Gdyby ktoś na, powiedzmy, trzy miesiące kompletnie odciął się od esportu, to zapewne sprawdzając aktualną sytuację kadrową na polskiej scenie Counter-Strike'a, miałby niemałe zdziwko. W końcu na przestrzeni kilkunastu tygodni rozleciał się skład Virtus.pro, nie funkcjonuje już ARCY, Polacy w pojedynkę podbijają Europę i świat, a wczoraj decyzję o posadzeniu dwóch zawodników na ławce rezerwowych podjął ESL Mistrz Polski – Illuminar Gaming.

No cóż... takie uroki naszego ukochanego esportu, w którym rzeczy często dzieją się naprawdę szybko. Za szybko. Bo w esporcie jak w dobrym związku – nie ma miejsca na nudy. Ta branża nie znosi stagnacji, o czym, jak widać, doskonale wiedzą w Illuminar. Ale czy faktycznie pewne działania nie są podejmowane tylko na zasadzie – zmieńmy coś, może da jakiś efekt, może nie? Bo, przynajmniej w moim odczuciu, właśnie tak to wygląda.

***

Nie trzeba być wybitnym specjalistą od CS-a, by dostrzec, że w ekipie triumfatorów jesiennej edycji ESL MP nie wszystko trybiło tak, jak powinno. Machina, która w pewnym momencie była naszą jedyną nadzieją na lepsze jutro, przestała współgrać. Sukcesy krajowe powoli przestawały robić na kimkolwiek wrażenie, bo i oczekiwania po zdominowaniu krajowego podwórka poszybowały błyskawicznie w górę. Niemniej za granicą tak kolorowo nie było. Brak awansu z grupy w Atlancie i powtórka tego samego scenariusza w Sewilli – te wyniki znów pokazały polskiemu CS-owi miejsce w szeregu. Niestety, po raz kolejny daleko za najlepszymi, ba, za tymi średnimi też, bo przecież na zawody z cyklu DreamHack Open śmietanka raczej nie przyjeżdża.

Illuminar postawiło na wyjątkowo ambitnych zawodników. Na pokładzie tego statku są Paweł "innocent" Mocek i Paweł "reatz" Jańczak – pierwszy wracający z emigracji, drugi chcący udowodnić, że to nie on był winowajcą słabej dyspozycji Teamu Kinguin. Do tego Daniel "STOMP" Płomiński – nie bez przyczyny nazywany polskim wikingiem, 25-latek, który postanowił dać FPS-owi ze stajni Valve jeszcze jedną szansę. Załogę uzupełniali Michał "mono" Gabszewicz i Oskar "oskarish" Stenborowski – ci wprawdzie działający bardziej w ciszy, ale wykonujący zauważalny gołym okiem ogromny progres w grze. No i nagle wszystko szlag trafił.

Nie ma już i STOMPA, i oskarisha. Nie ma już tej ekipy, którą przez tak długi czas cechowała jedność, udokumentowana przecież na wiele sposobów. Gdy przypomnimy sobie chociażby to, co działo się w czerwcu, można odnieść wrażenie, że tylko wspólna wizja dotycząca przyszłości, bez zmian, bez rozchodzenia się w swoje strony, doprowadziła tych chłopaków do miejsca, w którym się znaleźli. Jakże fantastyczny scenariusz napisało wszakże życie, gdy iHG sięgnęło po puchar Games Clash Masters w Gdyni... Jedna inna decyzja, jedna próba wysunięcia się przed szereg któregoś z członków tej ekipy, a prawdopodobnie takiego sukcesu by nie było.

Ale nic nie trwa wiecznie. Jakże z wielkim smutkiem przyjąłem wczorajszą wiadomość Illuminar, mając w pamięci to wszystko, co wydarzyło się przez ostatnie ponad pół roku. Jakże przykro było patrzeć, że filary tej, wydawać by się mogło, niezniszczalnej struktury zostały zburzone. Niemniej czy nie była to tylko kwestia czasu?

Pewnie była. Wielu mówiło zresztą, że iHG dobiło już do swojego sufitu możliwości i zatrzymało się na niesatysfakcjonującym i dla organizacji, i dla fanów, i dla samych zawodników poziomie. Po części z tymi słowami się zgadzam, choć tak naprawdę stwierdzenie "sufit możliwości" byłoby dla któregokolwiek z tych graczy krzywdzące. Indywidualnie każdy z nich mógłby przecież stanowić o sile czołowej polskiej drużyny. A i przecież nawet Cristiano Ronaldo nie urodził się futbolowym geniuszem, bo poza talentem, jest po prostu niezwykle pracowitym człowiekiem. Więc gdy czasem brakowało skilla, różnicę niwelowała waleczność i zawziętość.

