Dziś mamy równo setny dzień funkcjonowania nowego składu Virtus.pro, który został powołany do życia 24 grudnia 2018 roku. Były znane nazwiska, były spore nadzieje. Czas więc na trochę statystycznych podsumowań, które dadzą nam szerszy pogląd na to, jak przez ostatnie trzy miesiące z hakiem radzili sobie Virtusi.

Przez minione sto dni przez skład VP przewinęło się w sumie sześciu graczy. Przez większą część tego okresu była to piątka, która znalazła się w zespole w dniu jego narodzin, byli to więc: Michał "MICHU" Müller i Michał "snatchie" Rudzki, którzy zachowali swoje miejsca, Janusz "Snax" Pogorzelski i Paweł "byali" Bieliński, którzy powracali do organizacji po dłuższej przerwie, i pozyskany z AGO Esports Mateusz "TOAO" Zawistowski. W porównaniu do tego, co było wcześniej, ekipa została więc znacząco odmłodzona, zaś za jej taktyczną stronę mieli w dużej mierze odpowiadać TOAO jako główny prowadzący oraz Snax jako wspierający IGL. Pod koniec marca Zawistowski wylądował jednak na ławce rezerwowych, zaś jego koledzy rozpoczęli testy związanego z Actina PACT Kamila "Sobola" Sobolewskiego.

Mimo wszystkich przetasowań nie zmieniło się jedno – to MICHU nadal jest najskuteczniejszym członkiem Virtus.pro. 22-letni gracz, który niedawno świętował pierwszą rocznicę transferu do VP, od momentu powołania nowego składu utrzymuje niezłą formę, co wyraźnie obrazują jego statystyki. Jest też on jedynym członkiem rodzimej formacji, którego K/D Ratio i rating osiągnęły poziom powyżej 1,00. Następnie mamy Snaxa i snatchiego, których wpływ na grę jest prawdopodobnie niższy niż się tego spodziewano – szczególnie Rudzki jako pierwszy snajper powinien wypracowywać nieco lepsze liczby, gdyż dotychczas z jego strony obserwowaliśmy tylko przebłyski dobrej gry. Sporym rozczarowaniem jest natomiast postawa byaliego, w którego przypadku stosunek fragów do zgonów wyniósł zaledwie 0,87. Jak na gracza, który z reguły pełnił rolę entry fraggera, jest to bardzo słaby wynik. Najgorzej pod względem cyferek wypadają jednak TOAO i Sobol, niemniej ten pierwszy był IGL-em i już go w drużynie nie ma, drugi natomiast zdążył rozegrać zaledwie trzy mapy i trudno na ich podstawie wyciągać jakieś daleko idące wnioski.

Poniżej prezentujemy statystyki wszystkich graczy Virtus.pro:

MICHU

Snax

snatchie

byali

TOAO

Sobol

Rozegrane mapy 31 31 31 31 28 3
Fragi 597 534 553 511 383 38
HS % 50,3% 39,5% 26,9% 53,8% 43,3% 52,6%
Zgony 563 580 566 589 530 50
K/D Ratio 1,06 0,92 0,98 0,87 0,72 0,76
Rating 1,09 0,99 0,96 0,96 0,81 0,77
Dane pochodzą z serwisu HLTV i mogą być niepełne.

Mimo upływu stu dni, Virtus.pro nie miało jeszcze okazji, by wystąpić na turnieju lanowym. Polacy wzięli za to udział w kilku rozgrywkach online, zaś ich oficjalny debiut nastąpił podczas 30. sezonu ESEA Mountain Dew League. I był to debiut zwycięski, bo Virtusi ograli wówczas swoich rodaków z AGO Esports. Generalnie jednak na zapleczu ESL Pro League podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego radzili sobie przeciętnie i zmagania zakończyli dopiero na 11. miejscu. Nie najlepiej wyglądało to także w przypadku innych turniejów, gdzie VP najczęściej kończyło grę na dość wczesnych fazach rywalizacji. Tak było m.in. podczas obu tygodni ECS Season 7 czy też GG.Bet Invitational. Także turnieje eliminacyjne nie były mocną stroną Polaków, bo ci z walki o grę na Intel Extreme Masters Sydney 2019 i DreamHack Masters Dallas 2019 odpadali już w etapie zamkniętym.

Poniżej prezentujemy bilans Virtus.pro we wszystkich dotychczasowych rozgrywkach:

Miejsce Turniej Rozegrane mapy Wygrane Przegrane Zdobyte rundy Stracone rundy Bilans rund
11. ESEA MDL Season 30 17 7 10 196 250 -54
5-8. WePlay! Lock and Load 4 2 2 60 51 +9
9-16. el. IEM Sydney 2019 1 0 1 3 16 -13
5-8. ECS Season 7 – 1. tydzień 3 1 2 37 37 0
trwa Kalashnikov Cup Season 2 1 1 0 16 12 +4
5-8. ECS Season 7 – 2. tydzień 3 1 2 44 52 -8
9-10. GG.BET Invitational 2 0 2 16 32 -16
SUMA 31 12 19 372 450 -78
Dane pochodzą z serwisu HLTV i mogą być niepełne.

Mimo tych nie najlepszych wyników Virtus.pro zdążyło na przestrzeni stu dni zanotować znaczący skok w rankingu HLTV. Rodzimy skład w dniu swojego sformowania został umieszczony na 119. miejscu, chociaż z czasem spadł nawet na 140. lokatę, a wszystko przez to, że nie grał on żadnych spotkań. Przełom nastąpił dopiero w ostatnim tygodniu stycznia, bo właśnie wtedy VP oficjalnie zadebiutowało, pokonując AGO. I tylko ten jeden mecz sprawił, że zawodnicy kubena awansowali aż o 89 oczek! W pewnym momencie znaleźli się oni zresztą na 43. pozycji, co do dziś pozostaje największym osiągnięciem zespołu. W ostatnim notowaniu, które pojawiło się wczoraj, Virtusi zostali ujęci na pozycji 59., co w porównaniu z ich początkową sytuacją oznacza poprawę o 60 miejsc.

Poniżej prezentujemy sytuację Virtus.pro w rankingu HLTV od momentu powołania składu:


119. → +60 → 59.

Jakie więc było te sto dni? Na pewno rozczarowujące i na pewno o wiele bardziej niemrawe, niż oczekiwali tego kibice. Wymiana aż trzech graczy jak dotychczas nie przyniosła przełomu w grze Polaków, którzy mimo upływu ponad trzech miesięcy nadal nie są w stanie regularnie rywalizować z wyżej notowanymi drużynami. Wystarczy zresztą wspomnieć, że obecnie Virtus.pro to według rankingu HLTV dopiero czwarta polska drużyna – wyżej notowane są bowiem AGO Esports, devils.one oraz x-kom team. Jakby tego było mało, obecnie cały proces kształtowania tego, czym ma być nowe VP, został zahamowany z uwagi na konieczność poszukiwań piątego zawodnika, który może będzie Sobol, może Arek "Vegi" Nawojski, a może ktoś inny – tego nie wiadomo. Fakty są jednak takie, że przed formacją pierwszy od momentu grudniowej rewolucji lan, Charleroi Esports 2019. Jeśli zaś wierzyć liczbom zawartym powyżej to cóż, zbyt wielu powodów do optymizmu nie ma. Jak to mówi popularne przysłowie, nie od razu Rzym zbudowano – natomiast nowej, mocnej drużyny pod banderą Virtus.pro nie udało się zbudować nawet w sto dni.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn