Gdy wymieniano faworytów do zgarnięcia trofeum w Odense, mówiono rzecz jasna w pierwszej kolejności o Astralis, a w nieco dalszej o Teamie Liquid czy Evil Geniuses. Los bywa jednak przewrotny i stało się tak, że w finale ESL Pro League Season 10 nie ma żadnej z wymienionych wyżej formacji. Są za to gracze Fnatic i mousesports – jedni i drudzy niebywale zmotywowani, by sięgnąć po pełną pulę.

Fnatic Fnatic vs mousesports
16:00 (BO5)

Droga obu zespołów do wielkiego finału zawodów była wyboista – zresztą czego spodziewać się po tak silnie obsadzonym turnieju, będącym w zasadzie ostatnim tak prestiżowym wydarzeniem w kalendarzu CS:GO na rok 2019. Dla Szwedów rywalizacja rozpoczęła się najgorzej, jak mogła. Już w pierwszym meczu zaliczyli oni porażkę (i to bardzo dotkliwą, bo w stosunku 3 do 16) w starciu z EG. Ten fakt sprawił, że Jesper "JW" Wecksell i spółka momentalnie wyczerpali cały margines błędu na duńskiej ziemi. Ale trzeba było podnieść głowę do góry i przedzierać się przez sidła dolnej części drabinki. Heroic, MIBR oraz 100 Thieves – żadna z tych drużyn nie należy do słabiaków, a jednak Fnatic poradziło sobie z każdą z nich, czując przecież narastającą z każdym starciem presję. Później przyszły play-offy, a tam zwycięzcy DreamHack Masters Malmö trafili na przeciwników z grubej rury, bo już w ćwierćfinale musieli stawić czoło Liquid. Ale i gracze zza oceanu nie zatrzymali Skandynawów, podobnie jak zawodnicy Natus Vincere.

Myszy kilkanaście dni wcześniej sięgnęły po triumf na CS:GO Asia Championships. To zwycięstwo, które z racji kiepskiej obsady zawodów przeszło w światku CS-a jakoś bez echa, wlało nowe siły w graczy mousesports. Międzynarodowy skład miał wprawdzie momenty słabości jak porażka 1:2 z Liquid w fazie grupowej, ale od momentu znalezienia się w dolnej części drabinki wszystko zaczęło iść jak z płatka. Planowane zwycięstwa z ATK oraz Renegades dały wielonarodowościowej formacji awans do play-offów. A w nich Finn "karrigan" Andersen i kompani odprawili z kwitkiem najpierw Evil Geniuses, z którym wygrali na decydującej mapie 16:0, oraz faworyta publiczności, czyli Astralis. To drugie zwycięstwo na pewno zapadnie fanom w pamięci na długo. mouz na trzeciej lokacji przegrywało już przecież 8:14, ale do końca gry nie oddało przeciwnikom choćby oczka i w znakomitym stylu dokonało cudownego powrotu.


>> ŚLEDŻ FINAŁY ESL PRO LEAGUE SEASON 10 <<


Jeśli z jakiegoś powodu graczom mousesports potrzebna jest jeszcze dodatkowa motywacja, to tą bez wątpienia może być możliwość zgarnięcia przepustki na Intel Extreme Masters Katowice 2020. Na dobrą sprawę można byłoby pomyśleć, że skoro takiego zaszczytu dostąpiło już Fnatic, to miejsce na imprezie w Górnym Śląsku należy się z automatu Myszom. Nic z tych rzeczy. Poproszony o komentarz w tej sprawie jeden z polskich administratorów ESL tłumaczy:

Ale i Fnatic ma o co grać. Oprócz 250 tysięcy dolarów, które przypadną triumfatorowi zmagań, gra toczy się o kolejną zdobycz w ramach Intel Grand Slam Season 3. Jak dotąd w posiadaniu Szwedów jest trofeum za wygraną w Malmö, a następna zdobycz pozwoliłaby wysunąć się na prowadzenie w tabeli, gdyż Maikil "Golden" Selim i spółka jako jedyni w stawce mieliby już dwa punkty w klasyfikacji.

Bez względu na to, o co walczyć będą oba zespoły, jednego możemy być pewni – to będzie szalone widowisko. Po jednej stronie stanie przecież Freddy "KRIMZ" Johansson, czyli nowy rekordzista w liczbie zdobytych fragów w trakcie regulaminowego czasu gry. Po drugiej zaś doskonale dysponowany w Odense Özgür "woxic" Eker, bez którego wczorajszy triumf mouz nad Astralis nie byłby możliwy. Tak więc, cytując klasyka, siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy...

Transmisja z finałów ESL Pro League Season 10 dostępna będzie w ESL.TV Polska. Szczegółowe informacje na temat rozgrywek możecie znaleźć w naszej relacji tekstowej.