Po niemalże roku spędzonym na rywalizowaniu w hiszpańskiej oraz włoskiej lidze Sebastian "Sebekx" Smejkal wraca do Polski. Jeden z najbardziej doświadczonych midlanerów naszego kraju postanowił po raz kolejny przywdziać barwy klubu, który reprezentował przez kilka lat. Mowa tutaj oczywiście o Illuminar Gaming, które nie tak dawno temu pożegnało się z Gawłem "Kashtelanem" Paprzyckim. Jak wyglądały europejskie wojaże Sebekxa? Dlaczego nie był w stanie zawojować zagranicznych scen? Co skłoniło go do powrotu na polskie podwórko? Między innymi o tym porozmawialiśmy z nowym nabytkiem Illuminar.


Daniel Kasprzycki: Do maja bieżącego roku rywalizowałeś jeszcze w trykocie Movistar Riders. Ostatecznie zaliczyliście spory zjazd w trakcie sezonu i nie zakwalifikowaliście się do play-offów. Jakie myśli towarzyszyły ci, gdy straciliście wszelkie szanse na walkę w fazie pucharowej?

Sebastian "Sebekx" Smejkal: Tak naprawdę ogarnęliśmy się dopiero w środku splitu i wtedy awansowaliśmy aż na pierwsze miejsce w lidze. Na początku jednak w organizacji wcale nie było aż tak kolorowo, jak by się mogło wydawać. Jeszcze przed ogłoszeniem składu napotkałem pierwszy problem. Większość tryoutów graliśmy z innym dżunglerem, z którym zresztą bardzo dobrze mi się współpracowało. Niestety dostał on lepszą ofertę z innej organizacji i zdecydował się odejść, a my zostaliśmy na lodzie i musieliśmy na szybko znaleźć nowego leśnika. Rozpoczęliśmy split z innym dżunglerem, niż planowaliśmy, co zdecydowanie wpłynęło na nasze pierwsze występy. Nie jest to jednak jedyna sprawa, która przeszkadzała nam w osiąganiu lepszych wyników, bo na początku fazy ligowej w drużynie ciągle ktoś chorował, przez co spędzaliśmy o wiele mniej godzin na treningach. Dodatkowo po paru tygodniach współpracy dokonano znaczącej modyfikacji w sztabie szkoleniowym, bo zmieniono nam głównego trenera. Później nareszcie przyszedł czas stabilizacji, gdyż mogliśmy trenować regularnie z nowym szkoleniowcem, dzięki czemu udało nam się awansować na pierwsze miejsce w lidze. Kiedy dotarliśmy już tak daleko i byliśmy jedną nogą w play-offach, to strasznie się rozluźniliśmy. Najpierw przegraliśmy kilka gier i niezbyt się tym przejęliśmy, ale kiedy dotarło do nas, że nie mamy już marginesu błędu i absolutnie musimy wygrywać, to wkradł się ogromny stres i obniżyliśmy loty. Skończyło się tak, że z pierwszego miejsca spadliśmy na siódme i nie dostaliśmy się do play-offów, niestety.

iBo stwierdził, że Movistar nie chciało robić większych zmian w składzie mimo porażki. Prowadziłeś w ogóle rozmowy o pozostaniu w zespole?

Po zakończeniu wiosennej rundy Deilor przeprowadzał rozmowy z każdym z ówczesnych zawodników, pytając nas o wszystkich graczy, sztab, problemy zespołu w trakcie splitu i zapisywał wszystkie najważniejsze informacje. Movistar następnie zorganizowało tryouty, do których zaproszono również mnie. Poszło mi wtedy dosyć słabo i postanowiono zatrudnić innego midlanera, czyli naszego zmiennika, Miniduke'a. Ogólnie rzecz biorąc, skończyło się tak, że nikt ze starego składu MRDS nie został w ekipie.

A czy przez te tryouty oraz wciąż ważny kontrakt nie miałeś problemów ze znalezieniem nowego domu w przerwie między splitami?

