Postaci Lee "Fakera" Sang-hyeoka nikomu przedstawiać nie trzeba – Koreańczyk jest prawdziwą legendą League of Legends, która odcisnęła ogromne piętno na esportowej części tego tytułu. Nic więc dziwnego, iż w przeszłości po zakończeniu sezonów nie raz czekaliśmy na oświadczenie midlanera dotyczące jego kolejnych ruchów. Teraz co prawda szał transferowy już dawno ucichł, ale z obozu 23-latka dotarła do nas prawdziwa bomba.
Faker nie przywykł do zmian otoczenia – od lutego 2013 roku wciąż reprezentuje on tę samą formację; najpierw znaną jako SK Telecom T1, teraz już jako T1. Pod koniec ubiegłego roku trzykrotny mistrz świata przedłużył nawet swoją umowę z organizacją o kolejne dwa lata, lecz – jak się okazało dziś w nocy – był to tylko wstęp do znacznie większych wydarzeń. Na kanałach społecznościowych T1 pojawiła się bowiem informacja, iż Faker będzie na serwerze bronił barw drużyny co najmniej do końca 2023 roku. W dodatku weteran stał się także współwłaścicielem marki i, jak twierdzi ESPN Esports, po zakończeniu profesjonalnej kariery zajmie jedną z głównych ról w spółce!
– Jestem podekscytowany możliwością dalszej gry dla T1 i jestem wdzięczny fanom na całym świecie, którzy wspierali mnie przez te wszystkie lata. Czuję się zaszczycony, stając się współwłaścicielem T1 i nie mogę się doczekać pracy z kierownictwem po zakończeniu kariery gracza. Kocham ten zespół i jestem dumny, mogąc pomóc w kształtowaniu przyszłości organizacji – stwierdził Faker.
Po dwóch kolejkach wiosennego splitu League of Legends Champions Korea 2020 T1 legitymuje się bilansem 3-1. Faker i spółka zdążyli już rozprawić się między innymi z Gen.G oraz kT Rolster, niemniej niespodziewanie musieli uznać wyższość Hanwha Life Esports. To jednak dopiero początek sezonu – kolejna runda zmagań ruszy już jutro.