Za Team Kinguin łatwy i przyjemny spacerek. Polska drużyna w kolejnym swoim spotkaniu w ESEA Mountain Dew League nie dała większych szans Szwedom z Enyoy, bez większych problemów ogrywając swoich rywali na Trainie wynikiem 16:8! Dla graczy znad Wisły było to już czwarte z rzędu zwycięstwo w tych rozgrywkach.
Enyoy | 8 : 16 | Team Kinguin | ||
|
(ESEA Premier Season 27) |
|
||
8 | 3 | Train | 12 | 16 |
5 | 4 |
Gdy po wygranej pistoletówce Team Kinguin oddał przeciwnikom rundę numer dwa, wydawało się, że Polacy mogą mieć sporo problemów z wyjściem na prostą. Ich rywale z Enyoy zyskali bowiem przewagę zarówno ekonomiczną, jak i psychologiczną, co w teorii znacznie ich premiowało. Ale wszelkie wątpliwości zostały rozwiane już po chwili, gdy Wiktor "TaZ" Wojtas i jego koledzy zakupili wreszcie pełny ekwipunek. I wtedy się zaczęło. Kinguin rozpoczęło swój koncert, w czym duża zasługa Jacka "MINISE'A" Jeziaka. Pozyskany z PRIDE zawodnik świetnie spisywał się w roli pierwszego snajpera, raz po raz bezlitośnie karząc oponentów. W dużej mierze dzięki niemu polska formacja ugrała aż jedenaście punktów z rzędu, kończąc pierwszą połowę z ogromnym prowadzeniem 12:3.
Na start drugiej części meczu TK ponownie okazało się lepsze w strzelaniu z pistoletów. Wtedy szanse drużyny Mikaila "Maikelelego" Billa na korzystny wynik były już tylko czysto iluzoryczne, a kilka minut później nie było ich już wcale. Co prawda TaZ i spółka pozwolili sobie pod koniec na moment lekkiego rozluźnienia, ale nie miał on ostatecznie większego wpływu na rezultat. Kinguin bowiem i tak zatriumfowało, pokonując Enyoy w stosunku 16:8.
Za Polakami już trzynaście pojedynków w ramach bieżącego sezonu ESEA Mountain Dew League. Dotychczas podopieczni Mariusza "Loorda" Cybulskiego zgromadzili na swoim koncie 24 punkty, zaś przed nimi jeszcze trzy starcia. Jeśli i w nich uda im się zgarnąć komplet punktów, zapewnią sobie grę w fazie pucharowej.