Tryouty nie stanowiły tutaj większego problemu, ale dłuższy kontrakt rzeczywiście trochę zablokował moje możliwości. Czekałem, aż umowa dobiegnie końca, żeby napisać post o poszukiwaniu nowej drużyny. Kiedy już faktycznie ogłosiłem, że jestem otwarty na negocjacje, to niestety było już za późno, bo większość zespołów miała już skompletowane składy. Oprócz tego wiele organizacji podpisywało umowy z zawodnikami na cały rok, więc kiedy ogłosiłem, że szukam zespołu, to odzew był bardzo mały.

Były zatem jakieś inne oferty oprócz tej z Samsung Morning Stars?

Otrzymałem jeszcze ofertę z pewnej niemieckiej drużyny, ale pojawiła się ona dość wcześnie i organizacja ta chciała, abym już tydzień później przeprowadził się do Berlina. Ja chciałem poczekać i sprawdzić, czy ktoś inny jeszcze się odezwie, dlatego też nie przyjąłem tej oferty.

Możesz zdradzić co to była za drużyna?

To było Unicorns of Love, ale niestety nie to rosyjskie.

W trakcie sezonu Wisła Płock zwracała się do ciebie o pomoc w Ultralidze. Miałeś jakieś inne opcje powrotu do gry na polskim podwórku jeszcze przed podpisaniem kontraktu?

Wisła Płock napisała do mnie w trakcie splitu, kiedy byłem już pod kontraktem we Włoszech, więc nawet jeśli bym bardzo chciał, to nie mógłbym dołączyć do Wisły. Innych opcji tak naprawdę nie było, bo nikt się ze mną nie kontaktował przed rozpoczęciem splitu.

Rozważałeś w ogóle powrót do Polski po tym nieudanym epizodzie w Movistar Riders?

Chciałem jeszcze raz spróbować sił za granicą. Wcześniej przez dobre trzy lata grałem bez przerwy w Polsce i chciałem sprawdzić się w innym regionie. Widziałem, że niektórzy gracze wyjeżdżają za granicę, dlatego sam pragnąłem sprawdzić, jak mi tam pójdzie, oraz poznać nowe życie, zdobyć nowe doświadczenia i zaznać rutyny w gaming housie za granicą. Nie miałem zamiaru po jednej nieudanej próbie składać broni i wracać do Polski.

Jakie w takim razie z perspektywy czasu zauważyłeś zalety wyjazdu do Hiszpanii czy też Włoch?

Główną zaletą było zdobywanie nowych doświadczeń. Oprócz tego miałem okazję poznać nowych ludzi, szlifować język angielski i przede wszystkim zobaczyć inną kulturę. Jak dla mnie decyzja o wyjeździe była bardzo dobra i zdecydowanie fajnie było wyjechać.

Koniec końców znalazłeś się w Samsungu. Poprzedni skład tej organizacji odnosił sukcesy na włoskiej scenie, ale to chyba nie był jedyny aspekt, który przekonał cię do podpisania kontraktu?

Ze wszystkich opcji, które się wtedy pojawiły, Samsung wydawał się najlepszy. Zespół ten wcześniej zajął drugie miejsce w lidze, a w finale był o włos od zwycięstwa. Wydawało mi się zatem, że ten skład ma potencjał i skusiła mnie też sama nazwa sponsora tytularnego organizacji. Poza tym obiecano nam, że dostaniemy sprzęt od Samsunga i ogólnie rzecz biorąc, na początku oferta klubu wydawała się fantastyczna. Myślałem też, że we włoskiej lidze jest dość słaby poziom i powinno być mi łatwo dostać się na EU Masters, ale później okazało się, że jest zupełnie inaczej.

Wspominałeś też o testowaniu sprzętu i gier. Jak to wyglądało w rzeczywistości?

