Historia Counter-Strike'a nie ogranicza się tylko do wersji Global Offensive. Sięga ona o wiele bardziej zamierzchłych czasów, gdy szybki internet był tylko luksusem, a furorę wśród młodych ludzi robiły kafejki internetowe – w sumie daje nam to około dwudziestu lat, w których trakcie działo się wiele. I to tak wiele, że o wielu rzeczach możemy już zwyczajnie nie pamiętać i nie zdawać sobie sprawy, że gracz, którego, zdawałoby się nam, znamy, w przeszłości związany był z ekipą, z którą sami nigdy byśmy go nie powiązali. Wtedy pozostaje nam tylko zakrzyknąć "On tam grał?!". I właśnie taką nazwę nosić będzie cykl, w którym przez kilka tygodni będziemy przypominać o wpisach w CV niektórych graczy, których niekoniecznie musimy być świadomi.
Niespodziewane odejście
Mimo zaledwie 23 lat na karku Michał "MICHU" Müller w trakcie swojej kariery miał już okazję reprezentować tak znane organizacje, jak Gamers2 (późniejsze G2 Esports), Virtus.pro czy też Team Envy. W tym okresie wypracował sobie łatkę jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego gracza w Polsce. Niemniej zajęło mu to trochę czasu – wcześniej przez wiele lat pochodzący z Grudziądza zawodnik dopiero budował swoją pozycję, chociaż od samego początku, już na przełomie 2013 i 2014 roku, uważany był za spory talent. – MICHU już wtedy był wyróżniającą się postacią i nazywano go młodym talentem. Faktycznie pod kątem umiejętności czysto strzeleckich zawsze wyglądał świetnie. Kto wie, gdyby zaczynał karierę kilka lat później, to, patrząc jak obecnie chętnie przeplata się doświadczenie z młodością, to może wcześniej otrzymałby angaż w najlepszej polskiej drużynie – przyznał w rozmowie z naszym serwisem Kuba "KubiK" Kubiak, obecnie komentator ESL Polska, a w przeszłości także jeden z rywali Müllera na krajowym podwórku.
Jak więc musiało być zaskoczenie rodzimej społeczności CS:GO, gdy pod koniec sierpnia 2014 roku ogłoszono, iż MICHU opuszcza ESC Gaming. Stało się to krótko po tym, jak zespół nie poradził sobie w zamkniętych eliminacjach do ESL One Cologne 2014 oraz przeciętnie wypadł podczas ligowej fazy StarLadder StarSeries X. Niemniej to nie wyniki skłoniły 17-letniego wówczas zawodnika do szokujących przenosin do INSHOCK, które miało co prawda za sobą występ na DreamHack Valencia 2014, ale nadal było uważane za ekipę słabszą od ESC. – Będąc szczerym, to chodziło tylko i wyłącznie o pieniądze. My w ESC nie mieliśmy jeszcze żadnych pensji, a Michał dostał ofertę od INSHOCK, w której miał miesięczne wynagrodzenie, bodajże 2000 zł. Była to dziwna decyzja, bo odszedł teoretycznie do gorszego zespołu, ale z drugiej strony Michał był jeszcze młody. Nasza przyszłość też była wielką niewiadomą, dopiero później dostaliśmy się na Majora i wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku – wyjaśnił nam tamte wydarzenia Grzegorz "SZPERO" Dziamałek.
Müller został ściągnięty do INSHOCK w miejsce Patryka "easy'ego" Dzięcioła, w związku z czym skład ekipy prezentował się wówczas następująco:
- Paweł "RED" Szymański
- Damian "Furlan" Kisłowski
- Bartosz "Hyper" Wolny
- Mariusz "Loord" Cybulski
- Michał "MICHU" Müller
Szansa w Virtus.pro i katowickie rozczarowanie
W nowej drużynie nastolatek natrafił więc na legendarnego Mariusza "Loorda" Cybulskiego, członka Złotej Piątki czasów CS-a 1.6. Toteż nic dziwnego, że pierwszy sukces przyszedł już nieco ponad miesiąc później, gdy Polacy zajęli drugie miejsce w StarLadder AmSeries Season X, przegrywając dopiero w finale z rosyjskim AMATORU. Mimo tej porażki udało im się jednak awansować do StarLadder ProSeries. Niemniej aż do końca roku ekipa rywalizowała głównie na krajowym podwórku, raz na jakiś czas tylko próbując swoich sił podczas eliminacji do turniejów międzynarodowych – bez większych sukcesów. Sam MICHU miał jednak pełne ręce roboty, zwłaszcza że już w październiku do Moskwy na Game Show League Season 1 zabrało go ze sobą Virtus.pro, które potrzebowało zastępstwa dla nieobecnego Jarosława "pashyBicepsa" Jarząbkowskiego. Padło właśnie na Müllera, który finalnie stanął wraz z Virtusami na najniższym stopniu podium. Sam gracz INSHOCK wypracował w stolicy Rosji rating 1,01, ustępując pod tym względem tylko Wiktorowi "TaZowi" Wojtasowi i Filipowi "NEO" Kubskiemu. – Na przełomie 2014 i 2015 roku Michał był nie tylko jednym z bardziej wyróżniających się zawodników na naszej scenie, ale ponadto grał już wcześniej w zespole razem ze Snaxem czy też byalim. Stał się przez to oczywistym kandydatem na stand-ina do zespołu w tamtym okresie – tak ówczesny wybór MICHA tłumaczy w rozmowie z naszym serwisem NEO.
