– Jeżeli jesteś graczem na poziomie pierwszego tieru i liczysz na świeży start dzięki najlepszym obiektom treningowym na świecie, odezwij się do mnie. Zapłacę twoją klauzulę wykupu i dam ci największe na świecie wynagrodzenie. Stwórzmy niszczycielską siłę – taki komunikat w świat po odpadnięciu Complexity Gaming z Majora puścił Jason Lake, czyli założyciel oraz dyrektor generalny wspomnianej organizacji.

Na miejscu fanów Complexity nie mógłbym usiedzieć w miejscu. Skoro najważniejsza osoba stojąca za organizacją zapowiada stworzenie "niszczycielskiej siły" i wygląda na to, że jest skłonna zainwestować każde pieniądze, to spodziewałbym się gwiazdorskich transferów. Na rynku znajdowały się przecież takie osobistości jak Marcelo "coldzera" David, Aleksi "Aleksib" Virolainen czy Nathan "NBK-" Schmitt, jednak żaden z wymienionych zawodników ostatecznie nie trafił do coL. Stanęło na zakontraktowaniu dwóch graczy – Benjamina "blameFa" Bremera z Heroic oraz Willa "RUSHA" Wierzby z Cloud9 – z czego żaden z nich w moim przekonaniu nie jest przedstawicielem pierwszego tieru.

Za 22-letniego Duńczyka jego aktualny pracodawca miał zapłacić aż pół miliona dolarów i zapewnić mu zarobki na poziomie 25 tysięcy dolarów miesięcznie. Imponujące kwoty zważywszy, że mówimy o strzelcu, który do tej pory właściwie niczego nie osiągnął. Niemniej Jason Lake, po tym jak otrzymał negatywną odpowiedź od Aleksiegob i przypuszczalnie kilku innych zawodników, działał w desperacji. Do startu nowego projektu koniecznie był mu potrzebny prowadzący, którego tak bardzo brakowało w poprzednim składzie Complexity. Niewykluczone, że przed wygłoszeniem ambitnych deklaracji CEO amerykańskiej organizacji nie zdawał sobie sprawy z tego, że gracze tieru 1 nie rosną na drzewach.

Na niekorzyść Lake'a działał również fakt, iż jego organizacja posiada swoją siedzibę za oceanem i od swoich reprezentantów wymaga przeprowadzki do Stanów Zjednoczonych. Dla zawodników ze Starego Kontynentu, którzy dobrze czują się w swoich ojczyznach, mają tam rodzinę oraz znajomych, zmiana kontynentu nie jest naturalnie najbardziej preferowaną opcją. Przekonać można ich tak naprawdę tylko na jeden sposób – poprzez podsunięcie pod nos lukratywnego kontraktu. Część graczy, szczególnie występujących w formacjach spoza ścisłej światowej czołówki (na przykład Heroic), może się na to skusić, ale reszta kieruje się innymi wartościami.

Właścicielowi Complexity na pewno nie można odmówić chęci – udał się na biznesową wycieczkę do Europy i rozmawiał z wieloma strzelcami na temat zmiany przynależności klubowej. Jednym z nazwisk na jego liście był Virolainen, który pomimo propozycji opiewającej podobno na milion dolarów nie chciał porzucać całego swojego dorobku i opuszczać rodzimej Finlandii. Jason Lake stał się ofiarą własnych słów, które sztucznie rozpaliły wyobraźnie sympatyków Complexity i niejako podwyższyły mu poprzeczkę. Jeżeli deklarujesz zbudowanie kolejnego międzynarodowego superteamu, to nie możesz potem wrócić z niczym i powiedzieć, że się przejęzyczyłeś. Z drugiej strony to autentycznie niefortunne, że Lake nie zdołał ściągnąć żadnego czołowego zawodnika.

Założyciel coL może i nie wrócił z niczym, ale czy nick pokroju RUSHA robi na kimkolwiek wrażenie? Nieszczególnie. Obecny skład drużyny raczej nie będzie gorszy od tego, który zbłaźnił się na Majorze, ale nie jest to także piątka od której można oczekiwać sukcesów. Nie będę zaskoczony, jeśli przed końcem roku dojdzie do następnych ruchów, ale też nie nie wyobrażam sobie sprowadzenia głośnego nazwiska. Bo niby dlaczego, skoro nie udało się to teraz?


Wszystkie felietony z cyklu „QuickScope” można znaleźć pod tym adresem. Kolejny tekst już w następną środę w godzinach wieczornych.

 Śledź autora tekstu na Twitterze – Tomek Jóźwik