Za Teamem Liquid niezwykle udany 2018 rok. Ekipa zza oceanu wielokrotnie dochodziła do finałów dużych imprez, lecz jej zmorą było Astralis. W ubiegłym roku Duńczycy nie przegrali żadnego z pięciu finałów, w którym ich rywalem było Liquid. Zawodnicy TL mieli prawo czuć pewien niedosyt, bo mogli dołożyć znacznie więcej skalpów do klubowej gabloty. W grudniu dość niespodziewanie skład opuścili dwaj Brazylijczycy – Epitácio "TACO" de Melo i Wilton "zews" Prado.

Latynosi zatęsknili za Counter-Strike'owym domem, a więc w pełni brazylijską formacją. Rzecz jasna jedyną drużną, która wchodziła w grę w kontekście transferu był MIBR. Wspomniana ekipa przez kilka miesięcy eksperymentowała z międzynarodowym składem. Może i rezultaty zespołu odbiegały nieco od stawianych przed nim oczekiwań, lecz nie były na tyle złe, by rozpatrywać dokonanie roszad personalnych. Tymczasem ponad dwa miesiące temu byliśmy świadkami hitowej wymiany pomiędzy MIBR-em a Liquid. Do pierwszej z wymienionych drużyn trafili TACO i zews, a w odwrotnym kierunku powędrował Jake "Stewie2k" Yip.

Patrząc na kadrę Liquid, tylko i wyłącznie przez pryzmat siły ognia, po zakontraktowaniu Stewiego2k jest to najsilniejsza ekipa jaką kiedykolwiek widziała północna Ameryka. Próżno szukać w jej szeregach słabszego ogniwa, kogoś, kto wyraźnie odstaje od reszty kolegów. Cóż, z jednej strony taki stan rzeczy może stanowić ogromny atut, gdyż wobec słabszej formy jednego ze strzelców w danym spotkaniu jest jeszcze czterech innych, którzy mogą wziąć odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Z drugiej, brak nominalnego supporta i człowieka od czarnej roboty może generować problemy. Duże nazwiska, czytaj gwiazdy, mają to do siebie, że chcą błyszczeć oraz wyróżniać się na tle drużyny. Wciskanie kreatywnego zawodnika na pozycję supporta to marnotrawienie jego potencjału, a za najlepszy przykład takiej sytuacji może posłużyć były reprezentant mousesports, Janusz "Snax" Pogorzelski.

fot. ESL/Adela Sznajder

W wywiadzie z naszym serwisem Nicholas „nitr0” Cannella powiedział, że osobiście nie wierzy w istnienie roli supporta w CS:GO. Abstrahując już od tego, czy zgadzam się z tą opinią, trzeba powiedzieć, że jak do tej pory amerykańsko-kanadyjska piątka radzi sobie bez klasycznego wspierającego. Jak pokazują statystyki, każdy z zawodników TL jest w stanie poświęcić się dla dobra ogółu, rzucać granaty czy nacierać jako pierwszy. Muszę przyznać, że styl gry podopiecznych Erica "adreNa" Hoaga jest unikatowy, trudny do rozszyfrowania. Szczególnie, że w Liquid brakuje snajpera z powołania. Za karabin snajperski w pierwszej kolejności chwytają Stewie oraz nitr0, ale na dobrą sprawę praktycznie każdy zawodnik Liquid miał w ostatnim czasie okazję do korzystania z AWP. Świadczy to o ich uniwersalności, a ta cecha jest niezwykle pożądana na profesjonalnej scenie.

