Nie ma w niej takich zespołów, jak G2 Esports czy Griffin. Niemniej jest ona uważana przez wielu za grupę śmierci, z której wyjść może tak naprawdę każdy. Zapraszam do zapoznania się z sylwetkami drużyn, które w zbiorze C zawalczą o awans do finałowej ósemki Worldsów.

Uczestnicy

Grupa C

SK telecom T1

Fnatic

Royal Never Give Up

Clutch Gaming

Khan Bwipo Langx Huni
Clid Broxah Karsa Lira
Faker Nemesis Xiaohu Damonte
Teddy Rekkles Uzi Cody Sun
Effort Hylissang Ming Vulcan
kkOma (trener) YoungBuck (trener) Steak (trener) Thinkcard (trener)

SK telecom T1

fot. Riot Games LCK

Pierwsza (i jedyna) drużyna League of Legends na świecie, której udało się obronić tytuł mistrza świata i jako jedyna sięgnęła po Puchar Przywoływacza trzykrotnie. Jeżeli chodzi o sukcesy na Worldsach — tutaj SKT T1 pozostawia wszystkich w tyle. I nie ma co się dziwić – do tej pory każda obecność Fakera i spółki na MŚ kończyła się finałem z udziałem SKT. Brakowało jednak naprawdę niewiele, by tej koreańskiej drużyny tym razem zabrakło na najważniejszym turnieju w LoL-owym kalendarzu.

Można śmiało mówić o prawdziwym rollercoasterze emocji, jaki pojawił się w letnim splicie LCK. Tam zaledwie jedna porażka dzieliła podopiecznych SK telecom T1 od braku udziału w play-offach, co mogłoby doprowadzić do tego, że na Worldsach byśmy ich nie zobaczyli. Ale to, co Lee "Faker" Sang-hyeok i spółka uczynili w fazie pucharowej to istna poezja, a ludzie, którzy wcześniej oglądali raczej przeciętny letni sezon w wykonaniu SKT, przecierali oczy ze zdumienia. Zaczynali od pierwszej rundy i dostali się do samego finału, w którym pewnie pokonali drużynę, która – wydawałoby się – dokona w tym sezonie detronizacji – Griffin.

Obecność SKT T1 na Worldsach jest tym ciekawsza, że od zeszłego roku ekipa ta musiała zmagać się z naprawdę wielkimi problemami. Brak awansu na MŚ w 2018 roku, transfery, eksperymenty z dwoma składami. Wiele osób myślało, że to koniec SKT, które do tej pory było znane jako dominator światowej sceny. Były chwile, kiedy koreański superteam coraz bardziej przypominał kolosa na glinianych nogach, zwłaszcza po bardzo chybotliwym letnim splicie LCK. W końcówce jednak zamknięto krytykom usta, a na jednego z liderów wyrósł Kim "Clid" Tae-min. Faker nadal prezentuje swoje ponadprzeciętne umiejętności, ale to jego młodszy kolega gra pierwsze skrzypce. I robi to niezwykle skutecznie. Tytuł najbardziej wartościowego gracza w trakcie play-offów LCK zdobył aż cztery razy i jeśli zdoła utrzymać dotychczasową formę, to bez wątpienia będzie najjaśniej świecącą gwiazdą SK telecom T1.

Fnatic

fot. Riot Games

Są zespoły, które pomimo bycia jednymi z najsilniejszych drużyn mogą odczuwać niedosyt. Jedną z takich ekip może być Fnatic – drugie miejsce na ubiegłorocznych mistrzostwach świata, a w tym roku awans z drugiego miejsca po playoffach w LEC to dotychczasowy bilans pomarańczowo-czarnych. Finał letniego sezonu w Atenach był niezwykle emocjonujący, a do rozstrzygnięcia starcia z G2 Esports potrzeba było aż pięciu map. Jednak po raz kolejny to ekipa z Marcinem „Jankosem” Jankowskim udowodniła swoją wyższość. Niemniej Martin "Rekkles" Larsson i kompani mają coś sobie i innym do udowodnienia i na pewno chcą pokazać, że zeszłoroczna obecność w finale nie była przypadkowa. Ponadto, jako jedni z niewielu walczyli w tym roku jak równi z równym z G2, które przez wielu jest typowane do bycia najsilniejszą formacją na świecie, zwłaszcza po wygranym MSI.