O grach tak naprawdę tylko nam mówiono, ale koniec końców nie mieliśmy okazji ich sprawdzić. Testowaliśmy natomiast monitory Samsunga, co jak dla mnie było bardzo ciekawym doświadczeniem. Na miejsce przyjechało około pięciu Koreańczyków oraz prowadzący projekt, którzy podzielili wszystkich podopiecznych organizacji na dwie grupy, bo oprócz dywizji LoL-a, była tam też ekipa z Overwatcha oraz Apex Legends. Dostaliśmy 40-stronicowy arkusz, w którym wpisywaliśmy opinie na temat różnych monitorów innych firm. Proszono nas o ocenianie każdego najmniejszego nawet szczegółu, a następnie mieliśmy okazję sprawdzić najnowsze monitory Samsunga, których jeszcze nie było na rynku. Oczywiście w ich przypadku również mieliśmy za zadanie ocenić wszystkie elementy. Cały proces testów trwał około czterech godzin i według mnie był czymś wartym przeżycia, dlatego przykro mi, że testy pojawiły się tylko jeden raz.

Co poza tym zapewniał wam Samsung jako organizacja esportowa?

Samsung posiadał swój własny budynek o nazwie Esports Palace, gdzie na samym dole znajdował się ogólnodostępny bar esportowy, piętro wyżej było pełno stanowisk do gry, natomiast na samej górze mieściła się przestrzeń treningowa, do której tylko gracze mieli dostęp. Mieliśmy możliwość trenowania w tym biurze, natomiast na co dzień wszyscy mieszkaliśmy w gaming housie, który był oddalony jakieś dziesięć minut samochodem, więc było to naprawdę dobrze przemyślane i zorganizowane.

fot. twitter.com/MorningStarsET

Wspominałeś, że przed rozpoczęciem sezonu nastawiałeś się na walkę o EU Masters. Jakie odniosłeś wrażenia po pierwszych scrimach ze swoją nową drużyną?

Od razu zauważyłem, że poziom we Włoszech jest nieco niższy niż w czołowych ligach Europy, a sami gracze są o wiele mniej doświadczeni. Posłużę się nawet przykładem przeglądania VOD-ów po meczach, bo w SMS nie wyglądało to jakoś szczególnie dobrze. Pracowałem w poprzednich drużynach z dużo bardziej doświadczonymi trenerami jak Veggie, LeDuck czy też Deilor, dlatego też wiedziałem, jak to powinno działać. W Samsungu było jednak tak, że przyglądaliśmy się tylko momentom, w których zginął dany gracz i trener wytykał nam błędy, mówiąc, że nie powinno nas tutaj być albo, że źle zagraliśmy mechanicznie. W poprzednich formacjach było zupełnie inaczej, bo sporo mówiliśmy o makro oraz ustawieniach przed podejmowaniem walki o ważne cele na mapie, przez co oglądanie VOD-ów miało większy sens. Mimo wszystko o dziwo nasze scrimy wychodziły całkiem dobrze. Głównie odbywaliśmy sparingi ze średnimi hiszpańskimi drużynami i wygrywaliśmy większość spotkań, co było dla mnie strasznie dziwne, bo nie dość, że Włochy są gorszym regionem od Hiszpanii, to w dodatku nasz skład na papierze był teamem ze średniej półki w naszej lidze. Scrimowaliśmy nawet z nowym zespołem Movistar Riders i udało nam się dwa razy wygrać większość meczów, więc to również było dla mnie zadziwiające. Zdarzyło się nawet grać przeciwko iHG i również byliśmy lepsi, więc te wyniki scrimów wcale nie były najgorsze, co mogło napawać optymizmem przed zbliżającymi się play-offami.

Nie przełożyło się to na oficjalne gry, bo nie poszło wam najlepiej w lidze, a w play-offach ulegliście w ćwierćfinale późniejszym triumfatorom zmagań, CP Sparks. Co tak naprawdę było problemem drużyny?

Według mnie spora część problemów wynikała z błędów po stronie osób zarządzających organizacją. Mieliśmy spore trudności z dogadaniem się z menadżerami i często pojawiały się kłótnie. Dużo czasu traciliśmy w trakcie dnia na czekanie na spóźniające się osoby albo na dostawę z jedzeniem, przez co nie graliśmy tyle solo queue, ile byśmy chcieli. Raz zdarzyła się nawet kłótnia naszego dżunglera z menadżerami. Doszło do tego, że dżungler, któremu ciągle przerywali podczas dyskusji, powiedział do nich, żeby się zamknęli, a ci w ramach kary zabronili mu uczestniczyć w scrimach oraz nie pozwolili  grać jednej oficjalnej gry w innym turnieju. Co więcej, kłótnia ta zdarzyła się na parę dni przed rozpoczęciem play-offów PG Nationals. Od razu powiedziałem im, że jeśli organizacji zależy na jak najlepszym wyniku, to powinna pozwolić mu trenować razem z drużyną na scrimach, na co menadżerowie odpowiedzieli, że dla nich wygrywanie nie jest tak ważne, jak zachowanie. W tamtym momencie zorientowałem się, że coś jest z tą organizacją nie tak, ale niestety nie mogłem nic więcej zrobić.

