Za nami dziewięć tygodni zmagań podczas fazy zasadniczej letniego splitu EU LCS. Wiemy już kto powalczy o tytuł mistrza Europy, a także może zapewnić sobie awans na mistrzostwa świata. Druga połowa sezonu obfitowała w wiele niespodzianek, niezapomnianych chwil i świetnych zagrań. Jedni zaskoczyli, drudzy zawiedli. Czas podsumować ligową część letniej rywalizacji i przyznać kilka wyróżnień.

Największe zaskoczenie Schalke 04

fot. Riot Games

Nie trzeba się długo zastanawiać nad tym, który z zespołów zasługuje na miano największego zaskoczenia letniego splitu EU LCS. Choć dla wielu pewniakiem mogłoby być Team Vitality, to ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na inną drużynę. Mowa oczywiście o Schalke 04, które wykonało niesamowitą pracę, aby dziś znaleźć się wśród sześciu drużyn walczących o awans na Worlds. Przed rozpoczęciem splitu typowano tę ekipę do zajęcia miejsca w górnej części tabeli, jednak trudno jest przejść obojętnie obok tego jaki postęp poczyniła.

Fatalny początek zwiastował nam powtórkę z tego, co zobaczyliśmy wiosną — bardzo niepewną grę, problemy z nawet niżej notowanymi rywalami, a także brak pomysłu na rozegranie swoich meczów. Nagle jednak, od spotkania z Giants Gaming, coś zmieniło się w drużynie Oskara “Vandera” Bogdana. Gracze zaczęli być pewni siebie, o wiele lepiej rozgrywali swoje starcia, z czasem stając się jednym z faworytów do występu w play-offach. Choć nie zawsze radzili sobie z rywalami, to ich determinacja doprowadziła do tie-breaku, który na ich nieszczęście zakończył się "jedynie" zwycięstwem nad G2 i porażką z Vitality. Gdyby nie wcześniejsza przegrana z H2K, to mieliby zagwarantowany półfinał, a tak przed nimi jeszcze jeden rywal — Splyce. Choć wielu wskazuje na to, że sobie poradzą, tak nieco trudniej może być już z postawieniem kolejnego kroku.

Mimo wszystko, to co zaprezentowali swoją postawą w trakcie letniego splitu zasługuje na pochwałę. Vitality czy Misfits były niemal pewnymi graczami w walce o mistrzostwa świata, natomiast Schalke 04 musiało przebyć długą drogę, aby znaleźć się tu gdzie jest teraz.

Największe rozczarowanie  H2K

fot. Riot Games

Nie tego spodziewaliśmy się po H2K. Jedynie dwa zwycięstwa, aż szesnaście porażek i ostatecznie dziesiąte miejsce to wynik, który jest tylko nieco lepszy od tego, co zaprezentowało nam Origen w trakcie wiosennego splitu w 2017 roku. W H2K pokładano ogromne nadzieje. Fatalny początek spowodował, że doszło do kilku zmian w składzie, co ostatecznie wyszło drużynie na dobre, gdyż solidna postawa w drugiej części wiosennego splitu pozwoliła jej na awans do play-offów. Tam ekipa Marcina “Selfie” Wolskiego walczyła jak równy z równym z Teamem Vitality, który miał za sobą bardzo dobre chwile. Dużo ekspertów typowało, że H2K potwierdzi swoją dobrą formę w trakcie letnich zmagań, jednak bardzo szybko okazało się, że to tylko złudzenie.

W kluczowym momencie H2K potrafiło zwyciężyć przeciwko Schalke 04, przez co ekipa Vandera musiała grać w tie-breaku, lecz jest to za mało, aby spłacić swój dług wobec fanów. Wydaje się, że zmiana mety nie pomogła ekipie Wolskiego w dążeniu do swoich celów, ale nie można zrzucać całej winy na system w grze. Skład był złożony niemalże z samych doświadczonych graczy, ale ci, niestety, po raz kolejny zawiedli.

Najlepszy zawodnik Caps

fot. Riot Games

Niełatwo jest stać się najlepszym zawodnikiem w EU LCS. Wiele znanych nazwisk w składzie powoduje, że trudno jest wskazać jedną postać, która wyróżnia się najbardziej ze wszystkich. Zdecydowałem jednak, że tym, który przyciągnął największą uwagę jest Rasmus “Caps” Winther.

