Reprezentacja Polski w StarCraft 2 powróciła już do ojczyzny po występie na finałach NationWars IV w Paryżu. Mistrzostwa zakończyły się zwycięstwem Koreańczyków, którzy w wyjątkowo wyrównanym finale pokonali Polaków. Kapitan drużyny narodowej, Artur "Nerchio" Bloch, opowiedział o dotychczas największym sukcesie reprezentacji w historii SC2 oraz o specyfiznym klimacie, który panował na finałach we Francji.
Czy jeszcze przed wyjazdem wspólnie trenowaliście i szykowaliście konkretny plan na nadchodzące mecze?
Tuż przed wyjazdem do Francji na Nation Wars IV ja i Elazer mieliśmy turniej w Chinach, więc niestety nie było okazji do wspólnego treningu. Dużo lepiej byliśmy przygotowani jeśli chodzi o plan na półfinałowy mecz przeciwko Kanadzie. Razem z Elazerem i MaNą dyskutowaliśmy o możliwościach i najlepszej strategii w każdym meczu. Wydaje mi się, że wychodzi nam to całkiem nieźle, chociaż nie zawsze wszystko układało się po naszej myśli.
Pierwszy mecz, chyba zgodnie z oczekiwaniami, poszedł wam dość gładko. Czy rzeczywiście Scarlett była jednym zagrożeniem w meczu z Kanadą?
Na pewno największe zagrożenie stanowiła Scarlett, ale nie lekceważyliśmy także Sempera, bo gra on często na europejskim Ladderze i wiemy, na co go stać. Kilka rund wcześniej pokonał także jednego z Koreańczyków, więc na pewno mógł nam pomieszać plany. Sami Kanadyjczycy z resztą mówili, że Semper był przygotowany, żeby pokonać MaNę, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wynika to pewnie z faktu, że w tym momencie Terranie czują się dosyć pewnie przeciwko Protossom.
Cała reprezentacja Niemiec została zdeklasowana przez jednego Koreańczyka. Pogorszyło to wam morale?
Jeśli chodzi o mnie, zupełnie nie zrobiło to na mnie wrażenia. Co prawda reprezentacja Niemiec była bardzo mocna, ale przegrali na najlepszego zawodnika z Korei Południowej, więc nie powinno to zadziwić wielu osób. Tak naprawdę całe spotkanie Niemiec z Koreą rozegrało się wokół jednego meczu tj. ShoWTimE kontra INnoVation. Moje przeczucie jest takie, że jeśli ShoWTimE dałby radę wygrać tamtą mapę, to miałby szansę ponieść swój zespół do finału.
Trzykrotnie próbowaliście podobnej zagrywki w pojedynkach z INnoVation. Czy była to strategia przygotowana specjalnie na niego?
Ja spróbowałem swoich sił korzystając z podobnej strategii dwa razy, ale Elazer zagrał zupełnie coś innego, chociaż opierało się to na tej samej jednostce. Byłem pewien, że wygram przynajmniej jedną mapę, wywierając na nim presję we wczesnej fazie gry. Koreańczycy nie są znani z tego, że przygotowują się pod obcokrajowców, a często nawet ich lekceważą i właśnie to miało miejsce w tym meczu. Niestety w kolejnej grze zabrakło mi trochę pewności siebie, bo na tym zestawie map nie czuję się na siłach, żeby grać długie rozgrywki. Nie faworyzują one mojego stylu gry.
Jako jedyni zdołaliście wygrać z Koreańczykami więcej, niż jedną mapę, a w wielkim finale punktowałeś aż cztery razy. Byliście tak blisko wygranej, ale czego zabrakło?
Trudno powiedzieć, czy czegoś dokładnie zabrakło. Mecz był bardzo emocjonujący i nie wiadomo było kto zwycięży aż do ostatnich chwil w tego spotkania. Udało mi się pokonać Koreańczyków aż cztery razy, ale zabrakło nam tego wykończenia. Elazer był bardzo blisko, ale niestety tym razem nie wyszło. Na pewno nie ma się czego wstydzić, bo walczyliśmy jak równy z równym z reprezentacją, która składała się z tytanów StarCrafta 2.
Emocje podczas ostatniej mapy udzielały się nie tylko widzom, ale nawet samym Koreańczykom w studio. Jaka atmosfera panowała w strefie graczy i w całym studio?
Bardzo podobała mi się cała otoczka turnieju w tym sezonie. Widzowie mogli to przede wszystkim zobaczyć na krótkich urywkach, którymi realizator pokazywał reakcje drużyny podczas meczu innych zawodników. Najśmieszniejszy moment był chyba wtedy, gdy Koreańczycy w ostatnim meczu pytali się nas, kogo faworyzują otwarcia i czy ich zawodnik ma przewagę. Sam finał był bardzo ekscytujący i wprowadził dużo pozytywnych emocji do studia, tym bardziej, że nikt się nie spodziewał tak wyrównanego finału.
Jak wyglądała komunikacja między członkami zespołu? Czy ktoś z was pełnił rolę faktycznego lidera?
Ja byłem oficjalnie kapitanem polskiej reprezentacji i zajmowałem się komunikacją z innymi zespołami lub z organizatorami turnieju. Większość decyzji w naszym zespole była podejmowana wspólnie, bo chodzi przede wszystkim o to, żeby każdy czuł się dobrze wychodząc do gry w odpowiednim momencie. Żeby wygrywać takie rozgrywki potrzebujemy całego zespołu i myślę, że ten sezon to bardzo dobrze pokazał.
Wydaje się, że wszystkie drużyny podeszły do turnieju ze sporym luzem i dystansem, co jest raczej rzadkością w rozgrywkach indywidualnych. Podoba ci się taki klimat?
Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że każdemu zależało na wygranej. Jako polska reprezentacja cały czas powtarzaliśmy, że jesteśmy gotowi postawić się Korei Południowej i chcieliśmy pokazać dobrego StarCrafta 2. W rozgrywkach drużynowych zawsze jest łatwiej o luz i dystans, więc myślę, że jest to fajna odskocznia od typowych turniejów indywidualnych. Co roku chętnie wracam do Paryża, żeby godnie reprezentować Polskę.