kuben o okresie w ENCE

kuben do ENCE trafił pod koniec listopada, czyli na krótko przed późniejszymi zmianami. Jak się okazuje, członek legendarnej Złotej Piątki był świadomy, iż roszady nadchodzą, ale nie spodziewał się, iż będą one tak duże. – Gdy dołączyłem do zespołu, poinformowano mnie, że będą zmiany w składzie, a prowadzącym będzie gla1ve. Brzmiało to bardzo obiecująco, a cele były ambitne. Jednakże sytuacja zaczęła wyglądać inaczej, gdy podczas BLAST World Finals otrzymaliśmy informację, że trzech graczy ze składu opuści ENCE. Byliśmy w Abu Zabi, a drużyna była montowana zdalnie – przyznał Gurczyński w rozmowie z HLTV. Sama organizacja brała pod uwagę budowę nowej międzynarodowej ekipy, ale na stole była również opcja z rdzeniem 9INE. Opcja, która finalnie stała się faktem, chociaż i tu nie obyło się bez komplikacji.

– Były dwie możliwości – jedną był międzynarodowy zespół złożony z rezerwowych graczy innych drużyn, drugą zaś polski trzon z 9INE. Ostatecznie postawiliśmy na Polaków w nieco odmienionym składzie niż planowaliśmy, co spowodowało konflikty ról. Ale z tym zespołem mieliśmy pewny udział w RMR-ze i byliśmy jeden krok od Majora. Sądzę, że na stabilność zespołu w znacznym stopniu wpłynął fakt, iż regularnie omijaliśmy duże turnieje, czego efektem później był brak doświadczenia. Dla partnerskich ekip ESL zaproszenia były wysyłane tylko wtedy, gdy drużyna znajdowała się w top 20 rankingu ESL. ENCE było tam pod koniec grudnia 2023 i później w styczniu 2024. Natomiast w dniu, gdy rozsyłano zaproszenia na dwa turnieje tier one, spadliśmy na 21. miejsce tylko po to, by wrócić do top 20 w następnym tygodniu.

"Nie mam już żalu, wyzbyłem się gniewu"

Ostatecznie współpraca 36-latka i fińskiej organizacji zakończyła się wraz z końcem sierpnia, czyli po zaledwie 10 miesiącach. W jej trakcie Polak doprowadził ENCE do ćwierćfinału Intel Extreme Masters Katowice 2024 oraz półfinału ESL Challenger Jönköping 2024. Wziął też udział w PGL Major Copenhagen 2024. – W żaden sposób nie winię ENCE za to, jak potoczyły się sprawy. Nie ma się przecież wpływu na decyzję graczy, gdy przychodzą do nich Falcons wraz ze swoim budżetem. Byłem jednak rozczarowany, że nie dostałem szansy, by przebudować zespół tak, jak zrobiłem to w Apeks. Tam miesiąc po moim przyjściu zaprezentowałem zarządowi plan działania i po wielu rozmowach dostałem zielone światło do działania. Efektem tego ostatecznie była najlepsza w historii pozycja organizacji w rankingu, czyli 8. miejsce na świecie.

Ale ENCE chciało obrać inny kierunek. Niemniej po jakimś czasie zrozumiałem, że jeżeli gdzieś nie pasujesz, to nie oznacza, że masz zatracić swoje wartości, załamać się i odejść z zawodu. Może byłem wtedy w złym miejscu? Nie mam już żalu, wyzbyłem się gniewu i zrobiłem miejsce dla nowych doświadczeń. Bo każda porażka to początek kolejnej ewolucji – podsumował polski trener. Tak więc od września kuben, chociaż formalnie nadal związany z ENCE kontraktem, pozostaje poza esportowym światem Counter-Strike'a. Co więcej, dotychczas nie było nawet żadnych plotek, które świadczyłyby, iż powrót byłego opiekuna Virtus.pro do pracy miał się wydarzyć.

Kiedy kuben wróci do pracy?

Ale sam kuben istotnie nie powiedział ostatniego słowa. Jednocześnie jednak 36-latek po okresie w ENCE chce znowu wrócić do pracy w ekipie międzynarodowej, jaka miała miejsce w Teamie Envy, MAD Lions czy Apeks. – Po 5 latach w Virtus.pro uznałem, że chciałbym trenować międzynarodowy zespół. Presja społeczności to część naszej pracy, ale Polska jest dość dużym krajem z ogromną społecznością CS-a. I uwierz mi, możesz to poczuć na swoich barkach, gdy twoje plany nie idą tak, jak chciałeś. Epizod z ENCE był wyjątkiem od reguły i w pewnym sensie został wymuszony przez okoliczności. Nie zamykam tych drzwi na zawsze, ale obecnie wolałbym wrócić do międzynarodowej drużyny – przyznał Gurczyński.

Trenowanie to moja pasja. Gdy patrzę wstecz na miejsce, w którym byłem pięć lat temu i na to, jak dojrzałem jako trener, na mojej twarzy pojawia się uśmiech. I szczerze wierzę, że przede mną jeszcze wiele pięknych chwil. Chcę gonić za marzeniami z grupą ludzi, którzy podzielają moje wartości. Pomóc graczom stać się lepszymi osobami i pozwolić im poczuć, że się rozwijają. Mam umiejętności, by trenować topowy zespół i taka posada byłaby spełnieniem marzeń. Jednakże moje ostatnie projekty pokazały, że jestem też w stanie przejąć zespół mający problemy. Pomóc w jego przebudowie i konsekwentnie osiągać wyznaczone cele. Przejęcie drużyny w środku sezonu jest raczej nierealistyczne, ale dostrzegam dla siebie szansę podczas letniego okienka transferowego. Jestem gotowy, by powrócić – zakończył.