Odejście Nikoli "NiKo" Kovača z FaZe Clanu to bez wątpienia jedno z największych wydarzeń końcówki roku na scenie CS:GO. Lider międzynarodowego składu po wielu tygodniach spekulacji zdecydował się wreszcie przejść do G2 Esports, na co wpływ miała seria rozczarowujących rezultatów w barwach poprzedniego zespołu.
– Wszystko zaczęło się w tym trudnym okresie po letniej przerwie, który mieliśmy. Chodzi o to półtora albo dwa miesiące, gdy na dwóch turniejach wypadliśmy poniżej oczekiwań, a moja głowa eksplodowała po każdej grze, w której wzięliśmy udział – przyznał Bośniak w rozmowie z serwisem HLTV. – Przeczytałem wówczas wiele złych rzeczy zarówno o mnie, jak i o zespole. Na jaką stronę nie wszedłem, widziałem dużo ataków wymierzonych we mnie, w moje prowadzenie, w słabą grę zespołu, w przyjście Kjaerby'ego i wszystko inne. To zaczęło się w połowie sierpnia i wtedy też pojawiła się myśl, że nie mogę już zostać w tej drużynie i dłużej prowadzić. Cokolwiek zrobiłem albo cokolwiek zrobiliśmy, zawsze byłem tym, którego obwiniano za każdy przegrany mecz, mówiono, że to przeze mnie, bo źle dowodzę... Nikt nie wie, jak to wyglądało w środku, co działo się wewnątrz zespołu – dodał.
CZYTAJ TEŻ: Kuzyni Kovač w jednej drużynie. NiKo dołącza do G2 Esports! |
Jak się okazuje, pierwotnie NiKo wcale nie planował odejść z drużyny. Zamiast tego chciał ją przebudować w taki sposób, by funkcjonowała lepiej, niemniej finalnie jego starania spełzły na niczym. – Odejście z FaZe nie było moim pierwszym wyborem. Chciałem coś zmienić wewnątrz drużyny, ale tak naprawdę nie dostaliśmy tego, co chcieliśmy. Pojawiały się pewne informacje dotyczące ALEXA, który przed odejściem był moim transferowym priorytetem. Chciałem sprowadzić IGL-a, ale ten transfer nie doszedł do skutku i nie byłem z tego powodu ucieszony. Bo była dla nas ogromna szansa, by mieć prowadzącego i to dobrego, który dowodziłby naszym zespołem, a my to po prostu przegapiliśmy. Była też inna możliwość, o której nie wspomnę, ale i ona nie doszła do skutku. Te dwie sytuacje oraz wyniki, które osiągaliśmy od początku sezonu, były prawdziwymi powodami, dla których podjąłem taką decyzję – stwierdził 23-latek.
Inną ciekawostką jest fakt, że Kovač wcale nie musiał wylądować w G2. Jak ujawnił, równocześnie zgłosiło się po niego budujące nowy zespół Cloud9, które było gotowe ściągnąć także jego kuzyna, Nemanję "huNtera-" Kovača. I bo właśnie ten drugi zdecydował, że obaj bośniaccy strzelcy spotkali się finalnie w organizacji Carlosa "ocelote'a" Rodrígueza. – Jedyną rzeczą, której byłem pewny, to to, że chcę grać z huNterem-. Niezależnie od tego, czy miało to być pod banderą Cloud9 czy G2, nie miało większego znaczenia. Nawet gdy postanowiłem, że odchodzę, nie miałem pewności, czy pojawi się organizacja gotowa zapłacić moją klauzulę, więc to wszystko czyste spekulacje. Ja i huNter- po prostu rozmawialiśmy o tym, co powinniśmy zrobić i co będzie dla nas najlepsze. Ostatecznie powodem, dla którego postawiłem na G2, był fakt, że on chciał tam zostać, co było zrozumiałe. Jest tutaj od roku, mają całą strukturę, wiedzą, jak chcą grać, mają ustawione role, punkty w eliminacjach do Majora i wszystko inne. Wydaje mi się, że to był najważniejszy powód, dla którego zdecydował się zostać. Gdyby tego wszystkiego tu nie było, jestem pewny, że obaj trafilibyśmy do Cloud9 – zapewnił NiKo.
Pełny zapis rozmowy z Nikolą "NiKo" Kovačem w języku angielskim znaleźć można pod tym adresem.