Pewnie zauważyliście już, że pykam sobie z IB. Póki co nigdzie nie dochodzę, potrenuje z chłopakami i zagramy closed quali do V4 w ten weekend i wtedy zdecyduje, czy jednak chce mi się grac timowo jeszcze, czy nie.

To fragment ostatniej wiadomości Pawła "byaliego" Bielińskiego w mediach społecznościowych. Istnieje możliwość, że gracz, który na początku 2017 roku walczył w finale Majora, niedługo przestanie rywalizować na najwyższym poziomie. Co poszło nie tak?

Mówimy przecież o zawodniku, który w tym roku skończył dopiero 25 lat. Wydaje się, że jest to najlepszy wiek do profesjonalnego grania, w którym zawodnik oprócz umiejętności indywidualnych może zaoferować drużynie dojrzałość na serwerze oraz nabyte wcześniej doświadczenie. Przykłady Filipa "NEO" Kubskiego, Wiktora "TaZa" Wojtasa czy Patrika "f0resta" Lindberga pokazują, że wysoki poziom można utrzymywać nawet po trzydziestce. Ostatnie miesiące kariery Bielińskiego skłaniają do pewnych refleksji. Po pierwsze: z czego wynika fakt, że nie jest członkiem żadnego stabilnego składu? A po drugie: dlaczego w tak młodym wieku myśli już o traktowaniu CS-a z przymrużeniem oka?

Pierwsze odejście z Virtus.pro, które miało miejsce po zakończeniu londyńskiego Majora, wpłynęło pozytywnie na byaliego. Po rozstaniu z Niedźwiedziami strzelec nie chciał wiązać się z gotowymi drużynami i zbudował coś swojego. Powstała MIKSTURA, czyli piątka będąca połączeniem doświadczenia reprezentowanego przez Bielińskiego czy Macieja "Luza" Bugaja, z młodym tercetem – Patrykiem "Sidneyem" Korabem, Kamilem "Sobolem" Sobolewskim oraz Konradem "EXUSEM" Jeńczeniem. Miksowa ekipa niejednokrotnie stawała do walki w internetowych kwalifikacjach do dużych imprez, gdzie potrafiła zaskakiwać wyżej notowane formacje.

MIKSTURA jako jedna z dwóch rodzimych drużyn wywalczyła awans do zamkniętych kwalifikacji do Minora przed Intel Extreme Masters Katowice, pokonując na swojej drodze Team LDLC czy Red Reserve. Ekipa byaliego radziła sobie także na krajowym podwórku – okazała się najlepsza w sezonie zasadniczym czwartego sezonu Polskiej Ligi Esportowej, a potem uległa AGO Esports podczas lanowych finałów rozgrywek. Można powiedzieć, że MIKSTURA osiągnęła sukces także na innej płaszczyźnie – wypromowała Sidneya oraz Sobola, którzy na początku 2019 roku znaleźli zatrudnienie w Actina PACT.

Bohater tego tekstu też nie stracił na kilku tygodniach wspólnej gry z nieco mniej znanymi nazwiskami. Włodarze Virtus.pro nie zapomnieli o byalim i zaproponowali mu powrót do drużyny, która po nieudanym Minorze miała przyjąć zupełnie nową formę. Wtedy był to zrozumiały ruch, odświeżona kompozycja Virtusów na papierze prezentowała się naprawdę solidnie. Trudno było wówczas o zbudowanie lepszego, przynajmniej na papierze, składu. Nowa piątka Niedźwiedzi miała w teorii wszystko, by powrócić na salony – utalentowanego, agresywnego snajpera, nieźle strzelającego prowadzącego oraz trzech bazujących na aimie graczy.

Polskiemu superteamowi do bycia super brakowało jednak wiele i już w kwietniu doszło w nim do pierwszej zmiany, z kolei niedługo po powrocie z Charleroi Esports 2019 ekipę po raz drugi, ponownie na własne życzenie, w odstępie kilku miesięcy opuścił byali. Powodem decyzji 25-latka było "niedogadanie ról", co odbijało się na indywidualnych statystykach zawodnika. Rating na poziomie 0,95 dumy nie przynosi i jest zdecydowanie poniżej możliwości gracza takiego formatu. Drugi rozwód z VP rozpoczął trudny okres w karierze Bielińskiego, który trwa do dzisiaj. Nie chciałbym wygłaszać odważnych tez, bo nie znam gracza osobiście i nie wiem co siedzi w jego głowie, ale...

Odnoszę wrażenie, że byaliemu brakuje motywacji do gry. Przez chwilę był związany z adwokacikiem, również na moment reaktywował MIKSTURĘ i okazjonalnie wspierał inne sklejki. Nie widać u niego tego zapału, który miał w ostatnich miesiącach ubiegłego roku. Rezygnacja z dalszej gry w Virtus.pro sprawiła, że triumfator EMS One Katowice 2014 chyba pogubił się w swoich decyzjach, a może jego wolą od początku było porzucenie drużynowej gry. Niemniej jednak czy pogrążoną w kryzysie polską scenę stać, żeby już stracić tak zasłużonego dla niej strzelca? Moim zdaniem nie, bo przy odpowiednim podejściu były reprezentant rosyjskiej organizacji nadal byłby atrakcyjnym wyborem dla wielu czołowych nadwiślańskich zespołów. Najwyraźniej sam zainteresowany preferuje jednak grę w CS-a w nieco luźniejszym wydaniu, na co my nie mamy żadnego wpływu.


Wszystkie felietony z cyklu „QuickScope” można znaleźć pod tym adresem. Kolejny tekst już w następną środę w godzinach wieczornych.

 Śledź autora tekstu na Twitterze – Tomek Jóźwik