8 grudnia 2019 roku Izako Boars niespodziewanie sięgnęło po wicemistrzostwo Polskiej Ligi Esportowej, co było jednym z największych sukcesów w blisko trzyletniej wówczas historii organizacji. Mimo to los dotychczasowego składu CS:GO został już przesądzony, bo jeden dobry wynik nie mógł przesłonić całej masy wyników przeciętnych. Jeszcze przed końcem miesiąca z ekipą pożegnał się Sebastian "NEEX" Trela, który chciał spróbować sił poza krajem, a kilka tygodni później, już w nowym roku, za współpracę podziękowano Maciejowi "Luzowi" Bugajowi i Patrykowi "Patitkowi" Fabrowskiemu.

Konieczność zatrudnienia aż trzech nowych zawodników to nie jest najkorzystniejsza sytuacja. Organizacja postanowiła jednak odejść od stosowanego od jakiegoś czasu schematu zatrudniania graczy po przejściach i postawiła w większym stopniu na młodzież i świeżość. W tym celu zorganizowano testy potencjalnych kandydatów, którzy nie mieli takich nazwisk, jak NEEX czy Luz, ale w tym wypadku to nie nazwiska były ważne. – Po którymś z kolei meczu, o którym chcieliśmy zapomnieć, usiedliśmy wraz z Dawidem [Szymańskim, CEO Knacks – red.] i przyjrzeliśmy się wszystkim możliwościom, które wtedy mieliśmy. Spojrzeliśmy też wtedy na projekt AGO, który na swój sposób jest dobry, i uznaliśmy, że może warto dać szansę młodym zawodnikom, chociaż oczywiście na nieco inną skalę. Porozmawialiśmy z Bartoszem [Hyperem – red.] i Mateuszem [TOAO – red.], a oni przyznali, że to świetny pomysł. Można więc powiedzieć, że jest to wspólna koncepcja naszej czwórki – mówił w niedawnym wywiadzie z naszym serwisem Paweł Potoczny z agencji Knacks, która opiekuje się IB.

Obserwacje ruszyły na początku stycznia. Wśród graczy, którzy walczyli o miejsce w Izako Boars, znaleźli się m.in. Maciej "destroj" Deorocki czy też Wojciech "Prism" Zięba, który ostatecznie wylądował w HONORIS. – Widzieliśmy, że większość tych zawodników, których sprawdzaliśmy, często błyszczała w swoich drużynach. Niektórzy z nich nie mieli co prawda zespołów, ale oglądaliśmy ich powtórki. Nawet po analizie zwykłego meczu z FACEITA czy PGS-u mogliśmy zauważyć, jak zachowują się podczas danej rundy. Widać było ich znajomość granatów, logiczne myślenie podczas rundy, skill itp. Poświęciliśmy sporo czasu na to, by wybrać ostateczną dziewiątkę do testów. Zawodników do przejrzenia było około 20 – nie chcę jednak zdradzać tej pozostałej jedenastki, która była pod lupą – przyznał nam trener IB, Bartosz "Hyper" Wolny. – Od samego początku Hyper podkreślał, że nie mamy się przejmować, jeśli jeden mecz nam nie pójdzie, bo patrzą na nas szerzej pod kątem np. stabilności czy też  podejmowanych na mapie decyzji. [...] Generalnie bardziej skupiano się na pozytywach, a nie na negatywach, które pojawiały się początkowo. [...] Stworzono taką atmosferę, dzięki której od początku czuliśmy się jak w drużynie, nikt się nie wywyższał. Bardzo mądre było też to, że te testy trwały dłużej. Może nie tak długo, jak w przypadku AGO, ale mimo to każda trójka miała czas, by się pokazać – opowiadał z kolei w marcu Piotr „avis” Świerzyna, który finalnie zapracował sobie na angaż. Poza nim w finałowej trójce znaleźli się też Hubert „Szejn” Światły oraz Kamil „siuhy” Szkaradek. Cała trójka bez większych doświadczeń, chociaż np. avis miał już za sobą epizod w ESL Mistrzostwach Polski. – Gdy zobaczyłem ten skład, ucieszyłem się, bo jestem osobą, która dopinguje młodych zawodników, by mieli okazję pokazać się w topowych polskich rozgrywkach. Na pewno jednak bałem się, że mogą pojawić się braki pewności siebie związane z problemami z podejmowaniem ważnych decyzji w czasie meczu – opowiedział zapytany przez nas komentator ESL Polska, Kuba "KubiK" Kubiak, który obecnie sam prowadzi obserwacje w obrębie projektu ARRMY.

