ESL Pro League Season 8. Ostatnia kolejka fazy zasadniczej w europejskiej dywizji rozgrywek. 14 listopada 2018 roku. Ninjas in Pyjamas kontra mousesports. Mecz o pietruszkę, bo pierwsi nie mieli już szans na awans na finały lanowe, a drudzy wcześniej zdążyli zapewnić sobie bilet do Odense. Dlaczego więc prawie dwa lata później wspominamy o tym pojedynku? Ano dlatego, że, jak się okazuje, już wtedy w CS:GO występował błąd gry, o którym od niedawna mówi cała esportowa społeczność. – Schrzaniłem sprawę bez żadnego cholernego powodu – kaja się w oficjalnym oświadczeniu ówczesny szkoleniowiec Szwedów, Faruk "pita" Pita.
CZYTAJ TEŻ: Trzech trenerów CS:GO czasowo zbanowanych za korzystanie z błędu gry! |
– Chcę po prostu być uczciwy i powiedzieć, że bug przytrafił mi się podczas oficjalnej gry w 2018 roku. Myślę, że lepiej będzie, jeśli sam to zdradzę, choć zdaję sobie sprawę, że może mnie to pozbawić w przyszłości pewnych możliwości w CS:GO. Przez 5-6 rund (nie jestem pewien, bo minęło dużo czasu) miałem tę kamerę ze swobodnym widokiem. Powinienem był natychmiast połączyć się na nowo, ale nie zrobiłem tego i to był właśnie mój błąd – tłumaczy 29-latek.
pita zapewnia, że nie starał się celowo uzyskać przewagi, choć jednocześnie jest świadom, że nie zareagował na pojawienie się problemu w odpowiedni sposób. – Zaraz po meczu skontaktowałem się z Valve w wiadomości prywatnej na Twitterze. Zrobiłem to, bo oczywiście miałem wyrzuty sumienia i chciałem, by naprawiono ten błąd. Jako NiP nie występowaliśmy wprawdzie za często w internetowych starciach, ale pragnąłem pozbyć się buga dla dobra społeczności – dodaje weteran CS-a.
Szwed w swoim wpisie załączył screeny, które potwierdzają jego wersję wydarzeń. Dowiadujemy się z nich między innymi, iż w przeszłości amerykański deweloper odpowiedział na prywatną wiadomość od pity dotyczącą innego błędu gry. Tym razem Valve pozostawało jednak głuche na próby kontaktu, mimo że kilka miesięcy później 29-letni trener ponownie próbował skierować uwagę twórców na istniejący problem.
Zdaję sobie sprawę, że moje tłumaczenie może brzmieć jak wymówka, ale nie to było moim zamiarem. Jestem w 100% świadomy mojej winy i wiem, że źle się zachowałem. Teraz chcę jedynie dodać tło do tego, jak i dlaczego do tego doszło.
Akceptuję każdą karę, która zostanie mi wymierzona. Wiem, że ucierpi przez to moja reputacja jako trenera, ale nie mogę cofnąć czasu, choć oczywiście chciałbym. Pozostało mi jedynie zaakceptowanie tego i przyznanie się do winy. Przepraszam wszystkich, których znam i którzy mnie znają. Rozumiem, że możecie teraz na mnie patrzeć inaczej, ale mam nadzieję, że pewnego dnia będziecie w stanie mi wybaczyć. Bug okazał się ode mnie mocniejszy, zachowałem się irracjonalnie i zjebałem. Nigdy później nie skorzystałem już z tego błędu. Jedyne, co robiłem, gdy znów się pojawiał, to klikałem przyciski 1-10 i wtedy znikał. Jeśli istnieje jakikolwiek admin, który chciałby to potwierdzić na podstawie moich POV-ów z internetowych gier, to z przyjemnością dostarczę swoje dema.
Mam nadzieję, że pewnego dnia mi wybaczycie, ale zrozumiem, jeśli tak się nie stanie.
***
Pozostający od początku tego roku na bezrobociu pita to pierwszy szkoleniowiec, który sam z siebie przyznał się do oszustwa. Wcześniej na nielegalnym pozyskiwaniu informacji przyłapano m.in. Nicolaia "HUNDENA" Petersena czy Ricardo "deada" Sinigaglię. Niewykluczone jednak, że to dopiero początek, gdyż ESIC (Esports Integrity Commission) zapowiedziała dziś zakrojone na szeroką skalę śledztwo. Sędziowie wspierani przez sztuczną inteligencję oraz archiwum portalu HLTV.org mają przejrzeć około 25 tysięcy nagrań datowanych od 2016 do 2020 roku. Zrzeszająca wielu organizatorów komisja na postawie mającego trwać nawet 8 miesięcy dochodzenia będzie wydawać kolejne kary, oczywiście o ile zaistnieje taka potrzeba. W świetle dzisiejszego oświadczenia pity wydaje się to jednak całkiem prawdopodobne.
CZYTAJ TEŻ: Od społeczności – dla śledczych. Miły akcent w niemiłej aferze |
W związku z tym ESIC postanowiło dać szkoleniowcom ostatnią szansą na rehabilitację – od dziś do 13 września otwarte będzie bowiem okienko na swoistą spowiedź. Trenerzy, którzy w ciągu najbliższych dni przyznają się do winy i będą współpracować ze śledczymi, mogą liczyć na mniejszy wymiar kary bądź też nawet jej brak. Każdorazowo ostateczna decyzja podejmowana będzie jednak dopiero po wnikliwym dochodzeniu. Więcej na ten temat przeczytacie pod tym adresem.