***

Przeprowadzając w swoim życiu kilkanaście, może kilkadziesiąt wywiadów, wielokrotnie pytałem moich rozmówców: "no ale co tak naprawdę w tej drużynie, która na papierze wyglądała naprawdę solidnie, nie funkcjonowało?". I zazwyczaj słyszałem coś takiego: "jakbyśmy wiedzieli co, to pewnie teraz nie rozmawialibyśmy na ten temat". Trochę wymijająca odpowiedź, ale na swój sposób naprawdę sensowna. Bardzo często bowiem, gdy wewnątrz składu nie uda się znaleźć recepty na problemy, jedynym rozwiązaniem są te nieszczęsne zmiany. Pytanie, czy w iHG nie postąpiono w tym przypadku zbyt pochopnie, a grę dało się uratować jeszcze od środka, bez ingerencji ludzi z zewnątrz?

No i tu muszę powiedzieć, że moim zdaniem Adrian "IMD" Pieper postąpił w tej sytuacji zbyt impulsywnie. Być może kolejne tygodnie zweryfikują moje stanowisko i tego nawet nowemu składowi Illuminar życzę, niemniej, z całym szacunkiem do IMD, mam poważne wątpliwości co do sensu tej decyzji. Przede wszystkim dlatego, że drużyna mimo dość pokaźnego stażu wpadła dopiero w swój pierwszy poważny kryzys. Do tego po przerwie świątecznej przyszło jej zagrać kilka bardzo ważnych kwalifikacji. No i też należy powiedzieć, że w przypadku eliminacji do IEM Katowice wynik był po prostu gorszy od gry.

Inna sprawa, że w swoim wpisie na Facebooku oskarish przyznał, że sam o zmianach usłyszał na kilka godzin przed ich ogłoszeniem. Na myśl automatycznie przychodzi sprawa z x-kom teamem, rzecz jasna znacznie bardziej radykalna, bo tam o fuzji z AGO zawodnicy... dowiedzieli się z doniesień podanych przez media. Niemniej wydawało mi się, że organizacja chwaląca się tym, że jest jedną wielką rodziną, takie sprawy powinna rozwiązywać inaczej. Bo w moim wyobrażeniu prawdziwej rodziny takie rzeczy najpierw się przegaduje między sobą, a później podejmuje dalsze kroki, czyż nie?

Zastanawiający jest też fakt momentu na takie przetasowania kadrowe. Fakt faktem, iHG w trzech odsłonach kwalifikacji do Minora zagrało po prostu beznadziejnie, przegrywając frajersko z miksami i drużynami, których nazw nie umiałbym z pamięci powtórzyć. Ale nadal zespołowi pozostały jeszcze jedne eliminacje, a do tego już w piątek rozpoczynają się zmagania o miejsce we FLASHPOINCIE. Czy nie warto było dać tej piątce ostatnią szansę, by zakończyła to, co sama zaczęła? Czy nowy skład wchodzący do gry niemal z buta, jest w stanie zapewnić lepsze efekty niż drużyna znająca się jak łyse konie?

***

Na koniec analogia, ku pokrzepieniu serc. Pamiętacie, gdy x-kom team w kwietniu wywalczył bardzo istotny awans do ESEA MDL, a kilka dni później postanowił odsunąć od składu Krzysztofa "Goofy'ego" Górskiego i Grzegorza "jedqra" Jędrasa? Sięgnięto wówczas po reatza i innocenta, bo byli wolni, a do tego naprawdę doświadczeni. Wiele osób pukało się wówczas w głowę, twierdząc: "no ale jak to, chłopaki zrobili awans i w "nagrodę" zostają odsunięci na ławkę?" Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. I choć moja analogia nie jest do końca pełnoprawną analogią, bo przecież Illuminar od dłuższego czasu żadnego sukcesu nie osiągnęło, to nie sposób nie skojarzyć faktów i nie zauważyć, że w zespole, działającym zresztą już pod inną banderą, znów chce się wykorzystać znakomity moment na rynku transferowym i ściągnąć pod swoje skrzydła graczy, którzy mają podnieść potencjał tej piątki.

Trzymam kciuki, żeby to wypaliło. A o STOMPA i oskarisha jakoś nieszczególnie się martwię – znalezienie nowego domu to tylko kwestia czasu.

Śledź autora na Twitterze – Adam Suski