Nowy rok, nowy Maciej "Luz" Bugaj. W przypadku sympatycznego zawodnika nie można jednak powiedzieć, żeby – jak na razie – początek 2020 był dla niego wyjątkowo udany. 25-latek rozstał się bowiem ze swoim dotychczasowym pracodawcą, Izako Boars i na razie pozostaje na esportowym bezrobociu. Z Luzem luźno porozmawialiśmy o kulisach opuszczenia IB, źródłach jego indywidualnych problemów, a także o planach na przyszłość.
W Izako Boars spędziłeś prawie pół roku. Trudno powiedzieć, że ten okres był dla drużyny udany, ale może udało ci się wyciągnąć z niego coś wartościowego?
Pod względem indywidualnym także nie był to na pewno dobry czas, jednak z drugiej strony udało mi się poukładać w głowie pewne wartości i ostatecznie zdecydować, co chcę w życiu robić. Wcześniej bywało z tym różnie. Zastanawiałem się, czy warto dalej grać, siedzieć w tym esporcie. Teraz jestem pewien, że warto. Pozostaje mi tylko dalej próbować się przebijać.
No właśnie, całkiem niedawno na łamach Weszło Esport w kontekście porzucenia pracy na rzecz grania powiedziałeś takie zdanie: "Nawet gdybym dziś dowiedział się, że zostałem wyrzucony z Izako Boars i zostaje na lodzie, nie byłbym zły. Próbowałbym czegoś innego". Teraz gdy rozmawiamy po fakcie, podtrzymujesz tę myśl?
Jak najbardziej. Chcę zostać w esporcie. Miałem doświadczenie w tradycyjnej pracy z innymi ludźmi i śmiało mogę powiedzieć, że to właśnie środowisko esportowe jest dla mnie najlepsze.
Izako Boars na papierze wyglądało na naprawdę mocną drużynę. Czego po raz kolejny zabrakło?
Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli wiedzielibyśmy, czego brakuje, to na pewno od razu staralibyśmy się to dodać do zespołu bądź coś słabo funkcjonującego naprawić. Skończyło się na tym, że skład się rozpadł, a więc najwyraźniej nie potrafiliśmy znaleźć przyczyny naszych problemów.
Choć zespół przeżywał spory kryzys, na PLE zaprezentowaliście się naprawdę z dobrej strony. Niemniej w wywiadzie z moim redakcyjnym kolegą NEEX przyznał, że jadąc do Rzeszowa, był już po kilkudniowych testach w SMASH. Liczyliście się z tym, że bez względu na wynik i tak prawdopodobnie się z nim rozstaniecie?
Szczerze, to raczej nikt w drodze do Rzeszowa nie myślał o tym czy Sebastian odchodzi, czy nie. Każdy z nas był po prostu zdeterminowany i chciał zagrać swoje. W rozgrywkach internetowych to jakoś nie wychodziło – brakowało szczęścia, skilla i nie wiem czego jeszcze. W momencie gdy przyszedł lan, okazało się, że jednak potrafimy strzelać i możemy rywalizować z każdym. I w ten sposób udało się zgarnąć drugie miejsce.
Mówiąc o rozgrywkach internetowych, nie można nie poruszyć feralnego sezonu w ESL MP. Kiepska postawa w tych zmaganiach była gwoździem do trumny tego składu?
Nie, nie uważam, żeby ESL Mistrzostwa Polski całkowicie przechyliły szalę. Problemów było o wiele więcej – coś nie hulało zarówno w krajowych, jak i międzynarodowych rozgrywkach. Same wyniki to jedno, ale my przede wszystkim czuliśmy, że czegoś brakuje w naszej grze. Nie wiedzieliśmy jednak czego konkretnie.
Nie udało wam się także wywalczyć promocji do ESEA MDL. Zakładam, że to również sytuacji drużyny nie poprawiło.
Jeśli miałbym wybierać, to prędzej powiedziałbym, że ten brak awansu do MDL-a był naszym gwoździem do trumny, aniżeli występ w ESL MP. Gdybyśmy dostali się do tej ligi, sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Jakby nie patrzeć, dla organizacji były to bardzo istotne rozgrywki.
NEEX to tylko jedno ogniwo zespołu. Dlaczego w Izako Boars posunięto się do kolejnych i to tak drastycznych zmian w składzie?
Po tym co prezentowaliśmy, doszliśmy do wniosku, że zmienić należy niemalże wszystko. To wymagało gruntownej przebudowy zespołu, która dotknęła również mnie. Dotychczasowe rotacje w kadrze nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Ja mam tylko nadzieję, że kolejna przebudowa tym razem pomoże Dzikom i skład się odblokuje.
Po przyjściu TOAO czuliście się mocniejsi drużynowo?
