W pewnym momencie wszyscy żyli dominacją Astralis, które bez wątpienia było jedną z najlepszych drużyn w całej historii Counter-Strike: Global Offensive. Jednakże w początkowych latach istnienia wersji CS:GO niezaprzeczalnie sceną rządziła tylko jedna ekipa – Ninjas in Pyjamas. Szwedzi byli po prostu niepokonani i to dosłownie. Wszak to właśnie oni zanotowali historyczną serię aż 87 wygranych z rzędu map na lanie, dokonując czegoś, co do dziś jest nieosiągalne dla żadnego innego zespołu.

Tamten skład NiP-u zna każdy fan CS-a – Christopher "GeT_RiGhT" Alesund, Patrik "f0rest" Lindberg, Adam "friberg" Friberg, Richard "Xizt" Landström i Robin "Fifflaren" Johansson. Pięciu graczy ze Szwecji rozstawiało wszystkich po kątach, zgarniając dla siebie większość najbardziej prestiżowych triumfów offline. A wszystko zaczęło się pod koniec sierpnia 2012 roku, krótko po wprowadzeniu edycji Global Offensive. To właśnie wtedy formacja ze Skandynawii na własnym terenie sięgnęła po mistrzowski tytuł SteelSeries GO i kontynuowała swój triumfalny marsz przez kolejne osiem miesięcy, nie oddając po drodze choćby jednej mapy. Dziś wydaje się to nieprawdopodobne i nieprawdopodobne było także wtedy, ale jednak się udało.

Oczywiście, ktoś powie, że Ninjas in Pyjamas miało ułatwione zadanie, bo w pierwszym okresie CS:GO nie wszystkie najważniejsze organizacje zdecydowały się na odejście od CS-a 1.6. Niemniej nie zmienia to faktu, że ani druga najlepsza wtedy drużyna świata, VeryGames, ani nikt inny nie potrafił skłonić Szwedów do najmniejszej nawet wpadki. W tym czasie zespół zgarniał kolejne tytuły, wygrywając m.in. ESWC 2012 oraz DreamHack Winter 2012. Licznik więc rósł i stanął dopiero na początku kwietnia 2013 roku, a wszystko z powodu Virtus.pro. Wtedy jednak rosyjskiej organizacji nie reprezentowali jeszcze polscy zawodnicy.

Tamto VP to chociażby Kirill "ANGE1" Karasiow i Mikhail "Dosia" Stolyarov, czyli dzisiejsi weterani sceny CIS. Ich zespół przyjechał wówczas do Kijowa na tamtejsze StarLadder StarSeries V żądny zemsty, bo NiP w tamtym roku już dwukrotnie utarł mu nosa w finale znaczących turniejów – najpierw na Fnatic FragOut League Season 1, a potem przy okazji TECHLABS Cup 2013 Moscow. A możliwość, by się odegrać, pojawiła się już drugiego dnia zmagań w finale górnej drabinki. Zarówno Ninjas in Pyjamas, jak i Virtus.pro miały za sobą przekonywujące wygrane w pierwszej rundzie, gdy to udało im się pokonać odpowiednio ESC Gaming oraz Natus Vincere, zanosiło się więc na spore emocje.

I te faktycznie były, bo na Mirage'u obie drużyny od samego początku szły łeb w łeb. Virtusi mieli jednak pewien komfort psychiczny, bo to oni po pierwszej połowie, którą spędzili po teoretycznie trudniejszej stronie, schodzili z prowadzeniem 8:7. Później wynik ten powtórzyli również w drugiej części pojedynku, unikając tym samym dogrywki i zatrzymując licznik NiP-u na 87 wygranych z rzędu mapach. Fantastyczna seria dobiegła końca, ale na tym dramat Szwedów się nie skończył. Przegrali oni bowiem cały ten mecz wynikiem 0:2 i chociaż ostatecznie udało im się dostać do wielkiego finału po ponownej wygranej z Na`Vi, to tam VP jeszcze raz ograło rywali ze Skandynawii w stosunku 2:0.

Czy ten fakt podłamał GeT_RiGhTa i spółkę? Bynajmniej. W kolejnych miesiącach nadal to oni w ogromnym stopniu dominowali. Dopiero z czasem, gdy scena zaczęła się wreszcie kształtować, a na horyzoncie pojawiali się kolejni zawodnicy, wszystko zaczęło się zmieniać. Ale nim do tego doszło Ninjas in Pyjamas zdążyło jeszcze zagrać w finałach aż pięciu pierwszych Majorów, czterokrotnie kończąc walkę na drugim miejscu, a raz sięgając po tytuł mistrzowski. Niemniej głównym czynnikiem, przez który na zawsze zapamiętamy GeT_RiGhTa, f0resta, friberga, Xizta i Fifflarena będzie właśnie ta nieprawdopodobna seria 87 wygranych map, która w dzisiejszych czasach wydaje się być niemożliwą do powtórzenia.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn