Słyszeliście już ten nowy kawał? Przychodzi Natus Vincere do forZe... Rzecz w tym, że sytuacja wcale do śmiesznych nie należy, a przynajmniej jeśli mówimy o perspektywie dwóch z trzech zaangażowanych w nią stron.

Zacznijmy od samego początku. Na`Vi powoli planuje swoją przyszłość bez Ladislava "GuardiaNa" Kovácsa, który okazał się kompletną wtopą transferową. Słowak zupełnie nie wkomponował się w zespół, a wręcz ciągnął go w dół. Ukraińska organizacja doszła do wniosku, że nie ma co zwlekać i trzeba ratować okręt, zanim na swojej drodze spotka się z górą lodową. Doświadczony snajper przestał ćwiczyć z drużyną, która razem z trenerem usiadła przy jednym stole i zaczęła przygotowywać listę nazwisk zawodników z regionu CIS. Na sam jej szczyt trafił reprezentant forZe, Evgeniy "FL1T" Lebedev. I tutaj zaczyna się cały kabaret.

Jeden z graczy Na`Vi skontaktował się z FL1Tem, aby wybadać, czy ten jest zainteresowany zmianą barw klubowych. Żeby nie było, nie pochwalam takiego sposobu inicjowania transferów, natomiast musimy zdać sobie sprawę, że w świecie CS:GO takie praktyki są na porządku dziennym. W piłce nożnej tego typu postępowanie prawdopodobnie skończyłoby się na drodze sądowej i potencjalnie sporych odszkodowaniach, w esporcie organizacje są raczej bezkarne. Wracając do głównego wątku, Lebedev miał pozytywnie zareagować na przedstawioną mu wizję i taki przekaz trafił do włodarzy zainteresowanego jego usługami podmiotu.

Naturalne było przejście do formalnych negocjacji. Na`Vi złożyło oficjalną propozycję, lecz forZe od samego początku obstawało przy tym, że nie zamierza sprzedać FL1Ta. Jedyną możliwością pozyskania gracza było wpłacenie jego klauzuli wykupu, która wynosi aż półtora miliona dolarów. To więcej niż Virtus.pro wyłożyło na cały skład AVANGAR, czy FaZe Clan na Marcelo "coldzerę" Davida. Żadna organizacja z głową na karku nie zgodziłaby się na takie warunki, zwłaszcza że rozmawiamy o relatywnie młodym oraz niedoświadczonym strzelcu. Rozmowy oczywiście upadły i możemy być praktycznie pewni, że FL1T w najbliższej przyszłości nie dołączy do Oleksandra "s1mple'a" Kostylieva oraz spółki.

Nie zamierzam oceniać podejścia forZe. Organizacja miała pełne prawo do postawienia weta, a jeśli miałaby się osłabić na rzecz regionalnego rywala, to tylko na ustalonych przez siebie zasadach. Chciałbym jednak zahaczyć o inną kwestię. Wspominałem o tym, że Lebedev w prywatnej rozmowie z zawodnikiem Na`Vi wyrażał gotowość transferu. Tym większe było moje zdziwienie, gdy w komunikacie jego pracodawcy starano się negować ten fakt. Kogo w tym momencie chce zwieść forZe? Owszem, takie przedstawienie tematu nie jest przypadkowe. Postronny obserwator, czytając słowa oświadczenia, pomyśli sobie w duszy, że wolą FL1TA było utrzymanie status quo.

– Cześć, rozmawialiśmy z FL1Tem, nie chce do was przechodzić.
– Jak to, przecież powiedział nam zupełnie coś innego. Jesteście pewni?
– Sorry, nie możemy gadać, przygotowujemy oświadczenie.
– Ale to wy dzwoniliście...

Przyrównywanie forZe do więzienia, a i z takimi analogiami stykałem się, czytając różne dyskusje, jest na wyrost. Swoją drogą, czy trzymanie potencjalnie niezadowolonego zawodnika pod swoimi skrzydłami nie jest szkodliwe dla obu stron? Mówi się, że z niewolnika nie ma pracownika – daleko mi od określania FL1TA zakładnikiem rosyjskiej spółki, jednak nie umiem jednoznacznie stwierdzić, czy motywacja nastolatka podczas treningów, a także oficjalnych meczów będzie taka sama jak dotychczas. Gra dla Natus Vincere to zdaje się największe wyróżnienie, jakie może spotkać esportowca pochodzącego ze Wspólnoty Niepodległych Państw. W niektórych przypadkach pociąg o nazwie Na`Vi podjeżdża tylko raz.

FL1T jest najbardziej poszkodowanym elementem całego łańcucha. Jego organizacja trzymała wszystkie karty w ręku, mogła, ale nie musiała zredukować swoje oczekiwania finansowe. Ewentualny bunt czy też bardziej dosadne sugerowanie zamiaru odejścia mogłoby zostać odebrane jako brak profesjonalizmu, zresztą stawianie się forZe nie prowadziłoby do niczego dobrego. W konsekwencji swoich działań Rosjanin mógłby zostać ukarany grzywną, a w najgorszym razie przesunięto by go do kąta... wróć, na ławkę rezerwowych, co jest równoznaczne z redukcją wynagrodzenia. Lebedev posłusznie kontynuuje grę w trzynastej formacji świata, bo co innego mu zostało?


Wszystkie felietony z cyklu „QuickScope” można znaleźć pod tym adresem. Kolejny tekst już w następną środę w godzinach wieczornych.

 Śledź autora tekstu na Twitterze – Tomek Jóźwik