Jak się żegnać, to z przytupem. Nie po cichu, ale z pompą – tak, by zostać należycie zapamiętanym. Wszak już Premier Leszek Miller uczył nas, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, a jak kończy. A 100 Thieves swoją drugą, tym razem znacznie dłuższą niż pierwsza, przygodę z Counter-Strikiem zaiste zakończyło w godny sposób. I to na tyle, że w obliczu popadającej w ruinę sceny w Ameryce Północnej trudno nie uronić łezki na myśl, że to koniec tego składu w kształcie, jaki znamy od prawie dwóch lat.

Owy skład ostateczny kształt przybrał ostatniego dnia września 2018 roku. Wtedy to na transfer do Renegades zdecydowali się Gratisfaction z Grayhound Gaming oraz Liazz z ORDER, którzy mieli wejść w buty oddanego do Teamu Envy Nifty'ego oraz USTILO. Efekty przerosły chyba oczekiwania wszystkich, bo w szczytowym okresie ekipa zajmowała piąte miejsce w światowym rankingu, a w międzyczasie potrafiła także dotrzeć do półfinału Majora. Kwestią czasu wydawało się więc, aż przyjdzie po nią ktoś możniejszy. I w końcu przyszedł – w październiku ubiegłego roku międzynarodowy skład zgarnęło powracające na scenę CS:GO 100 Thieves. I jeżeli ktoś zastanawiał się wtedy, czy była to dobra decyzja, to debiut graczy w nowych barwach rozwiał te wątpliwości. W owym debiucie bowiem nowi podopieczni Złodziei sięgnęli po wicemistrzostwo Intel Extreme Masters Beijing-Haidian 2019.

Potem bywało różnie, bo drużyna przyzwyczajona do rywalizacji na lanie miała ogromne problemy z przystosowaniem się do nowej, naznaczonej spotkaniami online, rzeczywistości. Pierwszą połowę roku można było więc spisać na straty, a skład w pewnym momencie znalazł się nawet na skraju drugiej dziesiątki rankingu HLTV. Dopiero ostatnie tygodnie przyniosły znaczącą poprawę rezultatów i to właśnie wtedy 100T mogło świętować drugie miejsce w regionalnych dywizjach ESL Pro League Season 12 oraz IEM New York 2020: Online. Wielce prawdopodobne jest jednak, że wtedy los zespołu był już przesądzony. Organizacja, dotknięta pandemicznym kryzysem ekonomicznym, nie chciała utrzymywać ekipy w momencie, gdy termin kolejnego Majora jest nieznany, a wszystkie mecze rozgrywane są tylko w internecie.

Do ostatnich spotkań na nowojorskim IEM-ie gracze przystępowali więc świadomi swego losu. Nie mieli nic do stracenia i być może to w jakiś sposób napędziło ich, dając gładką przeprawę w fazie grupowej oraz półfinałowe zwycięstwo z Teamem One. Dopiero w finale 100T trafiło na FURIĘ Esport, która uczyniła pożegnanie nieco mniej uroczyste – przystrojone w srebro, a nie w złoto. Ale nadal pożegnanie ważne, bo zawodnicy mówią do widzenia nie tylko organizacji, ale również sobie nawzajem. W momencie pisania tego tekstu potwierdzono już transfer jkaema do Apeks. Wcześniej natomiast pojawiały się doniesienia na temat rychłych przenosin jks-a do poszukującego nowego piątego Complexity Gaming. W tej sytuacji skład ograniczy się do trzyosobowego rdzenia, ale nie ma pewności, czy ten będzie trzymać się razem, czy też każdy ruszy w swoją stronę. Niezależnie od wszystkiego będą mogli czuć satysfakcję, że na koniec tej świetnej i zaskakującej podróży pokazali, że gdyby tylko los im pozwolił, nadal mogliby rywalizować wśród najlepszych.

Jest to o tyle przykre, że w tym momencie 100 Thieves w rankingu RMR zajmuje drugie miejsce, ustępując tylko Evil Geniuses. Miejsce, które dziś dałoby awans bezpośrednio do Fazy Nowych Legend. Ameryka Północna w czasach, gdy VALORANT sieje spustoszenie, przyciągając do siebie kolejnych graczy, straciła więc jednego ze swoich czołowych przedstawicieli. Tak, jak 100 Thieves jako organizacja straciło szansę, by w końcu pojawić się na upragnionym Majorze.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn