Henry "HenryG" Greer pracuje jako główny menedżer dywizji CS:GO Cloud9 od zaledwie kilku dni, a już zdążył wprowadzić pierwszą nowość na esportowym rynku transferowym. Były komentator podzielił się z opinią publiczną szczegółami finansowymi dotyczącymi angażu Alexa „ALEXA” McMeekina. A te robią wrażenie!

Choć może się to wydawać kontrowersyjnym i niekonwencjonalnym ruchem, bardzo cieszę się z możliwości ujawnienia zdecydowanie bardziej dokładnych informacji na temat kontraktu ALEXA od tych, o jakich słyszeliście przy okazji wszystkich poprzednich głośnych transferów. Uważam to za element świętowania naszej inwestycji w światowej klasy talent i długoterminowego zaangażowania w budowę wyjątkowej drużyny w grze, która napędza moją pasję. Chcę, by te informacje odzwierciedlały moją misję stworzenia zespołu silniejszego od rywali, którego przeznaczeniem będą lokaty na podium – tłumaczy w swoim oświadczeniu Brytyjczyk. – ALEX ani żaden z pozostałych graczy nie będą musieli streamować w ramach swojego kontraktu. Budujemy ten skład wyłącznie z myślą o sukcesach. Pełne skupienie musi być utrzymywane – zapewnia.

Przejdźmy do konkretów: ALEX podpisał z Cloud9 trzyletnią umowę, której wartość to 1 650 000 dolarów. Na kwotę ową składać się może kilka czynników: po pierwsze – pensja należna 24-latkowi za cały okres trwania kontraktu. Po drugie – wykup McMeekina z ławki rezerwowych Teamu Vitality, na której spędził on ostatnie miesiące (szacowany na kilkaset tysięcy dolarów). Po trzecie – możemy spodziewać się, iż w treści porozumienia zawarto także pewne bonusy. I wreszcie po czwarte – należy pamiętać też o ewentualnych opłatach dla stron trzecich, np. prawników.

Jak dokładnie podzielona została cała suma? Tego niestety nie wiemy: – Dziś ujawniłem tyle danych, ile moim zdaniem należało. To dla nas wszystkich niezbadany obszar. Chcę być pewien, że działamy w odpowiednim tempie i z odpowiednim szacunkiem. Zwrócę uwagę na otrzymane opinie i uwzględnię je przy kolejnym wpisie transferowym – uspokaja HenryG.

CZYTAJ TEŻ:
ALEX na ratunek Cloud9 [KOMENTARZ]

Na co mimo wszystko warto zwrócić uwagę? Ano na sam fakt ujawnienia jakichkolwiek detali finansowych współpracy obu stron. Dotychczas w podobnych sytuacjach musieliśmy posilać się co najwyżej nieoficjalnymi doniesieniami dziennikarzy, a nawet jeśli trafiły już one w eter, to często były bardzo szczątkowe. Jasne, organizacjom zdarzało się zdradzić, na jak długo wiążą się z danym graczem, lecz nabierały one wody w usta, gdy wypadało poruszyć temat "zielonych". A to otwierało pole na plotki i niczym niepodparte domysły. Cloud9 mówi wprost: "Koniec ze zgaduj-zgadula. Wkroczcie z nami w erę transparentności".

Upublicznianie pensji esportowców jest dobre i dla całej branży, i dla graczy – chwali amerykańską organizację Rod "Slasher" Breslau, ceniony na całym świecie insider. – Byłoby świetnie, gdyby wysokość wszystkich pensji trafiła do obiegu publicznego. Wyrównałoby to rynek i zmniejszyło jego przewymiarowanie. Zbyt długo dezinformacje i kłamstwa obu stron towarzyszyły negocjacjom, co jest zastanawiające, bo przecież wchodzą one w niezwykle istotną współpracę – dodaje Jacob Toft-Andersen, działacz 100 Thieves.

Czy inne marki rzeczywiście pójdą w ślady Cloud9? Możemy tylko trzymać kciuki. I ze spokojem ducha czekać na kolejne transfery Henry'egoG.