Michał "snatchie" Rudzki to bez wątpienia jeden z najlepszych snajperów w naszym kraju. Według ostatnich doniesień, 20-latek jest łączony z przenosinami do formacji Virtus.pro. Temperaturę podgrzała wiadomość generalnego menedżera rosyjskiej organizacji, Romana Dvoryankina, który przekazał, że jest w trakcie negocjacji z organizacją z TOP20 na świecie. Czy aktualny reprezentant AGO Esports jest w stanie wygrzebać legendarną drużynę z dołka?

Na samym początku warto byłoby przybliżyć sylwetkę bohatera tekstu. Snajper od ponad roku jest częścią wspomnianego wcześniej AGO. Do zespołu popularnych "Jastrzębi" trafił wraz z dwoma kolegami z poprzedniej drużyny – iNETKOXTV. Byli to Mateusz "TOAO" Zawistowski oraz Tomasz "phr" Wójcik. Pod banderą polskiej organizacji snatchie wygrał chociażby ESL Mistrzostwa Polski czy dotarł do ćwierćfinału StarLadder i-League. Co ciekawe, w przeszłości zawodnik miał okazję występować w jednej ekipie z analitykiem Virtus.pro, Kubą "KubiKiem" Kubiakiem. W barwach AGO snatchie poczynił ogromne postępy i zdobył pierwsze doświadczenie w turniejach międzynarodowych.

fot. StarLadder

Jakie problemy trapią Virtus.pro? W ostatnim czasie są to niezmiennie słaba dyspozycja oraz personalia. Ostatnim udanym turniejem polskiego zespołu było EPICENTER 2017. Pomimo porażki w starciu finałowym z SK Gaming, postawa Filipa "NEO" Kubskiego i spółki dała promyk nadziei dla ich sympatyków. Wszyscy obserwatorzy rodzimej sceny liczyli na rychłą poprawę rezultatów VP, jednak srogo się zawiedli. Pożegnanie się z Majorem w Bostonie już po trzech mapach trzeba nazwać kompromitacją. O ile klęski przeciwko Cloud9 czy Fnatic można racjonalnie argumentować, o tyle trzy rundy w meczu z debiutantami Quantum Bellator Fire są poniżej wszelkiej krytyki. Stało się jasne, że nadszedł czas na zmiany...

Niestety, dołączenie do składu Michała "MICHA" Müllera w miejsce Wiktora "TaZa" Wojtasa nie przyniosło niczego nowego. Początkowo usprawiedliwiano taki stan rzeczy brakiem zgrania czy procesem adaptacji zawodnika do strategii zespołu. Transfer 22-letniego strzelca został bardzo entuzjastycznie przyjęty w środowisku, jednak na dobrą sprawę nie przyniósł pożądanych owoców. Oczywiście, MICHU to nadal gracz, który swoimi indywidualnymi zagraniami potrafi przechylić szalę zwycięstwa w rundzie na stronę swojej ekipy. Były reprezentant Teamu Kinguin podobnie jak jego koledzy jest bardzo podatny na wahania formy, co zaniża wybiórczą opinię na temat jego występów.

Kolejnym ciosem dla Virtus.pro było odejście Janusza "Snaxa" Pogorzelskiego do mousesports. Taki ruch Snaxa nie był żadnym zaskoczeniem, zawodnik pragnął powrócić na zwycięską ścieżkę oraz poszukać nowych wyzwań w karierze. Na tymczasowego zastępcę 25-latka w drużynie namaszczono Piotra "morelza" Taterkę. Grający wcześniej w PRIDE i tomorrow.gg zawodnik otrzymał swoją życiową szansę, bowiem w przypadku solidnej dyspozycji mógłby być kandydatem do zastąpienia Snaxa na stałe. Z drugiej strony morelz miał piekielnie trudne zadanie do wykonania, gdyż próżno jest szukać indywidualnych zagrań w momencie, w którym drużyna przegrywa wszystkie spotkania po kolei. 23-latek został rzucony na zbyt głęboką wodę, nieadekwatną póki co do umiejętności.

Czy w takim razie pozyskanie snatchiego może odmienić oblicze VP? Przede wszystkim snajper AGO to brakujący element w układance. Mimo że pod względem suchych statystyk Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski jest jednym z wyróżniających się zawodników w zespole, to nie wpływa on w odpowiedni sposób na przebieg rozgrywki na mapie. Popularny 30-latek często pudłuje w prostych sytuacjach lub decyduje się na zbyt agresywne poszukiwanie zabójstw otwierających. Szybka utrata jednego zawodnika niezwykle zawęża pole działania, szczególnie po stronie broniącej. Charakteryzując snatchiego nasuwa mi się jedno słowo, inteligencja. Utalentowany snajper doskonale rozumie zadania wynikające ze swojej roli. 20-latek preferuje odważną grę, jednak wie kiedy powinien się wycofać lub zmienić pozycję. Dzięki temu unika niepotrzebnych śmierci i może tworzyć przewagę na mapie.

