"Ale" – jedno słowo, dwie sylaby, trzy litery i multum wątpliwości, jakie niesie za sobą wypowiedzenie tego wyrazu. Wątpliwości godnych najbardziej niespodziewanych historii. Tych pierwszy sezon League of Legends European Championship napisał już wiele, ale może zaskoczyć nas jeszcze dzisiaj.

No właśnie – "ale". To słowo klucz przed dzisiejszym finałem, bowiem tak naprawdę każde zdanie wypowiedziane przed wyjściem graczy obu drużyn na arenę może być skontrowane właśnie tym spójnikiem. G2 Esports wydaje się faworytem, ale patrząc na wczorajszą dyspozycję Origen, nie można skreślać podopiecznych Andre Guilhoto. Zespół pod przewodnictwem Portugalczyka pokazał się ze świetnej strony, ale czy wystarczy to na dominatora europejskiej sceny?

G2 Esports
ALE Origen Origen
14 kwietnia, 17:00

Ta sama arena, te same drużyny, ale inni gracze

Finał europejskiej ligi z udziałem G2 Esports i Origen. Brzmi znajomo? Dla widzów pamiętających sezon 2016, kiedy to jeszcze liga Starego Kontynentu nosiła nazwę EU LCS na pewno. Wówczas po raz pierwszy obie ekipy zmierzyły się w Bo5, a ich polem bitwy było Ahoy Arena. Wtedy G2 potrzebowało czterech spotkań na Summoner's Rift, aby zapewnić sobie pierwszy w historii tytuł mistrza Europy.

Trzy lata później te same formacje zmierzą się na tej samej arenie, ale różnice w szeregach obu zespołów są widoczne gołym okiem. Obie formacje mają tylko po jednym zawodniku, który reprezentował ich w roku 2016 – po stronie G2 jest nim Luka "Perkz" Perković, zaś o mistrzostwo dla Origen ponownie powalczy Alfonso "Mithy" Aguirre. Liczne roszady na aż trzech przestrzeni lat każą nam myśleć, że czeka nas zupełnie inny scenariusz. Ale czy na pewno?

Lepszy start G2, ale solidniejsze zakończenie Origen

Na przestrzeni ostatnich tygodni obie drużyny zaserwowały nam zupełnie inny przebieg rozgrywek ligowych. G2 Esports zaliczyło świetny start, ale z czasem ich siła zaczęła gasnąć. Origen natomiast po przeciętnym początku fazy zasadniczej ruszyło z kopyta i zajęło drugą lokatę. Patrząc tylko na to, można odnieść wrażenie, że to Erlend "Nukeduck" Vatevik Holm i spółka powinni mieć większe szanse w bezpośrednim starciu. Ale...

3:0, ale po trzech wyrównanych potyczkach

Pierwsze spotkanie G2 Esports i Origen w Bo5 miało miejsce trzy lata temu, ale ostatnie oglądaliśmy w znacznie mniej odległej przeszłości. Poczynania podopiecznych obu hiszpańskich organizacji mogliśmy śledzić niewiele ponad tydzień temu – w sobotę 6 kwietnia. Ówczesny mecz wyłonił pierwszego finalistę, którym zostało G2.

Do wygrania tego pojedynku podopieczni Carlosa "Ocelote" Rodrigueza potrzebowali tylko trzech starć w serii. Nie oznacza to jednak, że droga G2 do finału była jakkolwiek trywialna. W każdej z potyczek Origen pokazało, że zasługuje na miejsce w europejskiej czołówce, ale ani razu nie było w stanie zadać decydującego ciosu. To świadczy o tym, że w innych okolicznościach losy meczu mogłyby być zgoła odmienne. Dziwnym trafem dzisiaj mecz ten odbędzie się w "innych okolicznościach" – na znacznie większej arenie, przed znacznie większą publiką, o znacznie większą stawkę.

