Pytania zwykle stawiamy przed najważniejszymi imprezami, licząc, że w czasie ich trwania uzyskamy przynajmniej część odpowiedzi. My postanowiliśmy jednak pójść na przekór i stworzyć zdania ze znakiem zapytania na końcu dopiero po ostatnim meczu Intel Extreme Masters Katowice 2020. Wszak jest o czym myśleć, nad czym się zastanawiać i o czym snuć przemyślenia przez najbliższe tygodnie. W końcu pytać każdy może... Czy jakoś tak.

Czy to już czas na zmiany?

O obecnym zespole Virtus.pro napisano już wiele. Bardzo wiele. Pisaliśmy my, pisali inni. Powiedzmy wprost – jeżeli w grudniu, gdy organizacja przejmowała skład AVANGAR, ktoś miał wątpliwości co do zasadności tego ruchu, to te na pewno nie zostały rozwiane. Powiedzielibyśmy nawet, że zostały one jeszcze podsycone, bo Virtusi jak dotychczas wygrali na lanie zaledwie jedną mapę na dziewięć możliwych. Gdy wykupowano kontrakty wicemistrzów berlińskiego Majora, to bez wątpienia liczono na więcej. Ostatnim aktem tego dramatu był występ ekipy na IEM Katowice 2020, który zakończył się już po dwóch meczach – dodajmy, że obu przegranych. Z tego powodu ponownie zaczęto zastanawiać się, czy dla VP nie jest to najwyższy czas na to, by wreszcie zdecydować się na zmiany kadrowe, bo wygląda na to, że tylko te mogą pomóc drużynie wyjść ze stagnacji.

fot. ESL/Bart Oerbekke

Już przed IEM-em pojawiły się plotki, że skład rozważa zakontraktowanie Davida „n0rb3r7a” Danieliana. Młody Rosjanin obecnie występuje w Syman Gaming, dokąd wypożyczono go z Winstrike Teamu, i posiada łatkę sporego talentu, toteż mógłby być cennym dodatkiem. Są jednak dwa problemy. Po pierwsze, nie wiadomo, kogo mógłby zastąpić. Po drugie, niewykluczone, że Virtus.pro postara się jeszcze wykrzesać coś z obecnej drużyny do czasu Majora i ewentualnie dopiero po nim coś zmieni. – Rozważamy zmiany, to normalne. Jako zespół możemy powiedzieć bez ogródek: osiągamy słabe wyniki. Jesteśmy jednak w okresie przed Majorem i wszystkie drużyny są już sformowane. Dlatego też postanowiliśmy, że prawdopodobnie przed Majorem nie będzie żadnych roszad. Prawdopodobnie – mówił niedawno Dastan "dastan" Akbayev w rozmowie z Gameinside.ua. Zatem, kto wie?

Czy nowy NiP odpali?

21 stycznia 2020 roku w historii Ninjas in Pyjamas zakończyła się pewna epoka. To tego dnia szeregi organizacji opuścił ostatni z wielkich, Patrik "f0rest" Lindberg. 31-latek jako jedyny pamiętał czasy, gdy NiP dominował scenę w stopniu podobnym do tego, w jakim ostatnimi czasy dominowało Astralis. Niemniej w końcu przyszedł na niego czas, tym bardziej że pojawiła się okazja, by spotkać się ze starymi kolegami w szeregach Dignitas. Dla szwedzkiej organizacji nie był to jednak problem, a po prostu kolejny, ostatni etap projektu pt. "Odmładzanie składu". Projektu, który jak dotychczas nie przyniósł oczekiwanych rezultatów i na razie wygląda na to, że bez f0resta także ich prędko nie przyniesie. A przynajmniej tak pozwalają domniemywać wyniki oraz ogólny obraz gry NiP-u na obu rozegranych w 2020 roku lanowych turniejach.

fot. ESL/Bart Oerbekke

BLAST Premier Spring Series? Jedno zwycięstwo, dwie porażki i miejsca 7-9. IEM Katowice 2020? Jedno zwycięstwo, dwie porażki i miejsca 9-12. Jak na taką legendę, jaką niewątpliwie jest Ninja in Pyjamas, trochę słabo. Pytanie tylko, czy jest to efekt niedostatecznego jeszcze zgrania składu, który w obecnym zestawieniu gra dopiero od kilku tygodni, czy też następstwo nieodpowiedniej polityki kadrowej. Na papierze NiP nie budzi przecież postrachu. Nie ma tam graczy, których nicki mroziłyby serca rywali. Dziś szwedzkiej ekipy nikt się nie boi – śledzenie jej występów przypomina po prostu wyczekiwanie momentu, gdy nastąpi katastrofa. A w obu w tym roku wypadkach ona nastąpiła. I nie jest to najlepsza informacja z uwagi na zbliżające się wielkimi krokami zamknięte eliminacje do europejskiego Minora w Rio de Janeiro. Kolejne niepowodzenie oznaczać będzie przecież nieobecność na Majorze.

Czy to już kryzys?