A patrząc na konkretne osoby w drużynie – najlepiej wydają się prezentować Mads „Broxah” Brock-Pedersen i wspomniany Rekkles, którzy w letnim splicie byli najczęściej doceniani przez ekspertów i analityków, jeżeli chodzi o kreowanie gry zespołu i to na nich będzie spoczywać odpowiedzialność wzięcia ciężaru gry na swoje barki. Biorąc pod uwagę Fnatic jako jednostkę, to być może nie posiada takiego „pierwiastka szaleństwa” jak G2, jednak gra tej formacji jest zorganizowana, uporządkowana i uderza zazwyczaj w najsłabsze punkty rywala. Fnatic, pomimo tego, że trafiło do grupy śmierci, ma duże szanse na wyjście z pierwszego miejsca.

Fnatic ma również piękną historię związaną z występami na mistrzostwach świata. Przede wszystkim – triumf podczas sezonu pierwszego, który szczególne miejsce zajmuje także w sercach kibiców z naszego kraju, wszak częścią ówczesnej drużyny był Maciej "Shushei" Ratuszniak. I choć sukces ten przez wielu jest dewaluowany między innymi z uwagi na format rozgrywek, to faktów nie ma co naginać: na tamtych zawodach to FNC było najlepsze. Kolejne edycje Worldsów także były dla Fnatic dość udane – dwa razy pomaraończowo-czarni kończyli swoją przygodę dopiero na półfinale, a w zeszłym roku byli o jedno BO5 od mistrzostwa świata.

Royal Never Give Up

Uzi
fot. Riot Games

RNG zawsze był naprawdę groźnym i niewygodnym rywalem i nigdy nie zakończył rozgrywek wcześniej niż w ćwierćfinale, co dodaje jeszcze większego smaczku całej rywalizacji w fazie grupowej. Tegoroczny sezon był dla graczy Royal Never Give Up całkiem udany — po zajęciu trzeciego miejsca w letnim splicie dotarli aż do finału chińskich play-offów. I pomimo tego, że buławę pierwszej drużyny w Chinach oddali FunPlus Phoenix, to wciąż mogą śmiało mówić o sobie jako jednej z najlepszych drużyn na świecie.

Prawdziwym sercem zespołu — bez dwóch zdań — jest Jian „Uzi” Zi-Hao. Uważany przez wielu za najlepszego strzelca ze wszystkich co roku pokazuje doskonałą formę, stanowiąc śmiertelne zagrożenie dla każdej dolnej alei. I na pewno będzie to najsilniejszy punkt zespołu — Uzi potrafi bez większych problemów potrafi pokonać każdego przeciwnego AD Carry i wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. A nawet, jeżeli RNG nie uda się zagrać wokół swojego najlepszego zawodnika, to na uwagę zasługują także dwie osoby — Hung „Karsa” Hao-Hsuan oraz Li „Xiaohu” Yuan-Hao. Ten pierwszy to jedyny gracz spoza Chin w zespole (Tajwan). Od momentu rozpoczęcia gry w RNG w grudniu 2017 roku pokazuje się z coraz to lepszej strony. Xiaohu to kolejna obok Uziego osoba, która jest w stanie wziąć większość ciężaru gry na swoje barki. Dzięki jego szerokiej puli bohaterów opierającej się na agresywnych midlanerach oraz skalujących się carry jest w stanie zaadaptować się do różnorodnych warunków gry. I kiedy to właśnie ADC Royal Never Give Up nie będzie w stanie, to midlaner będzie dawał z siebie wszystko, aby poprowadzić swój zespół do zwycięstwa.

Trzy zespoły, gdzie historia i forma każdej z nich wskazuje na to, że to między nimi rozegra się ostateczna walka o awans. Niemniej nie można zapominać o ostatniej drużynie, czyli...

Clutch Gaming

fot. Riot Games

Szczerze? Nie zazdroszczę zawodnikom tej drużyny. Clutch Gaming trafiło do potencjalnie najgorszej dla nich grupy. Jako trzeci zespół z Ameryki zmierzą się z liderami bądź wiceliderami teoretycznie najsilniejszych regionów bądź krajów na świecie — Europy, Korei oraz Chin. Z pozycji kompletnego underdoga meldują się jako czwarty zespół w grupie. I mam cichą nadzieję, że na tej samej pozycji rozgrywek nie zakończą. Choć wiele czynników mogłoby wskazywać na to, że będą chłopcem do bicia, tak historia nie raz pokazała, że teoretycznie słabsze zespoły płatały figle i dokonywały cudów.