Porażka w meczu "juggernautów", ale dość pewne zwycięstwo z Fnatic

Dwóch z trzech czynników "innych okoliczności" Origen mogło skosztować już wczoraj. Podopiecznym Enrique "xPeke" Cedeno chyba przypadła do gustu Ahoy Arena (nawet mimo złych wspomnień Hiszpana), bo wbrew przewidywaniom większości ekspertów po zwycięstwo w meczu z Fnatic sięgnęło właśnie OG. I choć nie było to nad wyraz jednostronne starcie, to z całą pewnością Origen nie wygrało też tylko dzięki szczęściu. Umiejętności, jakie zaprezentował zwłaszcza duet z dolnej linii, były godne finalisty rozgrywek.

A przecież pomarańczowo-czarni byli stawiani w roli faworyta. I to nie tylko we wczorajszym meczu, ale też zdobycia mistrzowskiego tytułu, ósmego już do swojej gabloty. Każdy ekscytował się powrotem Martina "Rekklesa" Larssona czy przebudzeniem Tima "Nemesisa" Lipovseka, ale koniec końców to było zdecydowanie za mało, aby sięgnąć po zwycięstwo.

Tydzień przygotowań do Fnatic, ale tylko jeden dzień na starcie z G2

Trzeba mieć na uwadze jeszcze jeden aspekt, a mianowicie zmianę w strukturze play-offów europejskich rozgrywek, zwłaszcza dotyczącą ostatnich meczów. Jej pochodną jest przymus rozgrywania przez jedną drużynę dwóch starć w ciągu dwóch kolejnych dni. Zwycięzca półfinału musi bowiem za niespełna 24 godziny podjąć głównego pretendenta do triumfu.

To stawia jedno ważne pytanie – jak w tak krótkim czasie można się przygotować do rywalizacji z nim? Oczywiście pierwszy finalista znany jest na ponad tydzień przed startem meczu o mistrzostwo, ale przecież najpierw trzeba przygotować się do starcia półfinałowego. Ile więc czasu poświęciło Origen na Fnatic, a ile na G2 Esports – to pozostanie tajemnicą sztabu szkoleniowego. Na pewno jednak fakt rozgrywania dwóch meczów w przeciągu dwóch dni wpłynie na dyspozycję OG i to raczej w negatywnym stopniu.

Szansa na pierwsze mistrzostwo Jankosa – tym razem bez żadnego "ale"!

Wspomnieliśmy już o wysokiej stawce tego meczu. Taka dotyczy również Marcina "Jankosa" Jankowskiego. Choć jest to już szósty rok polskiego dżunglera w profesjonalnych rozgrywkach Europy, ani razu nie miał on okazji podnieść trofeum. I choć rok temu dotarł aż do finału, jego formacja nie miała większych szans w starciu z ówczesnym Fnatic. Tym razem jednak to G2 Esports jest faworytem, a Jankos stoi przed naprawdę niezwykłą szansą.

Przewidywania redakcji: G2 wygra, ale...

Jarek "JaroThe3rd" Piłat Dawid "dawer" Pątko Daniel Kasprzycki
3:2 Origen 3:0 Origen 3:1 Origen

Zgodni, ale niejednogłośni. Tak można podsumować predykcje redakcji Cybersportu przed dzisiejszym finałem. Każdy z nas stawia na wygraną G2 Esports, ale jednocześnie każdy z nas przewiduje inny rezultat. Moim zdaniem postawa Origen we wczorajszym meczu nie może przejść bez echa, a dodając do tego przebieg meczu sprzed niewiele ponad tygodnia, możemy otrzymać naprawdę zacięte starcie. Tego zdania zupełnie nie podziela Dawid Pątko, którego zdaniem czeka nas bardziej jednostronne spotkanie zakończone wygraną G2.

A co faktycznie wydarzy się podczas nachodzącego finału? Czy Origen jest choć w połowie tak silne, jak można wywnioskować po wczorajszym meczu z Fnatic? I przede wszystkim – czy będzie w stanie sprawić niespodziankę i zwyciężyć G2 w wielkim finale? Na odpowiedzi na te pytania przyjdzie nam czekać do 17:00. To właśnie wtedy rozpocznie się ostatni mecz rundy wiosennej LEC, którego zwycięzcy zapiszą się w historii europejskich rozgrywek. Informację dotyczącą transmisji tego meczu, składy wszystkich drużyn oraz wiele innych informacji dotyczących LEC 2019 Spring znajdziecie w naszej relacji tekstowej: