Warriors Team był niewątpliwie jednym z największych faworytów do odniesienia triumfu w ramach eLadies Tournament, jednak Martyna "iXoRia" Stróżyńska i spółka zanotowały nieoczekiwany falstart, przegrywając dwa otwierające spotkania. W meczu o życie Wojowniczki po zaciętym boju uporały się z Teamem Aces, wobec czego nadal pozostają w grze. Po wyrównanej batalii na Inferno mieliśmy okazję porozmawiać z liderką Warriors, która odniosła się między innymi do kondycji żeńskiej sceny zarówno w Polsce, jak i za granicą.


Tomasz Jóźwik: Zanim przejdę do pytań związanych z turniejem, na którym się znajdujemy, chciałbym poruszyć nieco inną kwestię. Jako że jesteś na żeńskiej scenie już od kilku lat, czy twoim zdaniem zmierza ona w dobrym kierunku?

Martyna "iXoRia" Stróżyńska: Zdecydowanie. W tym roku jest duża liczba eventów, dziewczyny mają gdzie się pokazać, mają też o co walczyć. Ten rok jest dla nas przełomowy, naprawdę bardzo fajnie się teraz gra.

Nie odnosisz wrażenia, że na naszym krajowym podwórku składy są zbyt niestabilne? Mam na myśli to, że często powstają typowo pod jeden turniej, a nie z myślą o dłuższej perspektywie. 

To problem większości drużyn i niestety jest mało stabilnych składów. Jest to problem polskiej sceny, ale myślę, że widać, że niektóre ekipy dążą do stabilizacji i do grania ze sobą przez dłuższy okres. Za przykłady mogą posłużyć AVEZ, Saiprah, my czy 40in90, chociaż one są raczej miksem.

Niewątpliwie jednym z największych problemów kobiecych drużyn jest brak wsparcia ze strony organizacji. Co musiałoby się stać, żeby organizacje chętniej otwierały żeńskie dywizje CS:GO?

Na pewno dziewczyny muszą do tego bardziej profesjonalnie podchodzić. Muszą trenować, cały czas walczyć o rozwój. Musimy dążyć do tego, żeby więcej dziewczyn grało w CS-a, gdyż to spowoduje, że pula talentów na scenie stanie się większa. Wtedy na pewno organizacje zaczną się nami bardziej interesować.

Wam się akurat poszczęściło, bo niedługo po wygraniu PACTit Challenge LADIES znalazłyście nowy dom w postaci Warriors Teamu i miałyście już szansę odbyć treningi w Actina House. Jak oceniacie panujące tam warunki do gry i przygotowań?

Gaming House jest świetnie przygotowany, spędziłyśmy tam tydzień, który był bardzo produktywny. Przygotowałyśmy każdą mapę praktycznie od nowa, zrobiłyśmy wszystko tak, jak powinno być to robione. Nic nam nie przeszkadzało, cały czas byłyśmy ze sobą, mogłyśmy obgadywać rzeczy na bieżąco i oglądać dema. Od strony samej organizacji, mamy zapewnione wszystko czego chcemy, jesteśmy wspierane na każdym kroku. Mamy opłacone wszystkie wyjazdy oraz bootcampy.

Podczas niedawno zakończonych Mistrzostw Polski Kobiet w E-Sporcie zajęłyście drugie miejsce, zaraz za plecami AVEZ. To wasze największe konkurentki w walce o miano najlepszej drużyny w kraju, a może wskazałabyś jakieś inne formacje?

Szczerze to był nasz pierwszy mecz na AVEZ na LAN-ie, ponieważ wcześniej nie miały okazji przyjechać ani na SUPER GAME e-sport, ani na PACTit. Nie wiem, czy są to nasze najpoważniejsze rywalki, na pewno najdłużej ze sobą grają i są bardzo dobrze przygotowane, co było zresztą widać także dzisiaj – wysoko wygrały z 40in90. Wcześniej bym powiedziała, że naszym największym przeciwnikiem było właśnie 40in90. W tej chwili cieszę się, że jest więcej takich ekip, bo muszę przyznać, że dziewczyny grają naprawdę dobrego CS-a. Trudno się na nie gra.

Przechodząc już do imprezy w Poznaniu, nie zaczęłyście jej zbyt dobrze. Dwa pierwsze mecze zdecydowanie nie poszły po waszej myśli, a szczególnie drugi z nich był dla was bolesny. W trzecim w końcu się przełamałyście – można powiedzieć, że kamień spadł wam z serca?

Masz rację (śmiech). Zresztą początek trzeciego spotkania też nie należał do najłatwiejszych, bo z tego co dobrze pamiętam, było już 0:7. Dziewczyny wiedziały, że nie mamy nic do stracenia i po prostu taka doza ignorancji nam pomogła nadrobić pewność siebie i wszystko zaczęło wychodzić. Po dogrywce udało się dociągnąć ten mecz, jestem z tego powodu bardzo zadowolona, mam nadzieję, że kolejny pojedynek również nam dobrze pójdzie (Warriors pewnie pokonały Team Baiters 16:6 na Mirage'u – dop.red.).

W Poznaniu mamy okazję obserwować dwie europejskie formacje, jednak żadna z nich nie należy do absolutnej światowej czołówki. Myślisz, że głównym problemem była stosunkowo niska pula nagród czy prestiż turnieju?

Wydaje mi się, że dziewczynom nie przeszkadza niska pula nagród, bo cieszymy się, gdy mamy możliwość grania o jakąkolwiek pulę. Turniejów, na których jest coś do wygrania w roku, jest mało. Wiem, że zespoły ze światowej topki miały przyjechać, ale nie wiem dlaczego zrezygnowały. Jest to impreza organizowana pierwszy raz, wszystko zależy od tego jak wypadnie tegoroczna edycja, czy będą kolejne i czy europejskie ekipy będą się na nich pojawiać.

Padają głosy, że krajowa scena potrzebuje aktywizacji, bardziej regularnych i zorganizowanych działań. Czy imprezy pokroju eLadies mogą pomóc w napędzeniu rodzimej sceny czy to na razie jest zbyt mało, żeby mówić o jakiejkolwiek poprawie?

To zdecydowanie nie jest zbyt mało. Drużyny, jak i organizatorzy różnych wydarzeń, mają problem z pozyskiwaniem sponsorów na kobiece turnieje i trzeba wykorzystywać każdą okazję ku temu, żeby pokazać, że można zrobić to profesjonalnie i na fajnym poziomie. Mam nadzieję, że ten turniej wyjdzie bardzo dobrze i w trakcie przyszłych edycji będziemy mogły chwalić się, jak wyglądały poprzednie.

W ostatnich miesiącach byłyście dominatorkami w Polsce, wygrałyście bowiem trzy duże imprezy z rzędu. Czy czujecie, że poza krajowymi sukcesami stać was na dobre wyniki na międzynarodowych turniejach i wskoczenie poziom wyżej?

Wydaje mi się, że jest to już tylko kwestią czasu i przełamania się pod względem psychicznym. My jesteśmy na to przygotowane, oglądałam DreamHacka i widziałam, w jaki sposób grały uczestniczące w nim zespoły. W założeniach mamy to samo co one i praktycznie to samo mamy przygotowane. Problem jest natury mentalnej, to kwestia wiary w to, że my też potrafimy robić duże rzeczy wtedy, kiedy trzeba, tak jak w naszym meczu z Teamem Aces. Wierzę, że zaskoczymy w kolejnych internetowych kwalifikacjach. 

Zahaczyłaś o temat DreamHacka - poza nagrodą finansową zwyciężczynie otrzymały przepustkę na zawody w Rotterdamie, co rozeszło się dość dużym echem w społeczności. Sądzisz, że zapraszanie żeńskich piątek do rywalizacji z męskimi ma przyszłość, a może jest to tylko jednorazowy przypadek? Mówi się przecież, że żeńskie składy nie są w stanie rywalizować z mężczyznami. 

Jeżeli żeńska scena będzie bardziej zaktywizowana, będzie więcej utalentowanych zawodniczek, to kiedyś ten poziom się wyrówna. Nie ma przecież żadnego powodu, dlaczego miałoby tak nie być. W tym momencie cieszę się, że powstała taka inicjatywa, że czołowe kobiece piątki będą zapraszane, chociażby dlatego, żeby móc zaprezentować swój potencjał. Będą mogły one również dowiedzieć się, ile brakuje im do męskich drużyn i nad czym muszą pracować.

Jakie są wasze plany na najbliższe tygodnie i miesiące? Jakie cele sobie stawiacie?

Małe wakacje od siebie (śmiech). W ostatnim czasie odbyły się dwa turnieje, pomiędzy nimi miałyśmy bootcamp, wcześniej też bardzo intensywnie trenowałyśmy praktycznie od początku roku. Po tych dwóch wspólnych tygodniach, kiedy grałyśmy w CS-a po dziesięć godzin dziennie, myślę, że należą nam się dwa tygodnie wolnego.


Śledź autora na Twitterze – Tomek Jóźwik
Śledź zawodniczkę na Twitterze – iXoRia