Słowo się rzekło. Jakiś czas temu Robin "Fifflaren" Johansson zapowiedział, że odwiedzi stream Richarda Lewisa, by odpowiedzieć o rzeczach związanych z jego pobytem w Ninjas in Pyjamas. Teraz wiemy już, że przygoda Szweda z rodzimą organizacją wcale nie była usłana różami.
Okazuje się bowiem, że dawny zarząd NiP-u niekoniecznie chciał dzielić się z zawodnikami pieniędzmi. – W ciągu całego 2014 roku zarobiłem 217 109 koron szwedzkich – przed opodatkowaniem. Muszę dodać, że to mniej niż średnia pensja w Szwecji. Gdybym w 2014 przeliczył to na dolary, to wyszłoby 35,5 tysiąca – przyznał Fifflaren. Formacja miała zresztą wykorzystywać niewiedzę i naiwność swoich graczy, w efekcie nie wypłacając im pełnych należnych kwot. Co więcej, w kontraktach zawarto niewyobrażalne dziś klauzule, które mówiły o tym, że organizacja mogła bez wiedzy członków zespołu decydować o wszelkich zmianach kadrowych, zaś osoby, które zostałyby odsunięte od zespołu, miały zostać pozbawione praw do jakichkolwiek rekompensat czy też zarobków.
Tak naprawdę jedynym momentem, gdy cała nagroda trafiła w ręce zawodników, był DreamHack Open Winter 2013. A wszystko dlatego, że organizatorzy... przelali pieniądze bezpośrednio na konta reprezentantów składu CS:GO. W przeciwnym wypadku finał byłby zapewne taki sam jak w przypadku innych imprez. Tak czy inaczej, Johansson miał nie być jedyną osobą, która w tamtym okresie poniosła szkodę majątkową. Bardzo szybko na Twitterze zareagował zresztą Mikail "Maikelele" Bill: – Pamiętam, jak po występie na Majorze w 2014 roku ówczesny CEO NiP-u powiedział mi, że z uwagi na fakt, iż jestem nowy w zespole, nie powinienem otrzymać tak samo dużo pieniędzy za sprzedane naklejki, co reszta składu. Wtedy zgodziłem się na to, bo była to moja pierwsza profesjonalna drużyna i czułem, że nie mam zbyt wiele do gadania – oświadczył 28-latek.
Wróćmy jednak do rozmowy z Fifflarenem, gdyż na tym absurdy się nie kończą. Johansson potwierdził bowiem, że Ninjas in Pyjamas wnikało nawet w życie prywatne graczy i to do tego stopnia, że ci musieli prosić swojego pracodawcę o zgodę na posiadanie dziewczyny. A wszystko rzekomo po to, by potencjalne partnerki nie odciągały ich uwagi od gry oraz zespołu. Niemniej wartym zauważenia jest fakt, że zarzuty o nieuczciwe traktowanie zawodników i niewypłacanie należnych im kwot miały dotyczyć także osób pracujących w NiP-ie obecnie, zaś w gronie poszkodowanych ma znajdować się nawet William "draken" Sundin, który członkiem ekipy był na przełomie 2017 i 2018 roku. W tych okolicznościach nie dziwi fakt, że włodarze organizacji postanowili odnieść się do tych zarzutów.
– Obecny zarząd przejął pełnię władzy dopiero w czerwcu 2016 roku, gdy stało się jasne, że potrzebny jest większy nadzór, dzięki któremu można by mieć pewność, że zespół funkcjonuje sprawnie, a wszystkie zobowiązania wobec graczy i partnerów są w pełni realizowane – wyznał Hicham Chahine, który obecnie pełni funkcję CEO Ninjas in Pyjamas. – Po tej zmianie skupiliśmy się na reagowaniu na jakiekolwiek problemy, na które zwrócono naszą uwagę – włączając w to wypłatę graczom wszystkich należnych z jakiekolwiek tytułu pieniędzy, rozpoczęcie oraz przejście przez proces działania ze szwedzkimi organami podatkowymi, oraz wprowadzenie struktur, które pozwalałby każdemu z zawodników na indywidualne zarządzanie zarobkami. Zaczęliśmy też przegląd dokumentów, w tym też umów zawodników, współpracując przy tym z profesjonalnymi radcami prawnymi. Wszystko po to, by poprawić jakość naszych działań. Wszystko to zostało zakończone i wprowadzone we wszystkich nowych kontraktach, które zaczynały się od końcówki 2016 roku – dodał.
Jednocześnie Chahine zapewnił, że wszystkie zaległości w stosunku do Fifflarena miały zostać uregulowane 20 września 2016 roku, czyli cztery dni po otrzymaniu odpowiedniej faktury. Co ciekawe, przyznał on też, że obecny pion zarządzający NiP-u współpracował z Johanssonem podczas okresu jego działalności na Twitchu i w 2017 roku zaproponował mu powrót do organizacji. Pełną treść oświadczenia NiP-u przeczytać można pod tym adresem.