Zeus (KDA: 74/38/117)

Nasze zestawienie najlepszych graczy First Stand zaczynamy standardowo od toplane'u. Tam, szczerze mówiąc, było całkiem ciekawie. Na pewno na spore uznanie zasługuje zawodnik Karmine Corp – Kim "Canna" Chang-dong. Koreańczyk na swojej ziemi czuł się jak ryba w wodzie i bardzo często dawał świetne pokazy umiejętności. Potrafił dobrze neutralizować tych trudniejszych rywali, a przeciwko słabszym rozpędzał się niemiłosiernie. Warto też wspomnieć o jednym z dwóch reprezentantów tej alei w CTBC Flying Oyster – Hsu "Reście" Shih-Chiehu. Ten także zaliczał udane występy, a najlepiej poradził sobie chyba Jayce'em.

Korona jednak nie mogła wpaść w ręce nikogo innego niż Choia "Zeusa" Woo-je. Najnowszy nabytek Hanwha Life Esports był po prostu nieosiągalny dla pozostałych zawodników pełniących tę samą rolę. Obecny mistrz świata nie miał tak naprawdę złych gier. Wtedy, kiedy przegrywał, to i tak nie był najgorszym elementem swojej ekipy. A nieraz zdarzało się przecież, że to on praktycznie w pojedynkę ciągnął HLE do zwycięstwa. Idealnym tego przykładem jest gra Kayle, kiedy to złoci medaliści ligi koreańskiej mieli fatalny początek starcia z Teamem Liquid. Pod względem liczb Zeus królował praktycznie w każdym wskaźniku. Najlepsze KDA, najwięcej zabójstw na grę, najwięcej CS-ów na minutę, złoto, obrażenia – no po prostu wszystko.

Peanut (KDA: 72/39/173)

Przenosimy się do lasu, a tam po raz kolejny wybór mógł być tylko jeden. Niemniej, zanim do niego przejdziemy, to warto przejrzeć też pozostałych dżunglerów. A jest czemu się przyglądać, bo na pewno dobre wrażenie zrobił w tym aspekcie Yu "JunJia" Chun-Chia. Gajowy Flying Oyster bardzo dobrze wypadał pod względem statystyk. Warto w tym miejscu wspomnieć m.in. o jego KDA, które wyniosło 4,4 i było drugim najlepszym spośród wszystkich leśników. Co więcej, trzeci pod tym względem był dopiero Martin "Yike" Sundelin z dorobkiem 2,78, więc znacznie niższym. JunJia też praktycznie umierał najrzadziej ze wszystkich.

Lepszy natomiast nie tylko od samego JunJii, ale też i od wszystkich pozostałych dżunglerów, był oczywiście Han "Peanut" Wang-ho. Wicemistrz świata z 2017 roku jest niczym wino. Dla niego czas się zatrzymał i obecnie przeżywa swoją drugą młodość. Choć champion pool "Orzeszka" był dość ograniczony (w szczególności na standardy Fearlessa), to trzeba przyznać, że znajomość bohaterów, którymi grał, jest na absolutnie najwyższym poziomie. Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim jego Vi, którą zaliczył prawdopodobnie jedną z najlepszych gier (a już na pewno najbrutalniejszą) w historii leśników w LoL-u, notując wynik 16/1/16 w meczu przeciwko Top Esports. Co ciekawe jednak, Peanut nie znajdował się wcale najwyżej w wielu wskaźnikach. Niemniej w tych najważniejszych był na szczycie, a to w końcu jest przecież najbardziej istotne.

Zeka (KDA: 99/33/119)

Jeśli chodzi o kwestię midlanerów, to tutaj problemu z wyborem tego najlepszego także nie było. Mimo to jednak mieliśmy kilka fajnych niespodzianek w wykonaniu zawodników, po których można było się spodziewać mniej. Bez zawahania się można w tym miejscu wymienić Tsaia "HongaQ" Ming-Honga. Nastoletni debiutant zagrał zdecydowanie powyżej jakichkolwiek oczekiwań. Prawda jest taka, że niektórzy nawet mogliby go wstawić na drugim miejscu First Stand wśród wszystkich środkowych. Potwierdzają to też niektóre wskaźniki, w których lepszy był m.in. od Vladimirosa "Vladiego" Kourtidisa. Grek jednak też pokazał się z naprawdę przyzwoitej strony.

