Potwierdziły się plotki, o których spekulowano od kilku miesięcy. Koreańska federacja e-sportowa, KeSPA, oficjalnie ogłosiła koniec najdłuższej ligi w historii sportów elektronicznych, Proleague. Zawody, które rozpoczęły się w 2005 roku, jeszcze w czasach Brood War, doczekały się kilkunastu sezonów, a od 2012 roku w jej ramach rywalizowano także w StarCraft 2. Koniec Proleague wiąże się także z rozwiązaniem pięciu drużyn: SK Telecom T1, KT Rolster, Samsung Galaxy, CJ Entus i MVP. Prawdopodobny jest także rozpad zespołu Afreeca Freecs, choć zarząd Jin Air Green Wings zagwarantował, że wciąż będzie wspierać swoich zawodników.
Proleague oficjalnie powstała w 2005 roku w wyniku połączenia dwóch konkurencyjnych lig organizowanych przez stacje telewizyjne OnGameNet (obecnie OGN) i MBCGame (istniejącą do 2012 roku). Liga połączona i w dużej mierze zarządzana przez KeSPA szybko stała się głównym filarem koreańskiej sceny StarCraft: Brood War. Choć w grze tej rywalizacja toczy się indywidualnie, to od lat rozgrywki drużynowe cieszyły się większą popularnością, od turniejów indywidualnych. Do historii przeszły kilkukrotne finały Proleague odbywające się na plaży Gwangalli w Pusanie, liczne ceremonie zwycięstw (z których znany był przede wszystkim Firebathero), a także legendarne już Telecom Derby, czyli emocjonujące spotkania między dwiema drużynami sponsorowanymi przez koreańskie firmy telekomunikacyjne: SKT T1 i KT Rolster.
Proleague przez wiele lat istnienia przeżywała swoje wzloty i upadki. Za złoty okres dla drużynowej ligi można uznać lata 2007 - 2009, czyli epokę dominacji czterech najwybitniejszych zawodników w historii SC:BW, czyli Flasha, Jaedonga, Bisu i Storka (tzw. TaekBangLeeSsang). Cała scena przeżyła szok w 2010 roku, kiedy to na jaw wypłynęła afera korupcyjna z niegdyś najlepszym graczem na scenie, sAviOrem, w roli głównej. W związku z tym wydarzeniem, a także z premierą StarCraft 2, Proleague zaczynała notować znaczne spadki oglądalności. Podział koreańskiej sceny na SC:BW i SC2, wynikający z początkowego bojkotu nowej gry przez KeSPA, ostatecznie zmusił ligę do gruntownych zmian. Gdy już KeSPA oficjalnie przyjęła StarCraft 2 do listy wspieranych dyscyplin, w ramach Proleague zorganizowano tzw. sezon hybrydowy, w którym zawodnicy rywalizowali naprzemiennie w obie części StarCrafta. Mimo przebranżowienia, Proleague nigdy nie odzyskała takiej popularności, jak w poprzednich latach.
Kulminacyjnym momentem Proleague w epoce StarCraft 2 był wielki finał sezonu 2014, kiedy to KT Rolster pokonał SKT T1 na arenie zbudowanej na sztucznej wyspie na rzece Han. Choć tuż przed rozpoczęciem sezonu doszło do kryzysu spowodowanego rozwiązaniem drużyn STX SouL i Woongjin Stars, a także groźbą zamknięcia 8th Team, organizatorom ligi, udało się ożywić koreańską scenę i zgromadzić osiem zespołów zdolnych do rywalizacji. Do ligi dołączyły trzy drużyny wcześniej skonfliktowane z KeSPA: Incredible Miracle, MVP i Prime, zaś 8th Team zyskało sponsora tytularnego w postaci linii lotniczych Jin Air. Po pamiętnym finale rozpoczęły się kolejne problemy Proleague. W 2015 roku rozwiązany Incredible Miracle został zastąpiony przez SBENU (byłe StarTale), a już w 2016 roku, po raz pierwszy w historii, do ligi przystąpiło już tylko siedem zespołów. KeSPA nie była już w stanie utrzymać ósmego zespołu, a to można dziś uznać za początek końca Proleague.
Enigmatyczne komunikaty o nadchodzącym końcu Proleague pojawiały się jeszcze przed zakończeniem tegorocznego sezonu. Na wydarzenie to nałożyło się wiele czynników. Po pierwsze należy zwrócić uwagę na słabnącą popularność StarCraft 2. Scena nigdy nie osiągnęła takiego poziomu, jak w czasach świetności Brood Wara, a spore znaczenie miała także silna konkurencja w postaci League of Legends, czy nawet od niedawna Overwatch. Kontrowersyjne były także zmiany w systemie koreańskich rozgrywek w 2016 roku. Blizzard podjął decyzję o organizacji po dwóch sezonów GSL i SSL rocznie, co w połączeniu z region lockiem sprawiło, że Koreańczycy nie mieli wiele okazji, by rywalizować. Stopniowo spadało zainteresowanie koreańskich firm, dla których drużyny StarCraft przestały być tak opłacalne. Kolejnym ciosem była afera korupcyjna z roku 2015, w wyniku której aresztowano i skazano m.in. najlepszego zawodnika w historii StarCraft 2, Life'a.
Co to wydarzenie będzie oznaczać dla koreańskiej sceny? Po pierwsze, jest to symboliczny koniec pewnej epoki. Najdłużej działająca, profesjonalna liga e-sportowa była wzorem dla całej branży i jednym z filarów koreańskiej branży. Brak rozgrywek drużynowych sprawi, że tamtejsi zawodnicy będą mieli jeszcze mniej okazji do występów przed rodzimą publicznością, a tym samym do zarobienia pieniędzy. Rozpad pięciu drużyn tworzy pustkę na scenie, gdyż pracodawców straciło 39 zawodników. Mało prawdopodobne jest, że w ich miejsce powstaną nowe zespoły, więc możemy się spodziewać, że wielu graczy przejdzie na emeryturę lub spróbuje swoich sił w innych grach. Ci, którzy pozostaną wierni StarCraftowi, będą musieli się przyzwyczaić do znacznie odchudzonej sceny i gorszych warunków treningowych. Niewykluczone są jednak przenosiny niektórych e-sportowców na Zachód. Wiele zależy od Blizzarda, który na nadchodzącym BlizzConie ogłosi plany na rok 2017. Same organizacje takie jak KT Rolster czy SK Telecom T1, "uwolnione" od składów SC2, z pewnością zainwestują teraz w dynamicznie rozwijającą się scenę Overwatch. Już teraz istnieje wiele zgranych zespołów, które czekają na podpisanie profesjonalnych kontraktów.