Wiktor "TaZ" Wojtas jest wielokrotnym mistrzem świata w Counter-Strike'u. Poza tym, że jest graczem, jest także facetem z ogromną klasą i co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. A ci, którzy mieli, wczoraj mogli zostać umocnieni w przekonaniu, że wątpliwości mieć nie powinni. Wszystko za sprawą tego, co reprezentant Virtus.pro zrobił po porażce w półfinale ESL One Cologne 2015 przeciwko Fnatic.
Podczas pomeczowego wywiadu z zawodnikiem zwycięskiej formacji, olofmeisterem, Szwed został "wybuczany" i wygwizdany. Niemalże od razu zareagował Oj Borg, który prowadził całe wydarzenie. Host starał się uciszyć grupę fanów. Gracz, z którym rozmawiano także nie był w stanie zignorować gwizdów i krzyków. Po chwili na scenie pojawił się Wiktor Wojtas. TaZ w języku angielskim zwrócił się do grupy osób prosząc o to, by ta respektowała lepszą drużynę - drugiego finalistę ESL One Cologne 2015. Gwizdy i krzyki momentalnie ucichły, a w Lanxess Arenie było słychać gromkie brawa - słowa TaZa spotkały się z ogromną aprobatą.
Choć drużyna reprezentująca barwy Fnatic w CS:GO jest bez zwątpienia najlepszą w historii CS:GO (w końcu żadna inna formacja nie stanęła na najwyższym stopniu podium podczas turnieju rangi "major" aż trzy razy, w tym dwa razy z rzędu), to nie cieszy się aż tak dużą sympatią wśród fanów. Ci wielokrotnie zarzucali szwedzkiej ekipie używanie niedozwolonych programów. Fnatic "nagrabiło" sobie także sytuacją z DreamHack Winter 2014, kiedy to w półfinale wykorzystali błąd mapy. Wydawało mi się jednak, że tamten błąd odpokutowali oddając ostatecznie mecz walkowerem.
Niezależnie od tego, czy jesteśmy fanami danej formacji, czy nie - powinniśmy ją respektować. Gwizdy, buczenie czy inwektywy rzucane w stronę zespołu, który wygrał, a któremu jednocześnie nie kibicowaliśmy są zwyczajnie nie na miejscu. Poza tym, źle świadczą o nas samych. Nieodłączną częścią sportów elektronicznych zawsze byli kibice. Ci wspierali zarówno indywidualnych zawodników, jak i całe drużyny.
Wiktor Wojtas zrobił coś, na co niewielu graczy zdecydowałoby się po takim meczu. Który z profesjonalnych zawodników po tak bolesnej porażce miałby na tyle odwagi i honoru, by wyjść na scenę, poprosić o mikrofon, a następnie w kilka sekund uciszyć fanów, którzy tak głośno wyrażali swój brak sympatii wobec Fnatic. TaZ pokazał, że jest facetem z klasą. Przypomniał gwizdającym zasady, które powinni oni byli wynieść z domu.
TaZ zareagował jak najbardziej odpowiednio. Reprezentantowi Virtus.pro znany jest tego, że zachęca widzów do głośnego dopingu. Wiktor zagrzewał do kibicowania między innymi na ESL One Katowice 2015, czy podczas rozegranych w miniony weekend zawodów w Kolonii. Zawodnik robił to także wcześniej - chociażby podczas Sumsung Euro Championship 2011 w Warszawie, kiedy to grało się jeszcze w Counter-Strike'a 1.6, ale kto pamiętałby tak zamierzchłe czasy.
Reakcja zawodnika Virtus.pro spotkała się także z wielkim uznaniem wśród osób dobrze znanych w e-sportowej społeczności. Reprezentant Fnatic, Freddy "KRIMZ" Johansson pochwalił zachowanie TaZa. Dodał również, że zawsze będzie miał respekt do niego, jak i do pozostałych graczy Virtus.pro. Stephanie "missharvey" Harvey stwierdziła z kolei, że podejście TaZa do całej sytuacji było jednocześnie dziwne i wspaniałe. - To buczenie jest naprawdę smutne. Respekt dla TaZa! - napisał na swoim twitterze Paweł "innocent" Mocek. Z kolei Leigh 'Deman" Smith tak skomentował całe zajście: "Nikt w e-sporcie nie zasługuje, by go wygwizdano. Dobrze postąpiłeś, TaZ".
Niezależnie od tego, kto przynosi na e-sportowe areny tak - mówiąc wprost - chamskie zachowania, pamiętajmy o tym, by ich nie powielać. E-sport bez kibiców byłby niczym, a pseudokibiców w tym środowisku zdecydowanie nie potrzeba.