A jak to wyglądało wewnątrz drużyny? Dogadywaliście się?

Pomiędzy graczami wszystko było w porządku. Lubiliśmy się nawzajem i dobrze się dogadywaliśmy. Słabe wyniki były spowodowane głównie tym, że gracze nie mogli się w pełni skupić na grze, tylko musieli przejmować się problemami wynikającymi z niekompetencji personelu.

Koniec końców po nieudanym splicie rozegrałeś z drużyną jeszcze tylko ostatnie turnieje i odszedłeś. Co poszło nie tak na ESL EuroCup, gdzie grało też devils.one?

Dograłem z nimi w zasadzie tylko ESL EuroCup, bo w pozostałych turniejach Samsung występował już z midlanerem z Włoch. Wówczas w połowie scrimów udział brał Cohle, bo SMS musiało wystawić trzech Włochów w składzie do innych turniejów. Mimo wszystko ja i tak nie chciałem z nimi dłużej grać, tylko dokończyć EuroCup i się stamtąd wynieść. Tam zresztą trafiliśmy w półfinale na EURONICS Gaming i w teorii była to dla nas darmowa wygrana, bo zgarnęliśmy pierwszą mapę, a w trzeciej mieliśmy ponad osiem tysięcy złota przewagi i zdobyliśmy dwa Infernale. Niestety jeden niefortunny Baron zniszczył nam nadzieje na finał, gdyż przeciwna drużyna o wiele lepiej się skalowała. Problemy komunikacyjne wynikały wtedy z tego, że nie trenowaliśmy już wspólnie za dużo, bo zespół musiał też scrimować z włoskim midlanerem. Widać było, że brakowało nam zgrania i nie potrafiliśmy skończyć gry nawet, gdy byliśmy na takim prowadzeniu.

Dopiero po tych zawodach zacząłeś brać udział w testach do innych zespołów, czy może miałeś już dogadany transfer do innej organizacji?

Już przed rozpoczęciem finałów ESL EuroCup rozgrywałem pierwsze mecze testowe w Illuminar Gaming. Podczas turnieju we Włoszech miałem już świadomość, że najprawdopodobniej wrócę do iHG, dlatego też nie bałem się o swoją przyszłość, odchodząc z Samsunga.

Kto tak naprawdę jako pierwszy skontaktował się z tobą w sprawie transferu do Illuminar?

Veggie. Fryderyk napisał do mnie, że chce zrobić tryouty na koniec sezonu, a ja nie zastanawiałem się zbyt długo. Myślałem jednak, że będą to większe testy, na których pojawi się więcej graczy, ale koniec końców było tak, że tylko ja byłem sprawdzany i nie brano nikogo innego pod uwagę. Graliśmy więc w stałej piątce i jeśli miałbym teraz podsumować, jak to wychodziło, to powiedziałbym, że tryouty poszły mi świetnie, bo dobrze się na nich pokazałem. Gracze i sztab szkoleniowy najwidoczniej nie czuli potrzeby testowania innych zawodników.

Nie obawiasz się, że przez epizod we Włoszech mogłeś nieco obniżyć loty pod względem mechanicznym lub drużynowym? Sam wspominałeś, że region ten nie jest uważany za szczególnie wybitny.