Bardzo słabe Mid-Season Invitational w wykonaniu Fnatic musiało być szokiem dla całego zespołu, bo po rozpoczęciu letnich zmagań EU LCS poznaliśmy nowe oblicze najbardziej utytułowanego zespołu w historii europejskich rozgrywek. I choć nie obeszło się bez wpadek takich jak mecz z Misfits na otwarcie czy derby Europy z G2 Esports, tak to właśnie duński midlaner był najbardziej wyróżniającą się postacią. Chwalić go można za wiele rzeczy: bardzo dobre przygotowanie, współpracę z resztą drużyny, ogromny champion pool czy umiejętność gry na każdego rywala. Aż siedem nagród zawodnika meczu na osiemnaście możliwych także robi wrażenie.

Wielu może nie zgadzać się z tą opinią, jednak należy zwrócić uwagę na to, że Caps rozegrał cały split będąc w bardzo równej formie. Pomogło to Fnatic w zdobyciu pierwszego miejsca i wywalczeniu teoretycznie najlepszego rozstawienia w półfinale.

Najlepsze wzmocnienie Kikis

fot. Riot Games

Umówmy się — wszyscy czekamy na kolejnych Polaków w EU LCS. Gdy tylko podano oficjalne informacje na temat odejścia Mateusza “Kikisa” Szkudlarka z Illuminar Gaming oraz jego dołączenia do Vitality, wielu fanów zawodnika jak i zespołu ucieszyło się. Dla polskiego leśnika była to szansa na udowodnienie swojej wartości o wiele szerszej publiczności, gdyż jego ostatnia przygoda z najważniejszą europejską ligą zakończyła się po dość nieudanej współpracy z Mysterious Monkeys. Choć Kikis miał na swoim koncie występy w Unicorns of Love, G2 Esports czy Fnatic, nie znalazł zespołu na wiosenny i letni split, który spełniłby jego oczekiwania. W swoim vlogu mówił o tym, że był pewny, że kolejną część sezonu spędzi w Polsce, tymczasem jego przygoda w EU LCS miała dopiero nabrać rozpędu. Zastąpił Demira “Gilliusa” Berka, który ostatnimi czasy był w bardzo słabej formie, przez co ciągnął swój zespół w dół.

Przyjście drugiego Polaka do Vitality zupełnie odmieniło zespół i jego grę. Odkąd połączył siły z m.in. Jakubem “Jactrollem” Skurzyńskim, rozegrał dziesięć oficjalnych spotkań, z czego tylko jedno zakończyło się porażką. Aż sześć razy wybierany był zawodnikiem spotkania, tyle samo co Erlend “Nukeduck” Holm i jeden raz mniej niż Rasmus “Caps” Winther. Dzięki jego bardzo dobrej postawie Team Vitality zwyciężył swoje spotkania w trakcie tie-breaka o drugie miejsce i rozpocznie play-offy od półfinałów. To właśnie Kikis jest postacią, która uratowała letni split swojej ekipie, dlatego z całą pewnością zasługuje na wyróżnienie.

Najlepszy moment Renesans Vitality

fot. Riot Games

Świetna postawa nowego składu Teamu Vitality podczas wiosennego splitu nie przeszła bez echa. O fenomenie drużyny rozpisywało się mnóstwo redakcji, typując go z miejsca jako jednego z faworytów do gry podczas mistrzostw świata. Oczy polskiego kibica były skierowane na ten zespół głównie dzięki występom dwóch Polaków — Jakuba “Jactrolla” Skurzyńskiego, a także Mateusza “Kikisa” Szkudlarka. Lato zaczęło się dla Vitality dość przeciętnie — wygrane w trakcie pierwszego tygodnia zostały przyćmione porażkami z drugiego. Gdy po udanych trzech kolejnych grach wydawało się, że zespół wchodzi na właściwe tory, to przegrał z dwoma bezpośrednimi rywalami w walce o mistrzostwo. Zarówno dla fanów jak i zarządu to było jednak za dużo, dzięki czemu od szóstego tygodnia mogliśmy podziwiać grę Kikisa w nowych barwach. Szkudlarek doskonale wpasował się do zespołu, a to z kolei miało przełożenie na formę całej ekipy. Ta ponownie znalazła się na bardzo wysokim poziomie i długo się na takim utrzymywała. Vitality odzyskało dawny blask i znów stało się faworytem. Wygrane oba mecze w tie-breaku pozwoliły na zajęcie drugiego miejsca, a to zapewniło żółto-czarnym rozstawienie w półfinale. Nikt już nie pamięta słabych występów z Giliusem, dziś wszyscy zachwycają się grą udoskonalonego zespołu, który jest w stanie godnie reprezentować Europę na mistrzostwach świata.

Autora tekstu znaleźć możecie także na Twitterze.

Wszystkie mecze play-offów letniego splitu EU LCS obejrzeć możecie z polskim komentarzem w ESL.TV Polska. Zapraszamy także do naszej relacji tekstowej, gdzie znajdziecie m.in. harmonogram oraz składy drużyn.