Dzisiaj polską społeczność League of Legends obiegła niezwykle zaskakująca informacja – Adrian "hatchý" Widera pożegnał się z devils.one, gdzie pracował przez cały rok 2019. Gdy wieść ta ujrzała światło dziennie, wielu zachodziło w głowę, jakie były powody tejże decyzji. Kilka godzin później sam hatchý za pośrednictwem swojego Twittera opublikował oświadczenie... które tak naprawdę zamiast odpowiedzi stawia jeszcze więcej pytań.

Przede wszystkim Widera dał do zrozumienia, że cała sytuacja spadła jak grom z jasnego nieba i żadna ze stron nie mogła przewidzieć takiego obrotu spraw. – Jestem pewien, że jeszcze parę dni temu zarówno ja, jak i cała nasza organizacja uznałaby, że ktoś upadł na głowę, gdyby powiedział, że dziś mnie tu już nie będzie – wyznał 26-latek. – Wiem, że to wszystko brzmi bardzo enigmatycznie, ale są momenty, w których tak właśnie musi być dla dobra ogółu. W skrócie – siła wyższa – dodał.

Teraz pozostaje pytanie, co dalej z hatchým. I na dobrą sprawę jest to niemała zagwozdka również dla niego samego. Jak przyznał, najbardziej naturalny wydawał się wyjazd za granicę i poprowadzenie drużyny spoza Polski. Celem Widery jest jednak wspieranie nadwiślańskiej sceny. – Wróciłem do Polski, by rozwijać esport tutaj. I chciałbym sprawdzić, w jakim stopniu działanie na polskim rynku jest jeszcze możliwe. Od dłuższego czasu pieniądze nie były moim głównym wyznacznikiem, kiedy wybierałem miejsce swojej działalności – powrót do Polski po pracy w czołowych zagranicznych teamach właściwie zawsze oznacza mniejsze wynagrodzenie, nawet kilkukrotnie – oznajmił były szkoleniowiec devils.one.

Być może kolejnym przystankiem hatchý'ego wcale nie będzie trenerka. Widera nie wyklucza m.in. powrotu do publicystyki. – Ciekawym jest dla mnie kierunek tworzenia contentu, myślę też o powrocie do formy pisanej i do felietonów – których pisałem przed laty sporo – oznajmił. 26-latek byłby tym bardziej skory podjąć tę pracę, biorąc pod uwagę, że teraz nie limitowałyby go ograniczenia wynikające z pozycją trenera zespołu. – Wielokrotnie oglądając mój stream czy vlogi widzieliście, że muszę gryźć się w język – z prostego powodu, tworzyłem materiały również bezpośrednio dla swojej rywalizacji. Szukając więc pozytywów – teraz takiego ograniczenia bym nie miał – oznajmił Widera.

Tak więc choć przyszłość jest owiana tajemnicą, to hatchý jest otwarty na wszelkie drogi rozwoju – od powrotu do trenowania, przez współpracę z różnej maści podmiotami działającymi w esporcie, czy to serwisy informacyjne, czy organizatorzy rozgrywek, czy nawet z samym Riot Games. Na efekty przyjdzie nam poczekać, a sam Widera daje sobie miesiąc. – Czeka mnie wiele takich rozmów. Chętnie porozmawiam z każdym, kontaktować się ze mną można wstępnie na Twitterze lub przez maila – napisał hatchý. Jak jednak przyznał, bardziej zależy mu na dłuższej współpracy. – Nie czuję radości na myśl o tym, że znów miałbym coś robić przez chwilę. Im większy potencjał na długoterminową współpracę, tym bardziej atrakcyjna będzie dla mnie oferta – stwierdził.

Całe oświadczenie hatchy'ego można znaleźć pod tym adresem.