Tapczan jest pracowitą osobą i bardzo dużo elementów gry chce poprawiać na bieżąco. Gra zespołowa była faktycznie lepsza, ale zawodziły sytuacje, gdy któryś z nas musiał podjąć kluczową dla losów rundy decyzję. Przegraliśmy masę pojedynków, w których mieliśmy dwu-, a nawet trzyosobową przewagę. Z tego powodu myślę, że przede wszystkim wina leżała po stronie indywidualnych zagrywek i dogadywania się w trakcie gry.
fot. Maciej Kołek / maciejkolek.com |
Kiedy dowiedziałeś się, że twój czas w IB dobiega końca?
Mój kontrakt obowiązywał tylko do końca roku. Do tego widząc to, jak się prezentuję indywidualnie, musiałbym mieć nie po kolei w głowie, by nie być przygotowanym na taki ruch.
To była decyzja zarządu, trenera czy może pozostałych graczy?
Nie mam pojęcia, nie znam kulis rozmów. Podziękowano mi za współpracę i to wszystko.
Nim jednak doszło do zmian, trenowaliście z waszym trenerem, Hyperem. Rozważaliście możliwość zastosowania takiego wariantu na stałe?
Faktycznie był taki temat rozważany. Nie mam jednak przekonania, czy sam Bartosz ma ochotę na powrót do czynnej gry. A nawet jeśliby chciał, to nie jestem pewny, czy zarząd pozwoliłby na taki ruch.
A jak na wszystkie te minione wydarzenia zapatrywał się Izak? Czy przez to, że doszło mu w ostatnim czasie sporo obowiązków prywatnych, Izako Boars zeszło na dalszy plan?
Izak jest taką osobą, że stara się poświęcić każdemu w stu procentach. Nawet jeśli faktycznie skupiał się bardziej na swojej rodzinie, to i tak cały czas starał się być z nami w kontakcie. Pisał do nas przed meczami, że trzyma kciuki, a gdy coś nie wychodziło, wspierał nas pozytywnymi słowami. Za to należą mu się pokłony.
Nie odnosisz wrażenia, że gra pod banderą Dzików w jakiś sposób was blokowała? To w końcu jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek w Polsce i być może to generowało dodatkową presję?
Nie chcę wypowiadać się za resztę, ale to raczej nie miało związku z otoczką wokół organizacji. Ja nie potrafiłem po prostu zachować spokoju w trakcie gry. Zawsze chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, jednak coś było nie tak z moją psychiką, bo nie wchodziłem na serwer wystarczająco pewny siebie – i to nawet pomimo tego, że zawsze przed meczem wmawiałem sobie, że wygram, zniszczę rywali i będę najlepszy. To nie działało.
Jak więc w takim razie będzie wyglądać twoja esportowa przyszłość?
Sam jeszcze nie jestem na sto procent pewny. Za chwilę odpalam streama i zamierzam obgadać z widzami, do czego się nadaję i co dalej robić. (śmiech) Patrząc na to, jak zaprezentowałem się w Dzikach, na razie nie mam raczej co liczyć na angaż w jakiejś poważniejszej drużynie. Przez kolejne miesiące mam zamiar popracować indywidualnie nad swoją grą i ułożeniem wszystkiego w głowie. A po tym czasie mam nadzieję wrócić i znów rozdawać heady na fajnym poziomie.
Przy okazji ESL Mistrzostw Polski w czerwcu miałeś okazję spróbować swoich sił na analizie. Myślałeś też coś o tym kierunku?
To bez wątpienia była bardzo fajna przygoda. Na pewno chciałbym ponownie spróbować tej analizy, wcielenia się w rolę eksperta, a kto wie – może kiedyś zabiorę się jeszcze za komentowanie? Zobaczymy...
Na twoim fanpage'u znalazłem też taką sentencję: "Orłem oraz Dzikiem już byłem, więc może czas wejść do wody". Jak mamy to rozumieć?
Byłem w powietrzu jako Orzeł, byłem na lądzie jako Dzik, to teraz zostaje mi już tylko woda. (śmiech) Może będę próbował udawać ośmiornicę albo jakiegoś pirata?
Czytając ten fragment, zastanawiałem się, czy próbujesz w ten sposób zdradzić coś na temat swojej dalszej kariery.
Nie, nie. To jedynie miało mieć charakter żartobliwy, nic wielkiego.
To skoro przy tych humorystycznych akcentach już jesteśmy, to może zdradzisz, dlaczego przez pewien czas zamierzałeś zmienić swój nick na j0y? Wiąże się z tym jakaś historia, którą chciałbyś się podzielić?
(śmiech) Z tym j0yem chodziło o to, że kilku zawodników żartowało ze mnie, że gram na joysticku. Miało to związek z moimi niektórymi ruchami w trakcie gry – część z nich na pewno dałoby się wykonać lepiej przy użyciu tego kontrolera, niż ja robiłem to myszką. Oczywiście nicku zmieniać nie będę, ale z racji, że mam spory dystans do siebie, to postanowiłem sam się trochę z tego pośmiać.
Śledź autora wywiadu na Twitterze – Adam Suski | |
Śledź rozmówcę na Facebooku – Maciej "Luz" Bugaj |