Po przegranych derbach z AGO w ramach StarSeries & i-League CS:GO Season 5, pasha wypowiedział się na temat samego zainteresowanego. Doświadczony zawodnik określił występ snatchiego jako niesamowity, dodając, iż VP nie umiało znaleźć żadnej odpowiedzi na jego poczynania. Ewentualny dołączenie snatchiego do szeregów rosyjskiej organizacji będzie oznaczało dla pashy oddanie karabinu snajperskiego w jego ręce. Bynajmniej będzie to oznaczało rozbrat 30-latka z tą bronią, gdyż wciąż będzie mógł z niej korzystać jako drugi snajper po stronie antyterrorystów. Kto wie, może właśnie taka roszada ściągnie część odpowiedzialności z pashy i odblokuje zakurzony już w nim potencjał?

fot. Daniel Ranki (https://twitter.com/daniranki)

Bez cienia wątpliwości snatchie wzmocni siłę ognia Virtus.pro. Można zadać sobie pytanie, czy to aby na pewno wystarczy do odbudowy zespołu i obudzenia go z letargu. Zespołu, którego reprezentanci wyglądają jakby stracili motywację oraz chęć do gry. Zespołu, który po FACEIT Major może stracić kolejnego zawodnika (byaliego – dop.red.). Ponownie zauważalny jest zrozumiały optymizm wśród kibiców, jednak rozsądniej jest ostudzić nastroje. VP idzie drogą Ninjas in Pyjamas, które dopiero w tym roku zdecydowało się na gruntowną przebudowę składu. Z rdzenia szwedzkiego zespołu na placu boju pozostali już tylko weterani Christopher "GeT_RiGhT" Alesund oraz Patrik "f0rest" Lindberg. Można zakładać, iż to właśnie wspomniana dwójka będzie brana pod uwagę w przypadku kolejnych roszad personalnych. Rozumiem, że pożegnanie się z NEO czy pashą może być bolesne dla wieloletnich fanów formacji, jednak w dłuższej perspektywie jest ono praktycznie nieuniknione. Jeżeli eksperyment ze snatchiem nie przetrwa próby czasu będzie to sygnał do zbudowania składu od podstaw. Zmienianie wyłącznie jednego zawodnika zaprowadzi drużynę w błędne koło. Po prostu nie da się zaimplementować odświeżonych taktyk czy stylu gry do drużyny mającej już swoje przyzwyczajenia.

Czy sam ruch okaże się właściwy dla snatchiego? 20-latek będzie mógł liczyć na wyższe zarobki oraz zasięgi w mediach społecznościowych. Niezależnie od ostatecznego wyniku, będzie mógł dopisać do swoich osiągnięć występ na najważniejszym turnieju dla każdego gracza Counter-Strike'a. Prawdę mówiąc, w ostatnich latach chyba żaden zawodnik nie odrzuciłby propozycji od Virtus.pro. Występowanie w tym składzie wiązało się z zaszczytem oraz reprezentowaniem najlepszej polskiej drużyny na arenie międzynarodowej. Obecnie sprawy zmieniły się o 180 stopni. VP straciło miano numeru 1 na naszej scenie, choć wciąż istnieją osoby starające się deprecjonować całą sytuację. W moim odczuciu AGO nie osiągnęło jeszcze szczytu swoich możliwości i nie wyczerpało formuły obecnego składu. Czy warto opuszczać zgraną, młodą drużynę na rzecz wątpliwego projektu u boku doświadczonych zawodników?

Rzecz jasna nie poruszyłem dotąd jednego scenariusza – Virtus.pro ze snatchiem w roli głównej powolnie odbudowuje swoją pozycję i kolejne przetasowania w składzie nie będą konieczne. Osobiście życzyłbym sobie takiego obrotu spraw. Obserwowanie tak drastycznego upadku zwycięzców EMS One Katowice w 2014 roku jest zwyczajnie przykre. VP przez ostatni rok wykorzystało kredyt zaufania sympatyków do granic możliwości. Nadszedł czas, aby go spłacić i przywrócić uśmiech na twarzy każdego polskiego kibica.