Nawet jeśli gra się w gorszej drużynie, to i tak można zachować wysoki poziom mechaniki. Mimo że miniony rok nie był dla mnie udany, to i tak się dużo nauczyłem. Szczególnie mówię tutaj o okresie w Movistar Riders, bo miałem okazję pracować tam z takimi trenerami, jak LeDuck i Deilor, którzy mają ogromną wiedzę o grze. Szkoda jednak, że w Movistar Deilor był z nami tylko raz na tydzień lub jeszcze rzadziej. Myślę, że gdyby był z nami codziennie, to spokojnie dostalibyśmy się wtedy do play-offów. Tak czy inaczej w tym sezonie nauczyłem się dużo i mimo braku sukcesów, stałem się lepszym graczem i mogę to przenieść na polską scenę.

Wracasz do domu, ale musisz wejść w buty Kashtelana, który był uważany za jednego z najlepszych midlanerów w Polsce. Czujesz, że jesteś w stanie godnie go zastąpić?

Tak, jestem pewny, że jestem w stanie dobrze zastąpić Kashtelana. Kiedy jeszcze grałem w Polsce w Szacie Maga, to przecież szło mi naprawdę dobrze i potrafiłem wygrywać z Humanoidem czy Gawłem. Poza tym byłem jednym z najlepszych polskich midlanerów przez długi czas. Wcześniej w Illuminar również trzymałem wysoki poziom i nie wydaje mi się, że przez ten jeden rok nagle wszyscy wskoczyli na wyższy pułap. Czuję, że będę się dobrze prezentować na tle innych i pokażę to w oficjalnych meczach.

Illuminar to jedna z najbardziej lubianych w naszym kraju drużyn League of Legends. Fani co split oczekują od zespołu przynajmniej awansu do EU Masters, lecz od roku się to nie udaje. Nie obawiasz się ciążącej na tobie presji? Pewnie będziesz rozliczany z każdego błędu i porównywany z Kashtelanem.

Presja to jest coś, z czym miałem do czynienia niejednokrotnie w swojej karierze. Miewałem takie momenty, kiedy musiałem grać pod o wiele większą presją. Mówię tutaj szczególnie o okresie, gdy występowałem w Challenger Series. Wówczas nie było innych turniejów czy podziału na regiony i oficjalne ligi, więc jeśli nie dostałeś się do CS, to nie miałeś co robić przez kilka miesięcy i musiałeś czekać na kolejne kwalifikacje. Dodatkowo wszystkie spotkania były wtedy rozgrywane systemem BO1, więc absolutnie musiałem stanąć na wysokości zadania w każdym starciu. Pamiętam też, że spora presja ciążyła na mnie, gdy w projekcie Hatchy'ego zostałem wybrany zamiast Overpowa. Remigiusz miał o wiele więcej fanów i byłem rozliczany z każdego, nawet najmniejszego błędu. Dlatego właśnie wydaje mi się, że presja, która spotka mnie po powrocie do Illuminar, nie będzie niczym, z czym nie miałbym okazji spotkać się wcześniej. Bez problemu będę mógł sobie z tym poradzić tak, jak robiłem to w poprzednich przypadkach.

fot. Ultraliga

Jak w ogóle współpracuje ci się z Rybsonem? Wiele osób wspomina o tym, że jest to zawodnik, który potrafi sprawić problemy, ale jaki jest według ciebie w grze i poza nią?

Jeśli chodzi o problemy poza grą, to nie mają one dla mnie absolutnie żadnego znaczenia, bo te można łatwo naprawić. Dla mnie najważniejsze jest wygrywanie i to, jak dany gracz radzi sobie w trakcie meczu. Z Rybsonem współpracuje mi się świetnie. Jest solidny pod względem mechanicznym, a poza tym jest graczem, którzy się bardzo stara i szybko się uczy. Słyszałem, że miał problemy z presją w grach, ale to pewnie było spowodowane tym, że były to jego początki w tak dużej i znanej organizacji. Po takim czasie w iHG pewnie nie będzie się już tak przejmować i stanie się o wiele lepszym graczem. Mam wrażenie, że Rybson pokaże się z dobrej strony w nadchodzącym sezonie Ultraligi oraz w PLE.

Swoją drogą to ciekawa kwestia, że Rybson w Akademii, gdzie mógł, a nie musiał, był obiektem ciągłej fascynacji ekspertów i fanów, podczas gdy w Illuminar każdy wieszał na nim psy za najmniejsze błędy.

