Zaczęło się średnio, bo od blamażu podczas DreamHack Masters Malmö 2017. Niemniej wystarczył już drugi lan, by odnowiony skład FaZe Clanu sięgnął po zwycięstwo. Naszpikowana gwiazdami drużyna z Europy z łatwością pokonała Team Liquid w wielkim finale ESL One New York 2017.

Team Liquid 0 : 3  FaZe Clan

(wielki finał ESL One New York 2017)
(0) 3 Inferno 16 (15)
(4) 14 Overpass 16 (11)
(4) 4  Mirage 16 (11)

O pierwszej mapie trudno w ogóle napisać coś więcej. Występujące po stronie broniącej FaZe Clan grał dosłownie perfekcyjnie, skutecznie pacyfikując rywali i nie pozwalając im na jakikolwiek bardziej zorganizowany atak. Już od rundy pistoletowej podopieczni Roberta "RobbaNa" Dahlströma byli bezwzględni, a kolejne punkty wpadały na ich konto z szybkością wystrzałów z karabinu maszynowego. Liquid było zagubione, zniszczone, stłamszone. Można by wymienić jeszcze wiele określeń, ale wystarczy po prostu napisać, że gracze z Europy do przerwy prowadzili aż 15:0. Dopiero w drugiej odsłonie tego pojedynku reprezentanci gospodarzy byli w stanie w ogóle wygrać cokolwiek, ale na niewiele się to zdało, bo bardzo szybko FaZe dopięło swego, zwyciężając 16:3.

Początkowo na Overpassie zapowiadało się na powtórkę. Ponownie to Håvard "rain" Nygaard wraz z kolegami stanowili stronę dominującą, chociaż tym razem stale zwiększające się prowadzenie zapewniali oni sobie jako terroryści. Oczywiście Liquid poszło nieco lepiej niż wcześniej na Inferno, chociaż rezultat 4:11 i tak nie nastrajał pozytywnie przed drugą odsłoną tej mapy. A jednak skład dowodzony przez Nicholasa "nitr0" Cannellę pojawił się po krótkiej przerwie zupełnie odmieniony i, co ważniejsze, w końcu zdeterminowany. Mimo sporej przewagi, zawodnicy FaZe z każdą minutą coraz bardziej czuli na plecach oddech rywali, a ci ani myśleli przestać. Nie przeszkodził im nawet fakt, że ich oponenci ze Starego Kontynentu ugrali piętnasty punkt – oni nadal parli przed siebie, żądni dogrywki. I gdy wydawało się, że osiągną swój cel, wszystko spaliło na panewce. Jedna błędna decyzja o wejściu na zły bombiste zaważyła na tym, że to ostatecznie gracze RobbaNa, mimo grania rundy force, mogli cieszyć się z drugiej wygranej mapy.

No i wreszcie nadeszła pora na Mirage'a. Po trzech zdobytych przez FaZe punktach przyszła pora na pierwszy full w wykonaniu Liquid, który pozwolił amerykańskiej formacji doprowadzić do wyniku 2:3. Wtedy jeszcze można było mieć nadzieje, że będziemy świadkami wyrównanego starcia. Niemniej nic takiego nie miało miejsca, a z upływem czasu dystans dzielący obie drużyny jeszcze się zwiększył. W efekcie tuż przed zmianą stron Europejczycy wypracowali bardzo korzystny dla siebie rezultat 11:4 i mogli z optymizmem patrzeć w przyszłość. Z kolei sytuacja podopiecznych Wiltona "zewsa" Prado stawała się coraz bardziej tragiczna, zwłaszcza, że druga pistoletówka padła łupem ich przeciwników. Tak naprawdę zawodnicy gospodarzy nie mieli już z czego wracać i tylko kwestią minut było, aż wreszcie będą zmuszeni uznać wyższość rywali. Wydarzyło się to w 20. rundzie, gdy FaZe zdecydowanie zatriumfowało 16:4.

Dzięki zwycięstwu w wielkim finale FaZe Clan zgarnął główną nagrodę w wysokości 125 tysięcy dolarów. Z kolei Liquid zadowolić się musiało zaledwie 50 tysiącami. Pełny podział puli pieniężnej prezentuje się następująco:

1. FaZe Clan 125 000 $
2. Team Liquid 50 000 $
3-4. Cloud9, SK Gaming 25 000 $
5-6. Astralis, Natus Vincere 8 500 $
7-8. Team EnVyUs, Virtus.pro 4 000 $