Pod koniec roku MICHU miał też okazję świętować nieoficjalne wicemistrzostwo Europy, po które sięgnął w polskich barwach podczas European Championship 2014, występując u boku m.in. wspomnianego TaZa. A potem rok 2014 przeszedł w rok 2015, który Müller i reszta składu zaczęli z przytupem. W lutym bowiem udało im się wygrać krajowe eliminacje, pokonując w ich finale wspomnianego KubiKa i Mateusza "matty'ego" Kołodziejczyka, którzy wraz z trzema innymi zawodnikami grali jako MISZCZOWIE GRY. Triumf ten dał INSHOCK awans na lanowe europejskie eliminacje do nadchodzącego Majora, ESL One Katowice 2015. Dla zespołu miał to być pierwszy naprawdę poważny test na arenie międzynarodowej i chociaż nadzieje były spore, to nie ulega wątpliwości, że owy test nie został zaliczony. Drużyna przegrała bowiem zarówno z Cloud9, jak i KaBuM.TD, zdobywając podczas obu tych spotkań w sumie tylko trzynaście rund, z czego jedenaście udało jej się ugrać w starciu z Brazylijczykami. W tej sytuacji marnym pocieszeniem dla MICHA był fakt, że jako jedyny z członków INSHOCK przygodę z turniejem eliminacyjnym zakończył mając dodatni rating. W międzyczasie zdążył też popisać się taką akcją, która jednak nie pomogła w odwróceniu losów starcia z C9:
Powrót na stare śmieci
Po powrocie z Katowic Müller spędził w organizacji jeszcze tylko półtora miesiąca. W tym czasie ponownie został wezwany przez Virtus.pro, które tym razem potrzebowało pomocy w Londynie przy okazji Gfinity Spring Masters 1, w którym udziału nie mógł wziąć Janusz "Snax" Pogorzelski. MICHU skrzętnie przystał na rolę zmiennika i jeszcze raz pomógł Virtusom zająć trzecią lokatę, osiągając przy tym rating 1,03. Czy już wtedy ktokolwiek brał pod uwagę, że kiedyś młody gracz może dołączyć do VP na stałe? – Muszę przyznać, że nie braliśmy takiej opcji pod uwagę. Razem z Wiktorem prowadziliśmy zespół na naszych, starych zasadach, według których skład trzyma się razem i przepracowuje błędy. Dlatego też nikt nawet nie rozważał wtedy zmian kadrowych, a tym bardziej potencjalnych kandydatów – przyznaje dziś NEO. Tak czy inaczej, jakiś czas później MICHU pożegnał się z INSHOCK podczas Copenhagen Games 2015. W trakcie zawodów polska piątka przebrnęła przez wszystkie trzy fazy grupowe, by potem odpaść z play-offów po trzech meczach. Pięć dni później, 9 kwietnia 2015 roku, młody zawodnik oficjalnie pożegnał się z organizacją. – Z tego miejsca chciałbym podziękować mojej byłej drużynie, INSHOCK. Chyba nigdy nie spotkałem w internecie takich niesamowitych osób jak oni, wiele się od nich nauczyłem i mam nadzieję, że wykorzystam to w przyszłości, życzę im powodzenia, a także serdecznie pozdrawiam ich oraz najlepszego managera i szefa owej drużyny, REDA – napisał w pożegnalnej wiadomości.
Trudno jednak było dziwić się, że MICHU postanowił odejść, bo rękę wyciągnęli do niego nowi koledzy, którzy wtedy związani byli już z Gamers2. Po historycznym dla siebie występie na DreamHack Winter 2014 nie potrafili oni powrócić na właściwe tory i zdecydowali się na roszadę, której ofiarą padł wówczas Jacek "MINISE" Jeziak. To właśnie jego miejsce zajął wówczas Müller, chociaż Jeziak już kilka tygodni później wrócił do składu, przejmując fotel Karola "rallena" Rodowicza. – MICHU w tamtym momencie był najbardziej utalentowanym zawodnikiem w kraju. Był on więc tą osobą, którą chcieliśmy mieć w drużynie i raczej nie zastanawialiśmy się nad nikim innym – przyznał SZPERO, tłumacząc motywy stojące za powrotem byłego klubowego kolegi z czasów ESC. Dziurę w INSHOCK załatał natomiast Piotr "peet" Ćwikliński, który kilka miesięcy później, już pod banderą Teamu eBattle, pojawił się z ekipą na ESL One Cologne 2015. Powtórzyła się więc sytuacja z czasów ESC Gaming, które po odejściu MICHA również awansowało na Majora.
W barwach INSHOCK MICHU osiągnął następujące sukcesy:
- awans na lanowe eliminacje do ESL One Katowice 2015
- awans do StarLadder ProSeries