23 czerwca 2020 – Team Envy przegrywa 0:2 z MIBR i tym samym kończy swoją przygodę z cs_summit 6 po zaledwie dwóch meczach. Wtedy nikt nie spodziewał się raczej, że czeka nas tak długi rozbrat z ekipą, której barw na co dzień broni MICHU – ale fakty są takie, że od wspomnianego dnia nie rozegrała ona ani jednego oficjalnego meczu. Nie znaczy to jednak, że w jej szeregach nic się nie działo, bo tak szczerze mówiąc, działo się całkiem sporo. Niemniej przyszedł w końcu czas, by powiedzieć "sprawdzam", bo już jutro czeka nas debiut odświeżonego składu CS:GO Envy.

A w jaki sposób odświeżonego? Cóż, mimo pojawiających się tu i ówdzie plotek MICHU ostatecznie zachował swoje miejsce i w sumie dziwnym byłoby, gdyby stało się inaczej, bo Polak bez wątpienia był jedną z wyróżniających się postaci. Pozbyto się natomiast dwóch najsłabszych elementów tej układanki, czyli moose'a oraz ryanna, którzy po chwili zasilili szeregi Triumph. W ich miejsce zaangażowano natomiast m.in. Thomasa i to wydaje się krok w zdecydowanie dobrą stronę. Może i Brytyjczyk nie jest gwiazdą międzynarodowych aren, ale to solidny gracz, który kilkukrotnie pokazywał się z dobrej strony podczas swoich występów w NoChance i Endpoint. O wiele większe wątpliwości budzi drugi "nowy nabytek". Cudzysłów został tutaj użyty nieprzypadkowo, bo przecież LEGIJA obecny w Envy był już wcześniej, ale przed kadrową rewolucją pełnił funkcję trenera, teraz zaś został przetransferowany do roli zawodnika. I raczej nie będzie to transfer bezbolesny, gdyż Niemiec był już na dobrą sprawę po drugiej stronie rzeki, a jego występ podczas Flashpoint Season 1 pokazał, że długi rozbrat z grą zrobił swoje.

SŁUCHAJ TEŻ:
Cybergadka #2 – Michał „MICHU” Müller

Na dobrą sprawę więc zespół wydaje się być jedną wielką niewiadomą, ale w obliczu tak długiej przerwy trudno, by było inaczej. Zwłaszcza że do zmian doszło nie tylko w podstawowej piątce, ale także i w sztabie szkoleniowym, gdyż miejsce wspomnianego LEGIJI na stołku trenera zajął dobry znajomy MICHA z czasów w Virtus.pro, kuben. Zdania na temat pracy 32-latka są odmienne, ale w dużej mierze podział ten wygląda następująco – byli gracze w większości chwalą sobie współpracę z Gurczyńskim, kibice natomiast uważają go za powód słabych wyników VP. Tak czy inaczej, dla 32-latka przygoda z Envy będzie pierwszą okazją, by sprawdzić się poza rodzimym zespołem, toteż trudno przewidzieć, jaki będzie końcowy efekt. – Nie ukrywam, że bardzo cieszę się z dołączenia kubena do naszej ekipy, to jest to czego brakowało nam przez ostatnie kilka miesięcy – zapewniał MICHU jeszcze w sierpniu. Jak zresztą kuben wyjawił w rozmowie z naszym serwisem, Müller kilkukrotnie próbował ściągnąć go do swojej drużyny, co raczej nie miałoby miejsca, gdyby nie pewność, że faktycznie wyjdzie jej to na dobre.

Największym problemem, z jakim Envy będzie się mierzyć, na pewno będzie brak ogrania w oficjalnych meczach. Przed rozpoczęciem drugiej odsłony Flashpointa międzynarodowa ekipa nie pojawiła się na żadnym, nawet mniej znaczącym turnieju i zapewne ograniczała się tylko do scrimów. Takiego problemu mieć nie będą natomiast dwaj rywale zespołu Polaków, forZe i BIG, którzy od wielu miesięcy grają w niezmienionych składach. Osobnym przypadkiem jest rywal numer trzy, MIBR, ten bowiem przeszedł ostatnio konkretną rewolucję kadrową i chociaż nikt na niego nie stawiał, to z dobrej strony pokazał się podczas jesiennego BLAST Premier. Brazylijczycy pokazali więc, że mimo braku meczowego rytmu "można", więc równie dobrze można założyć, że i Envy stać będzie na podobne niespodziewane zrywy. Tym bardziej że los zdaje się dla MICHA, kubena i spółki dość łaskawy. Ich grupa bowiem na papierze wygląda na teoretycznie najłatwiejszą, a warto pamiętać, że teoretyczne szanse na awans do play-offów może mieć nawet drużyna z czwartego miejsca!

W dużej mierze jest to jednak wróżenie z fusów, bo obecnie nad Envy możemy postawić ogromny znak zapytania. Formacja dwóch Polaków będzie mieć co najmniej dwa mecze, by przekonać nas, że poczynione kilka miesięcy temu roszady to faktycznie ruch w dobrą stronę. Nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje wszak mistrzostwa, a po prostu progresu. Pierwszy sprawdzian już we wtorek o godzinie 14:00 – wtedy to podopieczni amerykańskiej organizacji podejmą forZe, czyli niby tego najłatwiejszego do ogrania z grupowych oponentów. A potem niech się dzieje – na wnioski jeszcze przyjdzie czas.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn