Od rozpoczęcia finałowego spotkania Mistrzostw Świata 2015 w League of Legends dzielą nas już tylko godziny. W ostatnim spotkaniu tego turnieju zmierzą się dwa koreańskie zespoły - SKTelecom T1 oraz KOO Tigers. Faworytem spotkania wydają się być ci pierwsi, gdyż na tegorocznych Worldsach nie przegrali jeszcze żadnego spotkania. Co więcej, nikomu nie oddali nawet jednej mapy. KOO natomiast po słabszym początku czempionatu, w fazie pucharowej prezentuje się naprawdę świetnie.
Niemniej jednak, postanowiliśmy się zwrócić do znawców sceny League of Legends z Polski z pytaniem o to, kto 31 października wzniesie w górę Summoner's Cup za zwycięstwo w finale Worldsów. Poznajcie zatem opinie naszych ekspertów co do wyniku finałowego spotkania.
Fryderyk "Veggie" Kozioł
SKT T1 na KOO Tigers - tutaj lekkie zaskoczenie dla mnie ze nie Fnatic, które zostało totalnie zdominowane. W koreańskim derby przychylam się ku zwycięstwa SKT nie tylko ze względu na praktyczny brak wad w tej drużynie, ale także moja osobista wiara w potęgę zaplecza tej organizacji. Wygląda też na to, że 3 najlepszych graczy turnieju również gra w jednej drużynie - marin, faker i bang. Do tego bengi jest najlepszy jeżeli chodzi o kontrolę wizji i pozycji przeciwnego junglera we wczesnej fazie gry. Jedyny ratunek dla KOO to lepsze wyczucie obecnej wersji gry i znalezienie odpowiednich kombo postaci np. zac i veigar. 75-25 SKT
Michał "Avahir" Kudliński
Nie oszukujmy się – SKT T1 jest zdecydowanym faworytem w tym meczu i KOO Tigers będą mieli problem urwać choćby jeden punkt. Nie tylko ekipa Fakera nie przegrała pojedynczej mapy od 78 dni, ale wydaje się być w swojej szczytowej formie. Lecz zamiast piać na wielkością triumfatorów mistrzostw sezonu trzeciego, pomyślmy, jakim sposobem “Tygrysy” mogłyby stawić opór. Po pierwsze, nie mogą przegrać early game’u. To jest ewenementem, jak wiele razy zawiedli podczas pierwszych piętnastu minut, by potem obrócić los meczu na swoją korzyść. SKT T1 potrafi wykorzystać najmniejszą przewagę i zamienić to w dominację mapy – i tej przewagi im oddać nie można. KOO Tigers są świetni w walkach drużynowych – i w tym kierunku powinni ustalać taktykę oraz kompozycję. Również sama faza wyboru bohaterów może przynieść sukces, gdyż miejscami SKT ma tendencję do lekceważenia przeciwników (jak pick Kassadina w Fizza, za co Faker został ukarany przez rywala). I może Smeb, który gra fenomenalnie, powstrzyma Marina na top lane? Wtedy jest w stanie ponieść drużynę do zwycięstwa. A że Faker nie ma ostatnio swoich najlepszych chwil, drużynie KOO Tigers, przy sukcesie Smeba, zostaje tylko skupienie się na wykluczeniu Banga, AD Carry SKT. Wszystko jest możliwe, proszę Państwa.
Wojciech "MainEvent" Szczerba
Moim zdaniem choć mamy dwa możliwe scenariusze jeśli chodzi o finał Mistrzostw Świata to obydwa najprawdopodobniej zakończone zostaną w bardzo podobny sposób. Pierwszy z nich zakłada, że KOO Tigers, które nie musiało zbyt wiele pokazywać w poprzednich rundach pucharowych, ma przygotowany jakiś tajemny plan, który może zaskoczyć swoich rywali i urwać im pojedyncze mapy. W drugim SK Telecom T1 udowodni, że na te finały wstrzelili się z formą idealnie i byli poza zasięgiem pozostałych drużyn, które w znacznej części trapione były również swoimi problemami (Chiny oraz NA), a seria zakończy się pełną dominacją i wynikiem 3 do 0. Czy warto więc oglądać finał? Moim zdaniem tak chociażby po to, aby podziwiać pojedynek pomiędzy dwoma agresywnymi i bardzo dobrze grającymi toplanerami czyli Smebem oraz Marinem.