Był taki czas, gdy Evil Geniuses zajmowało pierwsze miejsce w rankingu HLTV. Nie trwało to co prawda zbyt długo, ale mimo wszystko trzeba ten fakt odnotować. Paradoksalnie jednak wzrost oczekiwań i powstała przy tym presja zaczęły ściągać formację zza oceanu w dół. Nie był to niby potężny kryzys, bo EG nadal regularnie przechodziło do fazy pucharowej kolejnych turniejów, ale nigdy tak naprawdę nie włączyło się realnie do walki o zwycięstwo. Z jednej strony fani zespołu nie mieli więc w teorii powodów do narzekań, ale z drugiej widać było, że drużyna coś straciła i trudno było jednoznacznie przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja. Niemniej już pierwsze tygodnie 2020 pokazały, że przyszłość Złych Geniuszy wcale nie musi się malować w specjalnie jasnych barwach. Słaby występ podczas BLAST Premier Spring Series był bowiem zapowiedzią tego, co miało miejsce na IEM-ie.

fot. ESL/Bart Oerbekke

W Katowicach gracze z Ameryki Północnej, podobnie jak wcześniej w Londynie, wygrali tylko jedno spotkanie i ponieśli dwie porażki, czego następstwem była szybka eliminacja. A przecież jeszcze przed zawodami co odważniejsi dawali Evil Geniuses pewne miejsce w play-offach. Zatem czy to, co obserwowaliśmy przez pierwsze tygodnie bieżącego roku, to już symptomy kryzysu, czy też chwilowa zadyszka? Jednoznacznej odpowiedzi nie ma, ale fakt, że po raz ostatni EG w finale jakiejkolwiek dużej imprezy grało jeszcze w październiku. Trochę dawno jak na ekipę, która zaliczana jest do światowej czołówki. Kolejnym testem będzie faza grupowa ESL Pro League – jeśli i wtedy Peter "stanislaw" Jarguz wraz z kolegami zawiodą, to nie będziemy zdziwieni, jeśli pojawią się pierwsze domysły na temat tego, czy w najbliższym czasie organizacja nie zacznie rozglądać się za przynajmniej jednym nowym graczem.

Czy Astralis nie jest już tak groźne?

Jak pamiętamy (chociaż niektórzy być może nie) Astralis w pierwszych miesiącach 2019 roku prezentowało się przeciętnie. Owszem, wygrało Majora, ale poza tym notowało wiele słabych albo nawet przeciętnych występów, które wcześniej duńskiej formacji się nie przydarzały. Dopiero po kilku miesiącach obecni liderzy rankingu HLTV rozpędzili się na tyle, że ponownie zdominowali scenę. Dwanaście miesięcy później skandynawska piątka znowu nie jest w optymalnej formie. Przerwa świąteczno-noworoczna ewidentnie wyszła jej bokiem, bo na ten moment podopieczni Danny'ego "zonica" Sørensena nie są tą perfekcyjnie naoliwioną maszyną, którą są zazwyczaj. Częściej zdarzają się błędy, częściej czegoś brakuje.

fot. ESL/Helena Kristiansson

Zabrakło w Londynie, gdzie Astralis nie wywalczyło awansu na wiosenne finały BLAST Premier. Zabrakło także w Katowicach, chociaż do pewnego momentu wydawało się, że będzie inaczej. Ale półfinałowe starcie z Natus Vincere obnażyło wszystkie mankamenty w grze Duńczyków. Zresztą – czy ktokolwiek jest w stanie przypomnieć sobie ostatni mecz, w którym zawodnicy zonica zostaliby tak doszczętnie zdominowani? Bo tu nie chodzi o samą porażkę, te przydarzały się drużynie nawet w cudownym 2018 roku, gdy wydawała się niemal niezniszczalna. Chodzi o styl, a raczej jego brak. Wiadomo, żadna dominacja nie jest wieczna, więc może i w tym wypadku ma ona swój kres. Z drugiej strony podobnie łudziliśmy się w 2019, a jak się skończyło, wszyscy wiemy.

Czy s1mple to jeszcze człowiek?

Jesteś graczem. Masz za sobą niezły, ale nie wybitny rok, a i tak zostajesz wybrany drugim zawodnikiem na świecie. Bo właśnie taki jest Oleksandr "s1mple" Kostyliev. Niezły poziom Ukraińca dla wielu innych i tak jest nieosiągalny, a co dopiero mówić teraz, gdy ponownie odpalił mu się tryb bestii. Strach pomyśleć, w jakim miejscu byłoby Natus Vincere, gdyby w sierpniu 2016 roku nie spełniło marzenia Kostylieva i nie zaproponowało mu angażu. Ale mu ten angaż dało i dziś, po ponad trzech latach chyba żadna ze stron tego nie żałuje. Wskazywać może na to fakt, że pomimo zakusów ze strony MIBR czy też stale powtarzających się plotek o transferze do FaZe Clanu s1mple nadal reprezentuje barwy Na`Vi. I to jak reprezentuje!

fot. ESL/Bart Oerbekke

Wystarczy prześledzić najlepsze akcje Ukraińca z IEM Katowice, by zdać sobie sprawę, że przed s1mplem znowu świetny rok. 22-latek ma wreszcie pewność, że w pełni może polegać na swoich klubowych kolegach, że będą go wspierać, dzięki czemu on będzie mógł wspierać ich. Być może jest to po części efekt tego, że Na`Vi dopiero co wygrało duży turniej i przez jakiś czas na fali tego sukcesu będzie oceniane wyżej, niż faktycznie jest. Niemniej na ten moment można odnieść wrażenie, że wreszcie mamy do czynienia z zespołem idealnie zbalansowanym. Że zbudowano coś na kształt tego, co miało miejsce w Astralis. Że organizacja zebrała czterech odpowiednich do pełnienia swoich ról ludzi, którzy świetnie wywiązują się z zadań, które są im powierzone. A pośród tychże ludzi s1mple, który czasami wydaje się pochodzić z innej galaktyki.

SPRAWDŹ RELACJĘ Z IEM KATOWICE 2020 CS:GO