Kiedy w połowie wakacji – dokładnie 4 sierpnia – gruchnęła informacja o powołaniu ESG Tour Mykonos, organizatorzy zapewniali, że będzie to więcej niż „zwykły” turniej. – Piękne widoki, relaksująca atmosfera i świetna obsługa sprawią, że będzie to impreza, którą gracze zapamiętają na długo – zapowiedział Stamos Venios, szef odpowiedzialnej za to całe zamieszanie firmy PvPRO. Sądząc po zdjęciach, jakie lądują w mediach społecznościowych, zawodnicy trafili do gamingowego raju, w którym to przygotowania do turnieju dzielą z wygrzewaniem się na słońcu i pluskaniem w basenie. A już jutro rozpoczną rywalizację w turnieju z pulą nagród wynoszącą prawie ćwierć miliona dolarów.

Wakacje czy jednak praca?

Przytoczona wyżej wypowiedź organizatora ESG Tour jasno pokazuje, jaki przyświecał mu cel, powołując Electronic Sports Global Tour. W centrum zostali postawieni gracze, którzy zdaniem Veniosa sprawiają, że dzisiejszy esport jest „fascynujący, cieszący oko i dostarczający rozrywki”. To właśnie dlatego pierwszym – bo docelowo ma być ich więcej – przystankiem ESG Tour jest greckie Mykonos, słynące z pięknych widoków i rewelacyjnej pogody. I to właśnie dlatego areną zmagań, a jednocześnie miejscem zameldowania graczy ośmiu zespołów, jest Destiny Villa – rewelacyjnie położony ośrodek z widokiem na Morze Egejskie.

Taka sceneria ma nie tylko sprawić, by zawodnicy, choć przylecieli tu „służbowo”, czuli się jak na wakacjach, ale także ma pomóc organizatorom w tworzeniu unikalnego contentu dla społeczności. – Chcemy, by działo się tu dużo więcej od samego rywalizowania. Chcemy, by świetnie tu czuli się zarówno zawodnicy, jak i śledzący nasze zawody fani – mogliśmy przeczytać przy okazji powołania Electronic Sports Global Tour. Jak na razie odzew graczy jest rewelacyjny. Uczestnicy imprezy zdecydowali się przylecieć do Mykonos nieco wcześniej, niż zwykle, a media społecznościowe zalewa fala zdjęć opalających się, wypoczywających i pluskających się w basenie zawodników. Wiktor „TaZ” Wojtas to, co spotkało jego i kolegów w Destiny Villa, skomentował słowami: – Życie gamera jest wyjątkowe.

Gaming Lyfe es special #mykonos #esgtour

Post udostępniony przez Virtus.pro taz (@viccotaz)

Jednak piękne widoki i pogoda to tylko – albo aż – dodatek do turnieju o puli nagród wynoszącej prawie ćwierć miliona dolarów. Wiedzą o tym gracze, którzy korzystają z uroków Destiny Villa w wolnym czasie, ale także ciężko trenują, by w czwartek rozpocząć rywalizację w jak najlepszej formie. Przypomnijmy, że w turnieju weźmie udział osiem zespołów, z czego siedem otrzymało bezpośrednie zaproszenie, zaś listę uczestników zamyka zwycięzca kwalifikacji, czyli Team EnVyUs.

Ostatni będą pierwszymi?

Oprócz francusko-belgijskiej formacji w Mykonos zobaczymy także mousesports i Virtus.pro. Trzy wymienione ekipy do Grecji przyleciały prosto z Malmö, w którym to rywalizowały w DreamHack Masters. Żadna z nich nie może zapisać tego turnieju do udanych, ponieważ odpadły one jako pierwsze, przegrywając wszystkie mecze.

Wspomniane EnVyUs przepustkę na DH Masters wywalczyło także w eliminacjach. W Malmö Arena, choć zespół nie prezentował się najgorzej, po dwóch wyrównanych starciach musiał uznać wyższość późniejszego triumfatora rozgrywek G2 Esports, a następnie fnatic. Europejski zespół reprezentujący mousesports trafił do grupy śmierci i nie miał zbyt wiele do gadania w pojedynkach z Gambit Esports i FaZe Clanem. Niestety najsłabiej wypadło Virtus.pro, które w meczach z Natus Vincere i Renegades łącznie zdobyło 11 rund.

Tak kiepskie wyniki z pewnością nie zadowalają zawodników tych drużyn. Jasne, każda z nich zawiodła na całej linii, jednak cytując Dana „apEXa” Madesclaire’a: na scenie Counter-Strike: Global Offensive jest obecnie tyle turniejów, że nie ma czasu, by się cieszyć, a w przypadku Virtusów, EnVyUs i mouz – by roztrząsać porażki. Doskonale wiedzą o tym zawodnicy polskiej drużyny, którzy razem mogą pochwalić się kilkudziesięcioletnim doświadczeniem. TaZ już zdążył zgłosić bojowość swojej ekipy i możemy być pewni, że po rozczarowującym DreamHacku półfinalista krajowskiego Majora będzie chciał w końcu włączyć tryb Virtus.plow.

Co ciekawe, walkę o zamazanie plamy Polacy rozpoczną od meczu z Teamu EnVyUs, który też desperacko chce zapomnieć o szwedzkim evencie. Zwycięzca tego starcia o wyjście z Grupy B powalczy z triumfatorem pojedynku BIG z Heroic. Jeżeli chodzi o mousesports, to europejska piątka znowu musi mówić o niemałym pechu. Ostatnio musieli mierzyć się z triumfatorem PGL Kraków Major i naszpikowanym gwiazdami FaZe Clanem, a na inaugurację ESG Tour przyjdzie im zmierzyć się z SK Gaming.

Przerwać złą passę

Przy pierwszym rywalu popularnych Myszek wypadałoby się na chwilę zatrzymać. Mowa w końcu o numerze jeden rankingu HLTV.org, który ostatnich występów z pewnością nie może zaliczyć do najbardziej udanych. Problemy ekipy Gabriela „FalleNa” Toledo i spółki zaczęły się jeszcze w czasie wakacji, kiedy to przedwcześnie odpadła ona z krakowskiego Majora. Sporo mówiło się wtedy o przemęczeniu graczy, którzy żyli na walizkach przez kilka miesięcy i jeździli z turnieju na turniej, osiągając w większości świetne wyniki. Przerwa wakacyjna miała pomóc SK w odpoczęciu od gry, złapaniu drugiego oddechu i odzyskaniu świeżości. Choć wyniki osiągane przez Internet w ramach szóstego sezonu ESL Pro League były bardziej niż poprawne (obecnie zespół zajmuje drugie miejsce w tabeli), to formacja oblała pierwszy poważny powakacyjny egzamin.

We wspomnianym DreamHack Masters Malmö SK Gaming miało problemy już w fazie grupowej, w której to niespodziewanie przegrało z North i o awans musiało walczyć w meczu o wszystko. Ostatecznie zespół FalleNa pożegnał się z turniejem już w ćwierćfinale, w którym to lepsze okazało się G2 Esports. Warto zauważyć, że w tym spotkaniu Francuzi byli o włos od przegranej, a SK wypuściło z rąk zwycięstwo, mimo prowadzenia na drugiej mapie aż 15:10!

Słabsza dyspozycja poszczególnych graczy wyraźnie wpływa na gorszą postawę całej drużyny, która w czerwcu i w pierwszej połowie lipca nie miała sobie równych, wygrywając DreamHack Open Summer 2017, finały trzeciego sezonu ECS oraz ESL One Cologne 2017. Po tak fenomenalnych wynikach, dwa ćwierćfinały z rzędu ewidentnie wskazują na spadek formy, którą zespół z pewnością chciałby podreperować, wygrywając 117,5 tysięcy dolarów za pierwsze miejsce w ESG Tour Mykonos.

Już faworyt czy ciągle czarny koń?

Jeżeli triumf podczas krakowskiego Majora był przypadkiem, to jak nazwać dojście do półfinału DreamHack Masters Malmö, kiedy po drodze wygrywa się z FaZe Clanem czy Astralis w meczach Bo3? Gambit Esports w Szwecji raz jeszcze pokazało, że jest jedną z ekip z czołówki CS:GO. Ściągnięcie Bektiyara „fitcha” Behytova w miejsce Danylo „Zeusa” Teslenki i przekazanie roli prowadzącego w ręce Daurena „AdreNa” Kystaubayeva nie odbiło się negatywnie na grze zespołu. Wręcz przeciwnie – widać wzrost siły ognia, a mecze jak z Astralis pokazują, że drużyna może grać jeszcze lepiej. Dochodząc w ESG Tour Mykonos 2017 co najmniej do półfinału, Gambit powinno raz na zawsze zakończyć dyskusje o tym, czy są topową drużyną.

Jedno jest pewne, gorąco będzie nie tylko na basenie, ale przede wszystkim na serwerach. Przebieg turnieju ESG Tour Mykonos 2017 i poczynania Virtus.pro możecie śledzić w naszej relacji!