No ale ani HongQ, ani Vladi, ani żaden inny midlaner nie mógł w żaden sposób porównywać się z Kimem "Zeką" Geon-woo. Midlaner HLE był po prostu genialny. To, ile był w stanie kreować możliwości dla swojej ekipy i jak często ratował ją w trudniejszych chwilach, zasługuje na ogromne uznanie. Koreańczyka wypada także pochwalić za to, że tak często decydował się na różnych bohaterów. Na 17 rozegranych gier wybrał aż 13 różnych postaci. I praktycznie każdą z nich karał swoich rywali. W pamięci na pewno zapadnie jego występ Kassadinem czy chociażby druga gra półfinału przeciwko Top Esports, gdzie przejechał się po oponentach swoją Akali. Zeka był po prostu bezwzględny i jedyne, co go interesowało, to eliminowanie wrogów i stałe szukanie możliwości na zabójstwa. Nie bez powodu też osiągnął wynik ponad 800 w kwestii obrażeń na minutę, a do tego miał prawie sześć wykluczeń na grę!

Viper (KDA: 95/27/139)

Powoli zmierzamy do końca zestawienia najlepszych zawodników First Stand i lądujemy na botlane'ie. Tam zaczynamy od strzelców, którzy trochę nam przez ostatni tydzień pokazali. Tak na dobrą sprawę wszyscy, poza Yu "JackeyLove'em" Wen-Bo mogą zaliczyć ten turniej na plus pod względem indywidualnych występów. Trudno jednak, żeby Chińczyk był zadowolony z wyników, skoro łącznie udało mu się wygrać jedynie dwie gry. Inni natomiast prezentowali się dobrze, albo nawet i bardzo dobrze. Znowu, czy to marksman Flying Oyster, czy Karmine Corp mieli swoje momenty, ale poza nimi utrzymywali po prostu stosunkowo równy poziom. Mało było gier, w których kompletnie sobie nie radzili, a nawet jeśli, to szybko odkupowali swoje winy w kolejnych potyczkach.

Nie ma co natomiast ukrywać, że znacznie lepiej od wszystkich pozostałych ADC wypadł Park "Viper" Do-hyeon. 24-latek, choć został trochę przyćmiony przez Zekę, to i tak był po prostu najlepszy spośród wszystkich strzelców. Najwięcej zabójstw na grę, najmniej śmierci na grę, najwięcej asyst na grę, najwięcej złota, najwięcej obrażeń. Sami widzicie, że pod względem liczb Koreańczyk po prostu królował. Dość powiedzieć też, że w żadnej z gier nie skończył on pod kreską. "Najgorszym" wynikiem było 4/3/5 podczas przegranej gry z Teamem Liquid, ale nawet i to było najlepszym dorobkiem z całego jego zespołu.

Delight (KDA: 16/51/244)

No i na sam koniec pora na ostatnią "oczywistą oczywistość", czyli ukoronowanie Yoo "Delighta" Hwan-joonga. Pozycja wspierającego jest często pomijana, zwłaszcza podczas zwycięstw. Wtedy oczy zwrócone są głównie w stronę tych, którzy zgarniają kolejne eliminacje na swoje konta. A prawda jest taka, że niektóre formacje z First Stand miały swoich cichych bohaterów właśnie w postaci supportów. Już nawet nie chodzi o Delighta, ale chociażby Linga "Kaiwinga" Kaia Winga czy Raphaëla "Targamasa" Crabbé. Hongkończyk i Belg miewali swoje chwile chwały, gdzie byli wyróżniani nawet przez komentatorów czy ekspertów.

Niemniej złoty medal ląduje na szyi Koreańczyka, który w duecie z Viperem siał po prostu postrach na Summoner's Rifcie. Zagrania Delighta jednak na pewno zapadają w pamięci, tym bardziej że lubi on wyciągnąć mało popularne wybory i nimi dać czadu. Tak było m.in. podczas występów Pyke'iem albo Blitzcrankiem. Zresztą, nawet w finale Gragas czy Sett pokazali, że można nimi kreować bardzo dużo dogodnych dla swoich sojuszników sytuacji, które często prowadzą do zdobywania przewagi.


To wszystko w ramach First Stand. Kolejnym globalnym turniejem League of Legends będzie Mid-Season Invitational, które odbędzie się na przełomie czerwca i lipca. Jeśli zaś chodzi o nadchodzące zmagania, to już dziś startuje EMEA Masters 2025 Winter, gdzie będziemy mogli kibicować mistrzom Rift Legends z Zero Tenacity. Po więcej informacji dotyczących tej odsłony EM zapraszamy do naszej relacji tekstowej.