny. Brutalnie przekonał się o tym wczoraj Team Liquid Rolanda "ultimate'a" Tomkowiaka. Ten nieświadomie zalogował się do świata Kryskhovetsa, który robił z ekipą Polaka, co tylko chciał. Idealnym dowodem na to jest nie tylko to, że całe starcie 17-latek zakończył z ratingiem 1,63, ale też sam przebieg tego spotkania. Bo umówmy się, kiedy jesteś w stanie zrobić dwa ace'y w trakcie jednej mapy, to możesz być raczej spokojny o zwycięstwo.
Oczywiście, żeby nie było, mecz nie był całkowicie do jednej bramki. Liquid miało swoje momenty i próbowało powstrzymać bezlitosnego donka. Niemniej, jedynym elementem TL, który był w stanie zgasić czasem płonącego Rosjanina, był Russel "Twistzz" Van Dulken. Ten mógł pochwalić się korzystnym bilansem podczas bezpośrednich dueli z młodzikiem. Na nic się to jednak zdało, bo w przypadku całej reszty wyglądało to już znacznie gorzej.
siuhy kluczowym graczem w bezpośrednich pojedynkach
Co natomiast na temat pojedynku pomiędzy MOUZ a Spirit mówi nam historia? Ano m.in. to, że Myszy miały sposób na to, aby stłamsić bestialskie zapędy nastolatka. Co ciekawe, miało to miejsce tylko wtedy, gdy w szczytowej formie strzeleckiej był siuhy. W tym roku ekipy te rozegrały łącznie cztery batalie. Dwa razy górą było Spirit, dwa razy MOUZ. I podczas tych dwóch zwycięstw Myszy na samej górze tabeli figurował Szkaradek. Jest to z pewnością dość zaskakujący widok, bo jednak nasz rodak w niemieckiej organizacji pełni rolę IGL-a. Niemniej jest on też kojarzony z tym, że właśnie jest jednym z niewielu prowadzących, którzy potrafią dobrze klikać.
Były też jednak dwa mecze, w których to organizacja z siedzibą w Belgradzie była górą. I w nich właśnie donk miał okazję po raz kolejny pokazać, co potrafi najlepiej i porozstawiał po kątach swoich oponentów. Na niekorzyść MOUZ działa fakt, iż właśnie ostatnią bezpośrednią potyczkę wygrało właśnie Spirit i wtedy Kryskhkovets radził sobie fenomenalnie. Ale było to jednak już ponad kwartał temu. Od tego czasu zmieniło się wiele i być może te statystyki w żaden sposób nie wpłyną na jutrzejszą bitwę.
Pierwszy półfinał Majora bez wyraźnego faworyta
MOUZ | BO3 vs 07:00 |
Team Spirit |
Mimo wszystko można chyba śmiało powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z wyrównanym zestawieniem. Raczej nie ma osób, które z pełnym przekonaniem powiedziałyby, że starcie to wygra siuhy i jego banda albo ekipa donka. Spodziewać możemy się bliskiej batalii, zwłaszcza że jest to moment, w którym trzeba wytoczyć już najcięższe działa. Wygrany tego pojedynku będzie mógł bowiem cieszyć się z awansu do wielkiego finału ostatniego Majora w tym roku. Będzie to też o tyle ciekawe spotkanie, gdyż właśnie otrzymamy zderzenie dwóch całkowicie różnych modeli prowadzenie zespołów. Który tym razem okaże się lepszy? Tego dowiemy się już sobotniego poranka.
Polską transmisję z meczu pomiędzy Teamem Spirit a MOUZ będzie można oglądać na kanale Piotra "izaka" Skowyrskiego na Twitchu. Po więcej informacji na temat Perfect World Shanghai Major 2024 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.