Podczas East Games United 2016 można było spotkać Damiana "Furlana" Kisłowskiego - zawodnika Team Kinguin i reprezentanta Polski w Counter-Strike: Global Offensive. Na turniej nie przyjechał jednak jako gracz, a widz, by dopingować swoich kolegów.
Pamiętasz kiedy ostatni raz byłeś na lanie jako widz? Chyba często się to nie zdarza.
Ostatnim turniejem, który miałem okazję odwiedzić nie jako gracz było Intel Extreme Masters w Katowicach. Pełniłem tam funkcję eksperta na oficjalnej transmisji z zawodów Counter-Strike: Global Offensive.
Brakuje Ci takich małych turniejów jak EGU?
My jako druga drużyna w Polsce skupiamy się na tych większych turniejach. Co prawda możemy zagrać na mniejszych imprezach jako mixy, ale rzadko się to zdarza. Chociaż jak tutaj oglądam chłopaków to aż łezka kręci się w oku, bo początki mojego CS-a wyglądały tak samo – grałem na takich turniejach. Chętnie przyjechałbym mixem z kolegami, żeby zagrać dla zabawy.
A właśnie nie myślałeś, by na EGU zagrać z kolegami z podwórka?
Nie myślałem o tym, ale szczerze mówiąc teraz trochę żałuję, że nie przyjechałem sobie z kolegami pograć. Myślę, że jeśli za rok będzie taki sam turniej to wezmę w nim udział.
EGU powróciło po pięciu latach. Brakuje na Podlasiu imprez e-sportowych?
Zdecydowanie brakuje tutaj turniejów, ale trzeba też wziąć pod uwagę słaby dojazd, przez co może być trudno ściągnąć tu graczy. Chociaż tutaj widzę, że kilku fajnych zawodników przyjechało i próbują wygrać turniej.
Patrząc jednak na to, co działo się kilka lat temu na EGU, kiedy grali tu między innymi obecni zawodnicy Virtus.pro, wydaje się, że ludzie są w stanie przejechać sporo kilometrów.
Jeśli wszystko byłoby organizacyjnie tak jak tu – fajne komputery, 250 fpsów, normalne monitory 144 Hz, to na pewno. Większość graczy zadowolonych jest z takich warunków. Jedynie słyszałem, że na sali wykładowej komputery są słabsze, ale na korytarzu wszystko jest odpowiednie, więc jeśli dalej wszystko będzie tak działać, to dużo graczy wróci tu za rok.