O wiele łatwiej jest grać, gdy wchodzisz do meczów z pozycji underdoga. Kiedy nie ciąży na tobie żadna presja, to możesz sobie pozwolić na więcej, bo wiesz, że nie zostaniesz zwyzywany przez społeczność. To pewnie też był jeden z powodów naszego dobrego występu w ESL EuroCup w meczu przeciwko EURONICS. Nie mieliśmy nic do stracenia, więc nie baliśmy się grać odważniej, a przecież po drugiej stronie była jedna z najlepszych niemieckich ekip.

W Illuminar miałeś okazję grać u boku doświadczonego Kikisa oraz młodego Shlatana. W przypadku tego drugiego nie szło wam wówczas najlepiej i postanowiono cię zmienić. Czy tym razem jesteś lepiej przygotowany na współpracę z mniej doświadczonym zawodnikiem?

Uważam, że Rybson jest aktualnie bardziej doświadczony niż wówczas był Shlatan. Zdecydowanie o wiele łatwiej współpracuje mi się z Rybsonem, dlatego sądzę, że nie powinniśmy mieć problemów w trakcie sezonu.

Woolite wspominał, że niezbyt chętnie podchodziłeś do grania assasinami i pozostawałeś w swojej strefie komfortu. Czy w nowym Illuminar zobaczymy nowe oblicze Sebekxa, który zaskakuje pickami?

Tak szczerze mówiąc, to kiedy przeszedłem do Szaty Maga, to grałem assasinami i bez dwóch zdań jestem w stanie nimi grać. Ostatnio jednak na midzie o wiele lepiej gra mi się marksmanami, takimi jak Tristana czy Lucian. Mam w zanadrzu także kilka asów z rękawa, więc pewnie czymś zaskoczę. Prawda jest taka, że mogę grać każdym stylem. Niektórzy chyba zapominają, że jestem graczem na pełny etat, więc mogę szybko poszerzyć swój champion pool i trenować więcej niż inni. Oprócz tego w obecnej mecie trzeba być kreatywnym, bo często zmienia się linie, aby mieć lepsze matchupy, dlatego wydaje mi się, że należy posiadać spory wachlarz czempionów i zdawać sobie sprawę z tego, jak działają inne linie. Takie rzeczy bardzo przydają się w draftach czy podczas samej gry.

Illuminar dało się już poznać z tej strony, kiedy stawiało Pukiego na środku mapy i mieszało w zespole zaskakującymi wyborami. Wobec tego, co powiedziałeś, chyba nie powinieneś mieć problemów z dopasowaniem się.

Zdecydowanie nie. Według mnie to świetne podejście do draftów i rozumienia gry, bo przeciwnicy czasami nie wiedzą, jakie mają wybrać runy przeciwko danej postaci, a potem często gubią się podczas meczu tylko ze względu na to, że spotykają się z czymś pierwszy raz.

Miałeś już okazję współpracować Veggiem oraz VoVem. Uważasz, że po takim czasie VoV poprawił się jako trener i trzyma teraz drużynę nieco twardszą ręką?

VoV ewidentnie się zmienił na lepsze. Pamiętam, że parę lat wstecz, zanim jeszcze wyrzucono mnie z iHG, VoV miał o wiele mniejszy respekt wśród graczy. Teraz wszystko się zmieniło i zawodnicy darzą go sporym szacunkiem i liczą się z jego zdaniem, a poza tym posiada on znacznie większą wiedzę. Zrobił ogromny postęp i mam wrażenie, że jest jednym z lepszych trenerów, z jakimi pracowałem, więc cieszę się, że to on będzie nas prowadzić.

Gdy wyrzucono cię z Illuminar, to mówiono o tym, że doszło do tego za porozumieniem stron. Jak było naprawdę? To była dość nagła decyzja.

Wtedy rozstali się ze mną w dość nieprzyjemny sposób, a już na pewno nie było to dokonane za porozumieniem stron. Z dnia na dzień zawołano mnie na TeamSpeaka i powiedziano mi, że wchodzi Hatchy oraz Humanoid, a ja mogę wybrać czy chcę zostać jako zmiennik, czy wolę odejść. Miałem wtedy żal do graczy, że zostałem w taki sposób potraktowany, szczególnie, że tak długo z nimi grałem. Nikt nie dał mi znać wcześniej, tylko jak grom z jasnego nieba uderzyli mnie tą wiadomością.

