Od kilku dni temat ogromnych protestów w Hongkongu w ogromnym stopniu przenika esport. Firmom takim jak Blizzard czy też Riot Games oberwało się już zresztą od społeczności za blokowanie wypowiedzi o zabarwieniu politycznym, toteż nic dziwnego, że Epic Games postanowiło postawić się w opozycji do obu wyżej wspomnianych firm.
Przypomnijmy, że na początku tygodnia Blizzard ukarał Chunga „blitzchunga” Ng Waia, gracza Hearthstone'a z Hongkongu, który podczas transmisji na żywo poparł demonstracje w swojej ojczyźnie. Azjata został wydalony z Grandmastera, odebrano mu też nagrody pieniężne, a ponadto zawieszono na rok – więcej na ten temat piszemy pod tym adresem. Według fanów swoistą cenzurę próbuje wprowadzić także Riot, na co może wskazywać fakt, iż komentatorzy Worlds 2019 za wszelką cenę próbują unikać wypowiadania nazwy Hong Kong Attitude, za każdym razem skracając ją do HKA.
Na całym tym zamieszaniu postanowili skorzystać twórcy Fortnite'a, którzy w komunikacie dla serwisu The Verge zapewnili, iż nie zamierzają oni zakazywać politycznej ekspresji. – Epic popiera powszechne prawo do prezentowania poglądów na temat polityki oraz praw człowieka. Nie będziemy banować czy karać graczy Fortnite'a i twórców treści za wypowiedzi na te tematy – możemy wyczytać w oświadczeniu. Fakt ten może nieco zaskakiwać, zwłaszcza że czterdzieści procent udziałów w Epic Games posiada chińska korporacja Tencent.
Z drugiej strony jest to dobra okazja do ocieplenia wizerunku. Zwłaszcza że niedawno Epic został pozwany przez pewne małżeństwo z Kanady, które zarzuciło deweloperom, że ci celowo uczynili Fortnite'a grą niezwykle uzależniającą, zwłaszcza dla dzieci. Więcej o tym przeczytać można tutaj.