GRUBINHO

GRUBINHO GIANTX VCT EMEA 2025 Stage 1fot. Riot Games/Michał Konkol

Pierwsze kroki w profesjonalnym VALORANCIE Grzegorz "GRUBINHO" Ryczko stawiał w nieodżałowanej Chakalace, będąc potem częścią pierwszej i jednocześnie ostatniej reprezentacji Illuminar Gaming na scenie. I chociaż już w 2022 roku nasz rodak ruszył na podbój Zachodu, wiążąc się ze słynnym Teamem Heretics, to już po siedmiu miesiącach wrócił do ojczyzny. Wtedy też zasilił szeregi Anonyno Esports, ale również tylko na chwilę, bo ewidentnie ciągnęło go na obczyznę. I tak jesienią 2023 roku GRUBINHO zasilił UCAM Esports, co było świetnym wyborem. Wystarczyły bowiem tylko trzy miesiące, by Polak wypromował się do VALORANT Champions Tour, zasilając szeregi Movistar KOI, gdzie spędził kolejne półtora sezonu.

Samo KOI jednak nie zachwycało pod względem sportowym i wydawało się, że Ryczko nie ma co marzyć o występie na VALORANT Champions. Ale wtedy przyszło GIANTX (całe na niebiesko), które między pierwszym a drugim splitem VCT EMEA zaangażowało GRUBINHO. I cóż, był to strzał w dziesiątkę. Bo o ile Giganci pierwszy split kończyli na odległych pozycjach, tak w splicie drugim zaskoczyli wszystkich, zdobywając wicemistrzostwo! A to wszystko przy wymiernym wkładzie samego 22-latka, który z powodzeniem wszedł w buty Semyona "purp0" Borcheva. Można nawet powiedzieć dziś, iż był on brakującym elementem w układance GIANTX, bez którego awansu na mistrzostwa świata w Paryżu prawdopodobnie by nie było.

kaajak

kaajak Fnatic VALORANT Masters Toronto 2025fot. Riot Games/Stefan Wisnoski

Kariera Kajetana "kaajaka" Haremskiego to coś, co z powodzeniem możemy określić mianem zrównoważonego i stopniowego rozwoju. Zamiast ogromnych przeskoków, 21-letni dziś strzelec stawiał na ewolucję, z ostrożnością stawiając kolejne kroki. I ostatecznie zaprowadziło go to na sam szczyt sceny VALORANTA. Wszystko zaczęło się cztery lata temu pod szyldem Incognito, z którą to ekipą Haremski z powodzeniem rywalizował w rodzimym regionie. Dzięki temu jesienią nasz rodak związał się z o wiele bardziej prestiżowym Zero Tenacity, ale tylko na trzy miesiące. Do jego drzwi pukało bowiem już Apeks, wraz z którym kaajak zdominował VALORANT Challengers North: Polaris i ostatecznie awansował do tak wyczekiwanego VALORANT Champions Tour.

Ale finalnie Polak nie zebrał owoców tego sukcesu. Jeszcze przed debiutem Apeks w elicie przeniósł się bowiem do słynnego Fnatic! Dziś, rok później, rodzimy strzelec ma na swoim koncie wicemistrzowskie tytuły VALORANT Masters Toronto 2025 oraz Esports World Cup 2025, a także mistrzostwo VCT 2025: EMEA Stage 1. Co jednak istotne, kaajak nie jest tylko biernym wykonawcą poleceń i mało widocznym trybem maszyny. O Polaku możemy spokojnie mówić jako o gwieździe całego Fnatic. A najlepszym dowodem niech będzie fakt, że gdy FNC wygrywało VCT EMEA, Haremski wykręcił niesamowite K/D na poziomie 1,38, będąc najlepszym pod tym względem uczestnikiem rozgrywek. Tak więc to od jego postawy w dużej mierze zależeć będzie, na co stać będzie Czarno-Pomarańczowych w Paryżu.

kamo

kamo Team Liquid VALORANT Masters Bangkokfot. Riot Games/Yicun Liu

Kamil "kamo" Frąckowiak, chociaż na scenie obecny jest już od kilku lat, nigdy nie miał okazji współpracować z polską organizacją. Pierwszym jego pracodawcą była bowiem izraelska marka NOM Esports, w której barwach rywalizował on w VALORANT Regional Leagues East: Surge. Nie była to jednak zbyt długa współpraca, bo po zaledwie kilku miesiącach kamo ruszył na podbój zagranicy, dołączając do obozu DSYRE. Niemniej i w tym wypadku tylko na moment, bo po wygraniu VALORANT DACH Evolution: Unity został członkiem GTZ Esports. I chociaż tutaj żadnego tytułu już nie było, to wystarczyło, by Frąckowiak przebił się do VALORANT Champions Tour, zasilając szeregi Movistar KOI. To tam spędził cały sezon 2024, znowu bez drużynowych osiągnięć.