Statystyki graczy Liquid po transferze Stewiego2k
Zawodnik Fragi z AWP Fragi otwierające Zgony otwierające
EliGE 1 35 36
NAF 27 22 23
nitr0 27 29 30
Stewie2k 34 41 48
Twistzz 8 25 30

Porozmawiajmy chwilę o najnowszym nabytku amerykańskiej organizacji. W dotychczas rozegranych spotkaniach zanotował on najwięcej zabójstw otwierających i zgonów otwierających. Jaki płynie z tego wniosek? To właśnie Stewiemu2k najbliżej jest w tym momencie do roli supporta. I ma to swoje odzwierciedlenie w stosunku fragów do śmierci 21-latka, wszak legitymuje się on najsłabszym ratingiem spośród całej piątki. Malkontenci mówią, że statystyki to tylko suche liczby, które nie oddają w pełni obrazu gry. W przypadku TL jest wręcz odwrotnie – postrzegani za najlepszych strzelców Keith "NAF" Markovic i Russel "Twistzz" Van Dulken są zgodnie z rzeczywistością największymi beneficjentami pracy wykonywanej przez pozostały tercet. Najrzadziej wychylają się jako pierwsi i raczej czekają na informacje o położeniu przeciwnika, tak aby ewentualnie dokonać szybkiego refraga.

Statystyki graczy Liquid po transferze Stewiego2k
Zawodnik Fragi Zgony Rating
NAF 246 185 1,33
Twistzz 231 189 1,22
EliGE 242 207 1,17
nitr0 225 193 1,17
Stewie2k 212 212 1,00

Mówiąc o Teamie Liquid warto dodać kilka słów na temat jeszcze jednej kwestii. Podczas iBUYPOWER Masters 2019 w końcu udało mu się zdetronizować Astralis. "Tak tak, to tylko pojedynczy triumf, który w teorii nie znaczy nic szczególnego". Otóż nie. Oczywiście, był to pierwszy poważny turniej w obecnym roku kalendarzowym, zwycięzcy londyńskiego Majora być może nie znajdowali się jeszcze w optymalnej formie, dlatego też trudno w pełni docenić osiągnięcie nitr0 i spółki. Osobiście uważam, że od samego sukcesu sportowego odniesionego w Los Angeles ważniejszy jest aspekt psychologiczny. Pokonanie Astralis w meczu BO3 w wielkim finale jakiejkolwiek imprezy to powód do dumy. To wydarzenie może zwiększyć pewność siebie graczy, podbudować ich mentalnie i zaszczepić wśród nich gen wygrywania. A tego ostatniego brakowało w największym stopniu.

Co z tego, że jeszcze z TACO na pokładzie Liquid potrafiło przechodzić przez rozgrywki jak burza, skoro na ostatniej prostej mówiąc w żargonie esportowym "choke'owało". Nikomu nie muszę przypominać finału ESL One New York, gdzie TL stanęło naprzeciw mousesports. Tego samego mousesports, które po trzech porażkach z rzędu pożegnało się z Majorem. Tego samego mousesports, które nie umiało skutecznie wkomponować Snaxa i zmagało się z licznymi problemami. O swoistej klątwie nad Liquid pisałem już w listopadzie ubiegłego roku, ale dziś nie o tym. Północnoamerykański zespół ma wszystko, by rozpocząć nowy rozdział w swojej historii. I tym razem istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie będzie to rozdział okraszony byciem drugą drużyną na świecie. Przebrnięcie przez Fazę Nowych Legend z bilansem 3:0 rozpala nadzieje sympatyków formacji.

Biorąc pod uwagę fakt, że ćwierćfinałowym rywalem Teamu Liquid będzie ENCE eSports, awans do półfinału wydaje się być kwestią formalności. Jeżeli wszystko potoczy się zgodnie z planem, w ostatnim spotkaniu zawodów rozgrywanych w stolicy Górnego Śląska dojdzie do "klasyku" z Astralis. Dopiero to starcie pozwoli na rzetelną weryfikację potencjału drugiej ekipy światowego rankingu.


Wszystkie felietony z cyklu „QuickScope” można znaleźć pod tym adresem. Kolejny tekst już w następną środę w godzinach wieczornych. IEM Katowice 2019 potrwa do 3 marca. W puli nagród wydarzenia znalazł się okrągły milion dolarów, z czego połowa tej kwoty trafi do triumfatorów całych zmagań. Więcej szczegółowych informacji na temat katowickiej imprezy znaleźć można w naszej relacji tekstowej.