Chyba wszyscy pamiętają głośny post Janusza „Snaxa” Pogorzelskiego, w którym użył on kilku ostrych słów pod adresem najstarszych zawodników Virtus.pro. Jak wytłumaczył w rozmowie z HLTV.org podczas EPICENTER 2017, nie miał on zamiaru obrażać graczy, a raczej sprzedać motywacyjnego kopniaka. – Miał to być kop w nasze tyłki, by wziąć się za siebie. Ale odnosił się tylko do ratingu. Osobiście nie mogę niczego zarzucić NEO i TaZowi, których lubię i z którymi gram już od czterech lat. Teraz widzimy, że NEO gra znacznie lepiej, a TaZ odnajduje się jako prowadzący – powiedział zawodnik.
Pogorzelski zdradził również, że przed wylotem do Atlanty na mecze fazy grupowej ELEAGUE atmosfera w Virtus.pro była niezwykle napięta. Zawodnicy wytykali sobie błędy i często się kłócili. O dziwo sytuacja poprawiła się w Stanach Zjednoczonych, w których to – jak pamiętamy – Polacy zawiedli. – Nie osiągaliśmy dobrych wyników, ale podczas ELEAGUE odbyliśmy udaną rozmowę, po której znów zaczęliśmy siebie nawzajem rozumieć i słuchać. Teraz jesteśmy skupieni na grze i każdy chce wygrać, dlatego gramy tak dobrze – powiedział Snax.
Sam zawodnik zdaje sobie sprawę, że czeka go jeszcze sporo pracy, by mógł powrócić do swojej najwyższej dyspozycji. Snax nazwał siebie obecnie najsłabszym graczem w Virtus.pro, ale wierzy, że już wkrótce pokaże rywalom, na co go naprawdę stać. – Ciągle staram się odnaleźć, obecnie brakuje mi skupienia i spokoju w grze, ale powoli je odzyskuje także dzięki pomocy drużyny. Muszę odzyskać pewność siebie i tyle – zapewnił.
Dziś Virtus.pro odpoczywa, jednak jutro czeka ich półfinałowe starcie z G2 Esports, które Pogorzelski nazywa silnym rywalem. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio się mierzyliśmy, musiało to być dawno temu. Mam nadzieję, że będzie to wspaniały do oglądania trzymapowy mecz. Oczywiście chcę wygrać 2:0, ale pewnie kibice chcieliby zobaczyć trzy mapy. Myślę, że możemy podtrzymać naszą dobrą grę, przez co spotkanie będzie wyrównane – zakończył.
Więcej o turnieju EPICENTER 2017 dowiecie się w naszej relacji tekstowej.