Ostatnio w Illuminar doszło jednak do wielu ważnych zmian na pozycjach menadżerskich, co mogłoby wskazywać na poprawę radzenia sobie z takimi sytuacjami. Odczułeś podczas negocjacji, że organizacja jest teraz bardziej profesjonalna niż dawniej?

Z pewnością Illuminar wydaje się teraz bardziej profesjonalne. Kiedy ja grałem dla iHG, to organizacją zarządzało w sumie parę osób, natomiast teraz jest o wiele więcej ludzi, którzy się nami opiekują. Jeśli chodzi o same negocjacje, to głównie rozmawiałem z Fryderykiem, bo to on jest teraz dyrektorem ds. esportu, więc wszelkie szczegóły kontraktowe dogadywałem z nim.

A co tak naprawdę przekonało cię, żeby znów dołączyć do Illuminar? Organizacja ostatnimi czasy zapowiadała sporo ambitnych inwestycji.

Illuminar ewidentnie jest organizacją, która prężnie się rozwija i ma ogromną rzeszę fanów. Poza tym znam i lubię osoby zarządzające iHG, więc transfer był zupełnie naturalny. Przyjemnie gra mi się w Illuminar, a po tryoutach zauważyłem, że mamy spory potencjał na to, by wygrać Ultraligę. Dobrze nam się współpracuje, wyciągamy sporo wniosków ze scrimów i gracze ewidentnie są zmotywowani do tego, aby w końcu sięgnąć po puchar. W ostatnich dwóch splitach kończyli play-offy na trzecim miejscu, więc teraz niesamowicie przykładają się do treningów, co mi się bardzo podoba. Chciałem też wrócić na polską scenę również ze względu na to, że Ultraliga bardzo się rozwija i ma coraz większą oglądalność. Poza tym w te rozgrywki angażują się nawet tak znane osoby, jak Krzysztof Ibisz.

Wszyscy są zmotywowani, aby osiągnąć sukces. A czy organizacja postawiła przed wami jakieś wymagania na nadchodzący sezon Ultraligi?

Zarząd nie zamierza nam narzucać jakichkolwiek wymagań. Takie podejście ze strony organizacji nałożyłoby jeszcze większą presję na graczy, a tego raczej byśmy nie chcieli. Illuminar postanowiło, że będziemy nagradzani za dobre wyniki, dlatego też za wygranie Ultraligi dostaniemy bonus. Dzięki temu mamy dodatkową motywację, żeby wygrywać w Polsce.

Pamiętam, że gdy byliśmy w Kinguin, mieliśmy do rozegrania dwie ostatnie gry, które miały decydować o tym, czy zostaniemy w Challenger Series. Wówczas powiedziano nam, że jeśli utrzymamy się w CS, to wyjedziemy na bootcamp do Korei Południowej, a jak przegramy, to zmniejszą nam pensje i prawdopodobnie zmodyfikują nasz skład. Przez takie podejście od razu zacząłem się bardziej stresować przed tymi grami i nie wydaje mi się, żeby to było zdrowe.

W takim razie na koniec powiedz jeszcze, czy obrałeś jakiś konkretny cel na najbliższy czas?

Chcę wygrać Ultraligę i dostać się na European Masters. Myślę, że awans przynajmniej do najlepszej czwórki na EU Masters byłby dla mnie zadowalający, bo pojechalibyśmy na lanowe finały. Ten turniej to prawdziwa furtka nie tylko do LEC, ale także do najbardziej rozpoznawalnych organizacji w całej Europie, dlatego wszystkim graczom zależy, aby dobrze się w nim pokazać. Mam wrażenie, że jeżeli będziemy pracować tak ostro w tym składzie, to mamy spore szanse na dobre rezultaty.


Śledź rozmówcę na Twitterze – Sebastian "Sebekx" Smejkal
Śledź autora wywiadu na Twitterze – Daniel Kasprzycki