Turnieje z serii ESEA Global Challenge nigdy nie słynęły ze specjalnie wysokiego poziomu, ale mimo to poziom ten okazał się być nie do przejścia Virtus.pro. Minionej nocy polska formacja musiała bowiem drugi raz w ostatnich dniach uznać wyższość Teamu Singularity, przez co jej przygoda z rozgrywanymi w Dallas zawodami zakończyła się już na fazie grupowej.

Team Singularity 2 : 0 Virtus.pro

(ESEA Global Challenge – decydujący mecz grupy B)
16 13 Dust2 2 6
3 4
16 7 Mirage 8 11
9 3
 Train 

Już początek meczu zwiastował poważne kłopoty. Virtusi bardzo długo nie potrafili sforsować pewnie broniących się rywali, a gdy już im się to udało, to koniec końców efekty i tak były marne – dość powiedzieć, że przez całą pierwszą połowę podłożona przez Polaków bomba wybuchła tylko raz. Zresztą, tamten wybuch dał VP jeden z zaledwie dwóch punktów, które udało im się ugrać przed przerwą, co na pewno nie nastrajało zbyt optymistycznie przed drugą częścią pojedynku. Sytuacji nie poprawiła również druga pistoletówka, bo ta, podobnie jak pierwsza, padła łupem Singularity, przez co los spotkania był już praktycznie przesądzony. Podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego na jakikolwiek zryw zdobyli się dopiero przy wyniku 2:15, ale było to zdecydowanie za późno, bo po czterech zdobytych z rzędu oczkach ponownie przytrafił im się jeden błąd, który doprowadził całe starcie do końca – porażka piątki znad Wisły wynikiem aż 6:16 stała się faktem.

Dopiero na wybranym przez siebie Mirage'u Virtus.pro było w stanie na poważnie podjąć rzuconą przez przeciwnika rękawicę. Co prawda nie od razu, bo pierwsze minuty ponownie potoczyły się pod dyktando Amerykanów. Z czasem jednak polski skład znalazł skuteczny sposób na sforsowanie defensywy gospodarzy i mimo wcześniejszej czteropunktowej straty tuż przed przerwą sam wyszedł na wynoszące jedno oczko prowadzenie. Były więc nadzieje na trzecią mapę, wszak na Polaków czekała jeszcze połowa spędzona po teoretycznie łatwiejszej stronie. Niemniej teoria sobie, a rzeczywistość sobie – nagle okazało się, że to, co zdawało egzamin w ataku, kompletnie nie sprawdza się w obronie, a VP znowu pozwoliło zepchnąć się na margines. Tymczasem ofensywa Singularity raz po raz zdobywała należące do Jarosława "pashyBicepsa" Jarząbkowskiego i spółki bomsite'y, przez co z każdą upływającą rundę sytuacja rodzimej formacji stawała się coraz bardziej tragiczna. Virtusi byli kompletnie rozbici i trzy punkty to było wszystko, co udało im się zdobyć w drugiej części potyczki, w efekcie czego polegli oni 11:16 i tym samym definitywnie pożegnali się z pechowym dla siebie Dallas, gdzie kilka dni wcześniej zmarnowali również trzy szanse na powrót do ESL Pro League.

W play-offach ESEA Season 29 Global Challenge wystąpi jednak Team Kinguin, który dzięki wcześniejszej wygranej nad Vireo.pro zakończył zmagania w grupie A na drugim miejscu. Po więcej informacji na temat zawodów zapraszamy do naszej relacji tekstowej.