Popełnianie błędów jest częścią natury ludzkiej. I dobrze, bo z każdej życiowej pomyłki można wyciągnąć cenną lekcję – uświadomienie sobie konsekwencji konkretnych czynów zapobiega powielaniu ich w przyszłości. Niemniej rzadko dochodzi do sytuacji, gdy jedna zła decyzja, szczególnie sięgająca okresu dorastania, definiuje całe nasze życie. No chyba, że jesteś profesjonalnym graczem CS:GO i oszukiwałeś w wieku nastu lat. Wtedy w oczach Valve jesteś skończony i możesz zapomnieć o zdobywaniu najważniejszych laurów.

Vinicius „vsm” Moreira miał być kolejnym cudownym dzieckiem brazylijskiej sceny. Niektórych zawodników na siłę określa się mianem „nowego coldzery”, natomiast w przypadku vsm-a te porównania wcale nie były na wyrost. Lekkość gry każdą bronią, świetne poruszanie się, czytanie gry – to wszystko moglibyśmy wrzucić do worka z umiejętnościami Moreiry. Regionalne rozgrywki nie były dla niego najmniejszym wyzwaniem, wyglądał w nich jak człowiek z innej planety, który ma podłogę tam, gdzie reszta sufit. W 2018 roku wirtuozem z DETONA Gaming zaczęły interesować się formacje z wyższego szczebla krajowej hierarchii, na przykład Luminosity Gaming oraz Team One. Przy zachowaniu takiego tempa rozwoju gracz dzisiaj byłby już w FURII Esports czy MIBR. Trykot tej drugiej drużyny rzeczywiście założy, ale w zgoła innych okolicznościach.

Mamy październik 2020 roku, a strzelec dopiero teraz opuści DETONĘ i to tylko na czas określony. Co w tej świetnie zapowiadającej się karierze poszło nie tak? Na początku powiedziałem, że mylenie się jest częścią ludzkiej natury. Wiecie jaka cecha jest jeszcze ekskluzywnie ludzka? Zazdrość. Gdy tylko powodzi ci się za dobrze i odnosisz sukcesy, to zawsze znajdzie się grupa ludzi, która tylko czeka na moment, aż spadniesz ze szczytu. A jeśli nadarzy się okazja, to sami będą rzucać kłody pod nogi. To jak w tym przewałkowanym milion razy kawale o Polakach sąsiadach. Właśnie ludzka zazdrość zabiła rozwój vsm-a. W 2013 roku zawodnik cheatował na jednym ze swoich kont, o czym przez lata wiedziała tylko wąska grupa osób. W październiku 2018 roku na trop „przestępstwa” Moreiry wpadł Charles „psico7” Pacheco.

Generalnie była to persona o znikomym znaczeniu w środowisku, niespełniony gracz, który miał jeden poważny problem – nie umiał przyjmować porażek na klatę. Drużyna psico7 została zniszczona przez młody talent w spotkaniu na platformie ESEA. Nie brzmi to jak powód do rujnowania czyjegoś życia zawodowego, prawda? Normalny człowiek pogodziłby się z niepowodzeniem, ale nie Pacheco, jego musiało zostać na wierzchu. Odkrycie historii sprzed lat było dla niego prawdziwym darem z niebios. Napisanie obywatelskiego donosu do ESL musiało być przyjemnością w czystej postaci. I tak jak organizator turniejów nie zdecydował się zdyscyplinować vsm-a, tak przy okazji o wszystkim dowiedziało się Valve, a jak wiemy, amerykańska firma jest ogromnie wyczulona w takich sprawach. Powiedzmy otwarcie: deweloper wydał na karierę Moreiry wyrok śmierci. Karkołomna walka Jamppiego o wolność tylko utwierdza nas w tym przekonaniu. Jeśli Fin jakimś cudem wywalczy anulowanie kary, to dla Brazylijczyka też jest szansa. W przeciwnym wypadku nigdy nie zagra na Majorze. Nie pomogą apele społeczności i setki wiadomości z hashtagiem #freevsm.

Ale nie tylko Jamppi i vsm są na czarnej liście Valve. Twórcy CS:GO na współorganizowanych przez siebie imprezach nie chcą widzieć też m.in. paTiTka, AZK, DaZeDa, steela i swaga. Wszyscy przeszli za miedzę, do konkurencyjnego VALORANTA. Taki ruch siedział też w głowie członka DETONY, zdemotywowanego brakiem perspektyw i ograniczeniami, niemniej 21-latek nie zmienił profesji. I to, że będzie mógł choćby przez miesiąc uciec od problemów dnia codziennego i powiedzieć o sobie "jestem reprezentantem MIBR", jest skromnym wynagrodzeniem za zmarnowaną karierę. Najsmutniejsze jest to, że jakkolwiek dobrze nie pokaże się na wypożyczeniu, to w docelowym składzie zespołu na przyszły rok będzie mógł liczyć maksymalnie na pozycję rezerwowego.

 Śledź autora tekstu na Twitterze – Tomek Jóźwik