A dlaczego padło akurat na Szejna, siuhego i avisa? – Byli po prostu najlepsi z tej dziewiątki. avis to bardzo spokojny gracz z bardzo dobrymi pomysłami na siebie. Bardzo dobrze reaguje na to, co się dzieje na mapie. Aimowo też jest na najwyższym poziomie. Jest naszym drugim snajperem, który robi bardzo dużą przewagę z tej broni. Siuhy to najmłodszy gracz tej drużyny, a już widać, że w przyszłości będzie jednym z najlepszych w Polsce. To bardzo sprytny zawodnik, który potrafi dostosować się do każdej roli, jaką mu damy w danej rundzie. Czy to entry, lurker, support – zawsze się odnajduje na wysokim poziomie. Bardzo dobrze radzi też sobie w klaczach i komunikuje się, a przy tym strzela niemiłosiernie dobrze. Z kolei Szejn to zawodnik tzw. turret – gdy postawimy go na jakiejś pozycji, to kasuje po 2-3 osoby bez żadnej pomocy. Taki zawodnik, który jest statyczny, był nam właśnie potrzebny – podsumował Wolny. Przy wsparciu trzech nowych nabytków jego drużyna przystąpiła do eliminacji do ESL MP, bo przecież poprzedni skład nie dał rady wywalczyć sobie utrzymania, nie wygrywając na przestrzeni całego sezonu jesiennego ani jednego meczu i notując jedynie dwa remisy. A jak to wyglądało podczas turnieju kwalifikacyjnego? Ano wyglądało dobrze, a nawet bardzo dobrze. W trzech spotkaniach popularne Dziki straciły zaledwie jedną mapę, która i tak nie miała większego znaczenia, w cuglach gwarantując sobie udział w nadchodzącej edycji krajowego czempionatu. Z kolei podczas właściwych rozgrywek... bywało różnie. – Było widać, że młodzi zawodnicy są w jakimś stopniu motorem napędowym drużyny. Pierwsze spotkania rozegrane przez tę ekipę pokazały, że jest tam chęć ogromnej pracy pod kątem rozwoju taktycznego. Izako Boars w pewnym sensie pokazało to, czego nie potrafiło pokazać w latach poprzednich. Pierwsze wrażenie było wyśmienite i z meczu na mecz kibicowałem im coraz bardziej – stwierdził Kubiak. Z drugiej strony IB bardzo często zaczynało z wysokiego C, zaskakując teoretycznie wyżej notowanych rywali, by ostatecznie i tak przegrać. – Wielokrotnie podczas spotkań wychodziliśmy na bardzo wysokie prowadzenie, a później je traciliśmy. Wynika to z tego, iż młodzi i nowi gracze nie zdają sobie sprawy, że nawet jak się wygrywa 7-0, to i tak można przegrać mecz. Po prostu jeszcze nie są na tym etapie, gdzie przez całą potyczkę utrzymują koncentrację na wysokim poziomie. Cały czas jednak nad tym pracujemy – zapewniał nas przed play-offami Hyper.

Ano tak, bo tym razem Dziki Izaka dostały się do play-offów. A wcześniej sprawiły kilka niespodzianek, wygrywając m.in. z Actiną PACT czy też późniejszymi wicemistrzami z AVEZ Esport. W ćwierćfinale natomiast ekipa stoczyła naprawdę zacięty bój z PACTEM i mimo znacznie mniejszych pokładów doświadczenia nie była wcale daleka od uzyskania niespodziewanego awansu do półfinału, gdzie czekał już x-kom AGO. Jaki więc to był sezon dla Izako Boars? Na pewno mimo wszystko udany. Wszak jeszcze przed pierwszym meczem zespół był wielką niewiadomą – testy przeprowadzono na niewielką skalę, zatrudniając zawodników bez doświadczenia i tworząc w ten sposób jeden z najmłodszych składów w stawce. Niższą średnią wieku miały tylko CLEANTmix i Łomża 0,0 Cyberwolves. – W tym sezonie liczyliśmy oczywiście na finał. W grupie zajęliśmy szóstą pozycję, ale mieliśmy aż sześć meczów, w których było pełne 30 rund. Gdyby udało się wygrać te mecze możliwe, że bylibyśmy nawet od razu w półfinale. Plan minimum, czyli dotrzeć do ćwierćfinału, został zrealizowany, a w meczu z PACTEM naprawdę decydowały małe detale. Jednak to przeciwnik zrobił tych błędów mniej i wygrał. Chociaż pokazaliśmy bardzo dobre widowisko. Jestem zadowolony z tego wyniku, jaki osiągnęliśmy w tak krótkim czasie – nie krył zadowolenia Hyper. Wtórował mu również zapytany przez nas KubiK. – Widać było, że w kluczowych momentach czegoś zabrakło. Sam pod koniec sezonu wrzuciłem statystykę, ze gdyby zawodnicy potrafili domknąć 30-rundowe spotkania, to mogliby nawet cieszyć się z pierwszego miejsca w fazie zasadniczej. Wydaje mi się, że postawa Izako Boars powinna zostać oceniona na 4+, a może nawet 5-. Fajnie, że chłopaki tak mocno się rozwijają pod kątem taktycznym. I trudno odmówić mu racji, bo przecież IB nie tylko udało się uniknąć losu z poprzedniej edycji ESL MP, ale przede wszystkim zrobiło to w naprawdę niezłym stylu. Stylu, który pozwala domniemywać, że jesienią Dziki mogą być jeszcze groźniejsze, bo przecież do czasu nowego sezonu gracze nabiorą więcej ogłady chociażby dzięki występom w ESEA Advanced.

Wydaje mi się, że chłopcy muszą jeszcze zebrać trochę doświadczenia, żeby potrafić domknąć mecze, bo w tym był największy problem. Trochę też musimy zwiększyć nasz map pool, żeby mieć większą pewność siebie na każdej mapie, a nie tylko na kilku – przyznał szkoleniowiec IB. Fakt, to dopiero początek drogi, bo zespół w obecnym składzie istnieje od niespełna trzech miesięcy. – Jeżeli wszystko będzie dobrze i nie pojawią się żadne konflikty, bo wiemy jak bardzo potrafią one wyniszczyć ekipę, to fajnie będzie oglądać Izako Boars nadal rozwijające się. Mam nadzieję, że pod kątem wykończenia spotkań będzie to wyglądać zdecydowanie lepiej. Moim zdaniem już w ostatnim sezonie ESL Mistrzostw Polski, czyli pierwszym w nowym składzie, IB było ekipą, która przy korzystnych wiatrach potrafiła zagrozić każdemu. Kolejny sezon będzie wyglądać jeszcze lepiej – nie ma wątpliwości KubiK.