DreamHack to impreza specyficzna na swój sposób. Na stoiskach firm nie zobaczymy tu tłumów, jak np. w przypadku Intel Extreme Masters. Za to mnóstwo osób gra w strefach otwartych, w których można spotkać miłośników Counter-Strike'a, League of Legends, Mario, Rocket League, Diablo czy Hearthstone. Wchodząc do hali około godziny 11:00 można było zobaczyć sporo osób, które spały w fotelach, ewentualnie na materacach. Byli też tacy, którzy dosłownie zasypiali przed swoimi monitorami, z głową na klawiaturze. Na ekranie wciąż można było zobaczyć jakąś grę, ewentualnie filmik na YouTube.
Nie obchodzi ich pozycja, w jakiej śpią. Byleby trochę odpocząć i znów wrócić do grania. Zdecydowana większość wciąż jeszcze nie zmrużyła oka. To jest właśnie definicja DreamHacka - mnóstwo ludzi grających, bez względu na zmęczenie. Po to tu przecież przyjechali. Zagrać, poznać jak najwięcej osób, wrócić do domów. Wrócić, ale z mnóstwem wspomnień. Dla nas to też będą ciekawe wspomnienia.
Kolejny dzień, a wciąż nikt nie odnalazł naszego bagażu (zgubionego przez linie/lotniska). Kolejny dzień, gdzie w szwedzkim hotelu jest awaria internetu. I jak tu pracować... Na szczęście jest stół do ping ponga, przy którym można integrować się z dziennikarzami z innych krajów. No ale jak to? W Szwecji bez internetu? Jednak to możliwe. Na szczęście przed nami kolejny dzień emocji związanych z turniejami.
Decydujące mecze w rozgrywkach Counter-Strike to coś, co ciekawi nas najbardziej. I te zmagania będziemy śledzić przede wszystkim, a wy możecie to robić razem z nami, obserwując nasze profile na Instagramie i Snapchacie (Cybersport.pl).