I znowu nie przeszkodziło mu to w poczynieniu kolejnego znaczącego kroku. Wszak po kolejnej zmianie pracodawcy Polak mógł zacząć określać siebie jako reprezentanta słynnego Teamu Liquid! Holenderska organizacja postanowiła w większym stopniu postawić na polski element, a jednym z objawów było właśnie zatrudnienie kamo. Efekty? Wymierne, bo z 20-latkiem w składzie Liquid sięgnęło po mistrzostwo VCT EMEA Stage 2 i wicemistrzostwo VCT EMEA Kickoff, a także stanęło na najniższym stopniu podium VCT EMEA Stage 1. No i zagrało na obu tegorocznych turniejach VALORANT Masters. I chociaż sam kamo nie jest bynajmniej gwiazdą z czołówek gazet, to nie takie jest jego zadanie. On jest kimś działającym nieco w cieniu. I sądząc po wynikach, radzi sobie z tym bardzo dobrze.

paTiTek

paTiTek Team Liquid VALORANT Masters Toronto 2025fot. Riot Games/Stefan Wisnoski

Znamienny jest fakt, że tak jak w przeszłości zarzucano VALORANTOWI, iż jest przechowalnią dla tych, którym nie wyszło w Counter-Strike'u, tak dziś FPS Riotu niemal już z ex-CS-owców nie korzysta, bo ma własne gwiazdy. Ale są i wyjątki, a jednym z nich jest Patryk "paTiTek" Fabrowski. Polak uważany był za spory talent, ale jego karierę przekreślił VAC otrzymany, gdy Fabrowski był jeszcze dzieckiem. Wtedy przepisy w CS-ie były jeszcze ostrzejsze, wobec czego paTiTek musiał szukać szczęścia gdzie indziej. I znalazł je, będąc częścią G2 Esports, które zdominowało raczkującą europejską scenę. Potem były też EXCEL ESPORTS, Team Heretics, pobyt na obrzeżach wielkiego VALORANTA i powrót do Heretics.

A pod koniec ubiegłego roku 26-latek znalazł bezpieczną przystań w osobie Teamu Liquid. Dziesięć miesięcy po swoim angażu paTiTek dołożył do swojego i tak przecież niezłego dorobku kolejny sukces. Mowa tutaj o triumfie podczas VCT EMEA Stage 2, dzięki któremu Liquid w cuglach awansowało na mistrzostwa świata. Co może zaskakiwać, dla samego Fabrowskiego będzie to dopiero pierwszy występ na VALORANT Champions. Co przyniesie? Na papierze ekipa, gdzie asystentem jest Daniel "yaotziN" Roczniak, wydaje się kandydatem do czołowych lokat. Ale o tym, czy je zajmie, przesądzi też forma 26-letniego Polaka, który podobnie jak wspominany już kamo jest tym, który niekoniecznie ma przodować w indywidualnych popisach, a po prostu zapewniać spokój w tyłach.

westside

westside GIANTX VCT EMEA Kickoff 2025fot. Riot Games/Wojciech Wandzel

W dwa lata z rodzimej sceny na mistrzostwa świata. Tak w wielkim skrócie możemy opisać dotychczasową przygodę Miłosza "westside'a" Dudy z VALORANTEM. Zaledwie 19-letni strzelec na scenie debiutował w 2023 roku, ale przez pierwsze miesiące grał bez stałego pracodawcy. Dopiero jesienią wspomnianego roku pod swoje skrzydła wzięło go Incognito, które po kilku miesiącach zastąpiło Diamant Esports. W tym ostatnim zespole westside spędził pół roku, dwukrotnie stając na podium VALORANT Challengers East: Surge. Ale już VCT Ascension EMEA 2024 zakończyło się rozczarowaniem, jakim była eliminacja już w play-inach. I chociaż Diamant do VALORANT Champions Tour się nie dostał, to Duda już jak najbardziej.

Niespodziewanie usługi Polaka zapewniło sobie GIANTX, które przed sezonem 2025 dokonało kadrowej rewolucji, wymieniając niemal cały skład. Początki nie były łatwe, bo Giganci z naszym rodakiem w swoich szeregach nie zachwycały, notując słabe występy podczas VCT EMEA Kickoff oraz VCT EMEA Stage 1. Sam westside indywidualnie też miewał kłopoty, ale mimo to zaufano mu. I to się opłaciło! Podczas VCT EMEA Stage 2 gra GIANTX, wzmocnionego już przez GRUBINHO, odmieniła się całkowicie. Sam Duda zaś stał się jednym z wiodących elementów późniejszych wicemistrzów regionu EMEA. I dobrze, bo jak powszechnie wiadomo i jak mówił kiedyś Premier Miller, mężczyznę poznaję się nie po tym, jak zaczyna, a jak kończy.


Mecze wraz z angielskim komentarzem oglądać będzie można pod tym adresem. Po więcej informacji na temat VALORANT Champions 2025 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.

VALORANT Champions 2025