Drużyna z Gabrielem "FalleNem" Toledo, Marcelo "coldzerą" Davidem oraz Fernando "ferem" Alvarengą jest najlepsza w Brazylii, znajduje się w czołowej dziesiątce światowego notowania, a niebo jest niebieskie. Tymczasem budzimy się gorącego 10 czerwca 2019 roku i co ukazuje się naszym oczom? FalleN i spółka spadli na 11. lokatę w rankingu, zaś, co jeszcze bardziej zaskakujące, w zestawieniu wyżej od utytułowanych graczy MIBR-u znalazła się FURIA Esports.

Fakt: jest to pierwsza taka sytuacja w historii rankingu prowadzonego przez HLTV, opinia: to wydarzenie wisiało w powietrzu od dobrych kilku tygodni. Od powrotu João "felpsa" Vasconcellosa do składu MIBR mija dokładnie pięć miesięcy, a utytułowana drużyna wciąż nie ustabilizowała formy. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale pięć miesięcy to chyba dość czasu, by móc wreszcie ocenić dotychczasową postawę podopiecznych Wiltona "zewsa" Prado. Pomimo mojej ogromnej sympatii do ekipy występującej pod legendarnym szyldem, ocena będzie daleka od pozytywnej. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że naprawdę trudno jest wskazać jeden element, który szwankuje i powoduje wadliwe działanie pozostałych.

Bo przecież na papierze wszystko wyglądało pięknie i nakazywało myśleć, że doczekamy się powrotu Brazylijczyków na szczyt. Do kadry po kilkumiesięcznej, owocnej przygodzie w Teamie Liquid wrócił jeden z najlepszych supportów na świecie, Epitácio "TACO" de Melo, a ostatnim ogniwem zespołu został bardziej dojrzały i kompletny niż w 2017 roku felps. Powrót TACO miał przywrócić najlepszą wersję coldzery, a w dodatku czuwanie nad powodzeniem całego projektu zostało powierzone zewsowi. Co zatem mogło pójść nie tak? Zaczęło się obiecująco, bo od półfinału Intel Extreme Masters Katowice 2019 w Katowicach, ale tuż po jego zakończeniu zawodnikom z Kraju Kawy przydarzyła się pierwsza wpadka podczas światowych finałów World Electronic Sports Games 2018. I podobnie wyglądało to w kolejnych tygodniach – jeden solidny występ był przeplatany kilkoma przeciętnymi, by nie powiedzieć fatalnymi.

fot. StarLadder

Okres, gdy MIBR starał się poukładać grę skrzętnie wykorzystała FURIA. Formacja, o której obecności na profesjonalnej scenie pół roku temu wiedziało wąskie grono osób, w znamienitej większości pochodzących z Brazylii. Drużyna bez znanych nazwisk, bez większego doświadczenia, dla której awans na regionalnego Minora przed IEM Katowice 2019 był największym sukcesem w dotychczasowej historii. Choć dowodzeni przez Andreia "arTa" Piovezana gracze wywalczyli przepustkę na główną imprezę w stolicy Górnego Śląska, to występ na niej był dla nich bardziej przetarciem, aniżeli faktyczną weryfikacją siły. Tę mieliśmy okazję zobaczyć dopiero po zakończeniu rozgrywek na polskiej ziemi, a szczególnie podczas dwóch ostatnich turniejów lanowych uświetnionych obecnością arTa i spółki.

3-4. miejsce podczas DreamHack Masters Dallas oraz druga lokata na Esports Championship Series Season 7 – Finals to rezultaty, o których inne latynoskie formacje mogą pomarzyć. Powiem szczerze, że dawno oglądanie gry żadnego brazylijskiego zespołu nie sprawiało mi tyle radości. Jeżeli macie takie same przemyślenia, to radzę pasjonować się każdym pojedynczym meczem, gdyż nie znamy dnia i godziny, gdy skład FURII zmieni swoją formę. Już przy odsuwaniu amerykańskich graczy od kadry MIBR zwrócił swoją uwagę na Kaike "KSCERATO" Cerato, zatem można się domyślać, że pomyśli o Cerato także przy potencjalnym dokonywaniu roszad personalnych. Choć prawdę mówiąc, minimalnie przed KSCERATO w wyścigu o miejsce w ekipie FalleNa zdaje się być Yuri "yuurih" Santos. Z drugiej strony, czy sympatycy piątej siły świata mają się czego obawiać?

Na chłopski rozum, aktualny pracodawca KSCERATO i yuuriha ma wszystkie karty w ręku. Ma bowiem pełne prawo do zażądania za swoich strzelców bajońskich sum wykupu, zresztą nie wydaje mi się, aby ci mieli aktualnie ochotę na zmianę otoczenia. Piątka jest obecnie u szczytu formy oraz zdobywa coraz większą popularność. Gdybym mógł coś poradzić dwóm największym gwiazdorom FURII, to byłoby to pozostanie w formacji tak długo, jak ta będzie w stanie utrzymywać odpowiedni poziom. Przed rewelacją minionych tygodni kilka ważnych sprawdzianów, w tym zamknięte kwalifikacje do Minora czy lipcowe ESL One Cologne 2019. Oczywiście, transfer do MIBR-u wiąże się z lepszymi standardami oraz większym wynagrodzeniem, aczkolwiek także z większymi oczekiwaniami. Przenosiny do najbardziej znanej lokalnej drużyny mogą zjeść młodego, utalentowanego zawodnika, o czym boleśnie dwa lata temu przekonał się felps.

Zabrzmi to może paradoksalnie, ale łatwiej byłoby dzisiaj zaimplementować coldzerę do FURII, niż któregoś z członków wschodzącego duetu yuurato do MIBR-u. Niemniej jednak jestem przekonany, że Noah Whinston prędzej czy później przestanie robić dobrą minę do złej gry swoich podopiecznych i wymusi przetasowania w składzie, za które zapłaci kilkaset tysięcy dolarów.


Wszystkie felietony z cyklu „QuickScope” można znaleźć pod tym adresem. Kolejny tekst już w następną środę w godzinach wieczornych.

Śledź autora tekstu na Twitterze – Tomek Jóźwik