No właśnie, à propos historii. Nie przemawia ona specjalnie za amerykańską formacją. Drużyna powstała w 2017 roku i są to ich pierwsze mistrzostwa świata. W LCS zdążyli zaskarbić sobie miano nieprzewidywalnej drużyny, która stała się m.in. zmorą utytułowanego Team SoloMid. W letnich playoffach zaskoczyli wszystkich i wywarli pozytywne wrażenie bardzo wyrównanymi meczami na Team Liquid czy Counter Logic Gaming, które, na ich nieszczęście, przegrywali po pięciu zaciętych mapach. Pomimo porażek Clutch Gaming nie poddawało się i dowiodło, że stać go na wiele. W Regional Qualifier przeszło przez wszystkie rundy, pokonując po drodze FlyQuest, następnie mszcząc się na CLG, a w wielkim finale zwyciężając legendę niejednych Worldsów i amerykańskiego regionu, czyli wspomniane wcześniej TSM. Po wygranej z tą trzecią formacją było już pewne – Clutch Gaming pojedzie na Worlds jako trzecia drużyan Ameryki Północnej.

Jednego nie można odmówić — trzon drużyny stanowią doświadczeni zawodnicy. Mowa tutaj głównie o Heo „Hunim” Seung-hoon, niezwykle utalentowanym zawodniku z górnej alei, który ma na swoim koncie arcyrzadkie osiągnięcie — miał okazję grać na Worldsach, reprezentując drużyny z trzech różnych regionów. Ponadto, patrząc na niektóre wywiady, nie można mu odmówić motywacji potrzebnej, aby poprowadzić swoją drużynę ku mistrzostwu. Nie wolno zapominać też o jego niestandardowych wyborach, które niekiedy naprawdę potrafiły napsuć krwi rywalom na najwyższym poziomie. W mojej pamięci zachował się mecz z 2015 roku, gdzie Invictus Gaming podejmowało Fnatic. Tam właśnie zabłysnęła Riven Huniego, która, na nieszczęście chińskiego przeciwnika okazała się być narzędziem zniszczenia w jego rękach.

Tuż obok niego wystąpi również inny, solidny gracz z Korei Południowej i w moim odczuciu to na tej dwójce opierała się i opierać się będzie gra tegoż zespołu. Mowa o Nam „Lirze” Tae-yoo, który tak jak Huni przeniósł się z Korei do Ameryki w poszukiwaniu szczęścia. I można powiedzieć, że na swój sposób je znaleźli — są wśród 16 najlepszych zespołów na świecie i mają szansę, aby udowodnić swoją wartość, a jeżeli będzie im dane również poprowadzić zespół do wyjścia z grupy. Jednak nie oszukujmy się – będzie to zadanie piekielnie trudne. Niemniej trzymam za nich kciuki i gdzieś z tyłu głowy cały czas mi przelatuje myśl, że CG może być czarnym koniem tego turnieju i zaskoczyć wszystkich. Czy tak będzie? Na to pytanie pierwsze odpowiedzi uzyskamy już w najbliższą sobotę, kiedy to Clutch Gaming się o 15:00 w swoim pierwszym meczu przeciwko Royal Never Give Up.

Predykcje

Bartek "Birtek" Kuczyński Dawid Pątko
# Drużyna # Drużyna
1. Fnatic 1. SK Telecom T1
2. SK Telecom T1 2. Fnatic
3. Royal Never Give Up 3. Royal Never Give Up
4. Clutch Gaming 4. Clutch Gaming
Daniel Kasprzycki Łukasz "Krazas" Kocjan
# Drużyna # Drużyna
1. SK Telecom T1 1. SK Telecom T1
2. Fnatic 2. Royal Never Give Up
3. Royal Never Give Up 3. Fnatic
4. Clutch Gaming 4. Clutch Gaming

Faza grupowa Mistrzostw Świata w League of Legends rozpocznie się już 12 października. Szczegółowy harmonogram, a także wszelkie niezbędne informacje o Worlds 2019 znaleźć można w naszej relacji tekstowej: